XXIII

602 54 33
                                    

KOCHAM WAS MOJE DEMONKI!!!!!!!!!!!!!<3

DZIĘKUJĘ, ŻE DZIĘKI WAM MAM 1 MIEJSCE DZIŚ W #peterparker ORAZ #spiderman AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!

KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ !

Z tej okazji macie szybciej rozdział (ale spokojnie, ten niedzielny też się pojawi)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z tej okazji macie szybciej rozdział (ale spokojnie, ten niedzielny też się pojawi)


*Peter*

Szedłem razem z Pietrem do jadalni czujnie się rozglądając za Clintem, usłyszeliśmy jak coś spada na podłogę, a po tym dużo siarczystych przekleństw wypowiedzianych przez pana Starka. Jak tylko przybiegliśmy, zobaczyliśmy miliardera od stóp do głów białego z mordem w oczach, które zabijały wszystkich w przeciągu dwudziestu metrów. 

- Wszystko zepsułeś! - Powiedział oburzony łucznik. - JARVIS możesz zatrzymać nagrywanie i przesłać mi film. 

- Nie żyjesz - warknął filantrop i zaczął gonić uciekającego przed nim mężczyznę. 

- I on radzi sobie z piątką dzieci? - mruknęła Natasha, która już chyba była tym zmęczona.


***


Po tym jak Clint schował się za mną jak bawiące się dzieci w ganianego, pan Stark odpuścił sobie dalsze bieganie i usiadł obok Wandy dalej cały w mące, a Barton dopiero obok Pietra. Nie mogli nic sobie zrobić, bo odgradzali ich Wanda, ja i Pietro. Gdy do stołu przysiedli się Nat, Bruce, pan Steve razem z panem Buckym i przyjaciel łucznika, Scott zaczęliśmy jeść. Powiedziałem, że posiłek jest przepyszny, a Wanda na to strasznie się ucieszyła i mnie przytuliła jakbym był szefem kulinarnym. 

- No więc co wybrałeś? - Zagadnął mnie pan Stark, wtedy wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku, a rozmowy ucichły. 

- No więc stwierdziłem, że dalej chciałbym pracować z Brucem - powiedziałem na jednym wydechu. 

Zapadła dosyć stresująca dla mnie cisza. Obrazili się na mnie? Nie będą chcieli więcej ze mną gadać? Po kilku sekundach pan Stark głośno odsunął krzesło, czym mnie wystraszył i wzburzony wyszedł z jadalni. Popatrzyłem za nim, a gdy zniknął za drzwiami spojrzałem zestresowany i smutny na wszystkich, zatrzymując się na Pietrze, że oni również tak zrobią i wyjdą. Ale oni się tylko lekko uśmiechnęli. 

- Spoko, Peter, przejdzie mu. On już tak się zachowuje gdy coś nie jest po jego myśli - powiedział hawkeye, który najmniej się przejął tym wszystkim, co mnie trochę uspokoiło. 

- Cieszę się z tego bardzo Peter - podszedł i uścisnął mnie doktor Banner. 

Jedyne co mnie trochę zaniepokoiło to wzrok Natashy, który śledził mnie przez resztę kolacji. Nie była raczej zdenerwowana czy urażona, a bardziej.. podejrzliwa? Zacząłem się stresować jej zachowaniem. Jednak zepchnąłem to w tył głowy, może rudowłosa miała gorszy dzień, próbowałem sobie wmówić. Pan Stark nie pojawił się już do końca kolacji co mnie trochę zmartwiło. Widać było, że się zdenerwował. Mam go przeprosić? Tylko za co dokładnie? 

Wrong number -Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz