XXII

581 57 21
                                    

Dla chyba najbardziej niecierpliwego demonka z pośród moich kochanych demonków. To specjalnie dla ciebie @zjebanyludzi  (NIE FAWORYZUJE!)

I dziękuję wam, moje kochane demonki że mam 1 miejsce w #irondad i #stephen <3

Właśnie szedłem zamyślony do wieży i o mało co nie potrącił mnie samochód na pasach przez moje roztargnienie. Wszedłem do środka i na starcie czekał na mnie już pan Stark, a obok niego Clint. Chyba się o coś sprzeczali, ale gdy tylko mnie zobaczyli uśmiechnęli się i zaczęli mnie zagadywać o szkołę. Coś było ewidentnie nie tak. Usiedliśmy w salonie gdzie była już Nat, Bruce, pan Baners razem z panem Stevem i czekali już tylko na nas. 

- No to... Myślałem nad tym i szczerze to nie jestem pewny..- zacząłem ale już na starcie mi przerwano. 

- Jak to nie jesteś pewny? Ty jesteś pewny wyniku trudnych zadań matematycznych, a nie jesteś pewny takiej rzeczy? - Pan Stark znowu zaczął mnie stresować. 

- To nie jest prosta decyzja Stark dla Petera - wtrąciła się Natasha, za co byłem jej wdzięczy. 

- Mówiliśmy ci Pete. Zero stresu, masz czas - dodał Clint. 

Mruknąłem coś i zacząłem przeżuwać kawałek pizzy, który podał mi pan Steve. Chciałem pracować wszędzie, ale wiedziałem, że to nawet nie wchodziło w grę. Musiałem wybrać jeden stały staż i co najwyżej w wolnym czasie gdzieś przychodzić pomóc. Nie chciałem niszczyć humoru i nadziei doktorowi, ale też nie chciałem zdenerwować pana Starka tym, że go nie wybrałem i nasze stosunki, które były zadziwiająco dobre, zepsuć i ochłodzić. Raczej Nat, Clint i pan Barnes nie obraziliby się gdybym ich nie wybrał, bo jako agenci i były żołnierz musieli wiedzieć, że istnieje ryzyko porażki. 

- Chciałbym coś powiedzieć - rzekłem cicho.

- A kto ci broni? - zapytał miliarder, a wszystkie oczy w tym pokoju spojrzały na niego. 

- Wcale mu nie przerywasz cały czas - prychnął zimowy żołnierz. 

- Peter, czy ja ci przerywam? 

- Emm... - z opresji uratował mnie łucznik.

- Chłopak chciał coś powiedzieć to niech mówi. Dajcie mu dojść do słowa. 

- No więc wybrałem - po tych słowach to nawet pan Barnes zakończył jakieś sprzeczki z filantropem prowadzone po cichu, a każdy chyba przestał nawet oddychać. - Emm.. Więc ja nikogo nie chciałbym urazić moim wyborem..

- Spokojnie Peter, nikt nie będzie obrażony - powiedziała Natasha, ale wtedy spojrzała na iron mana. - No jest wyjątek, ale przejdzie mu. On mówi czasem o tobie jak o swoim synie więc nie mógłby długo się gniewać na ciebie. 

- Wcale tak o dzieciaku nie mówię - mruknął pan Stark. Dzieciaku. Znowu ta nazwa..

- No więc.. em... myślę, że najlepszym wyborem dla mnie będzie staż w.. 

- Hej! Przyniosłam zakupy na dwa dni i może łaskawie ktoś pomógłby mi w rozpakowywaniu ich? - W drzwiach stanęła Wanda i ewidentnie nie była zachwycona widokiem reszty domowników rozłożonych na kanapach i fotelach. - Och, hej Pete, sorki nie zauważyłam cię wcześniej. 

- Hej Wanda i ja chętnie pomogę - powiedziałem jej i wstałem, by wyjść pomóc jej w kuchni.

- Nie myśl, że skończyliśmy dzisiaj temat Peter - powiedzieli jednocześnie pan Bucky razem z miliarderem. 

- Yhmm 

- Wiesz co? Też pomogę - rzucił hawkeye. - Tylko pójdę jeszcze po tego lenia do pomocy, bo bez niego to rozpakowywanie będzie trwało wieczność. 


***


Rozpakowywaliśmy z Pietrem i Bartonem ostatnie produkty z wielkich toreb zakupowych, a Wanda zaczynała już razem ze Stevem robić kolację dla wszystkich, ponieważ ciocia pozwoliła mi nocować w tygodniu u avengersów, dlatego, że nie jadę na wycieczkę szkolną wraz z klasą. Zazwyczaj każdy szykował sobie śniadanie lub kolacje samemu, ale, że dziś wyjątkowo u  ich nocuje, każdy chciał ze mną zjeść i pogadać, jakbym to ja był jakimś super ekstra bohaterem, a nie oni. Pietro powiedział, że da mi jakieś ciuchy na jutro i pidżamę, więc nie musiałem specjalnie biec do domu. Tym bardziej w taką pogodę, bo lało jakby nie padało kilka lat. 

- Hej, Barton - zawołał Pietro, a gdy wołany się odwrócił ten rzucił w niego resztkami mąki z pojemnika. Przez chwilę próbowałem nie parsknąć śmiechem, ale na marne.

- Pożałujesz gnojku - odezwał się po kilku długich sekundach ciszy Clint, który miał włosy razem z twarzą i koszulką białe. - A ty za śmianie się! - Wskazał palcem na mnie i już sięgał po całą torebkę mąki. 

- Najpierw nas dogoń! - Krzyknął młodszy i zanim się zorientowałem pociągnął mnie za rękę i po chwili byliśmy przy windach.

- Co... - rozejrzałem się zdezorientowany, a on się zaśmiał.

- Co? Zapomniało się już mojej szybkości? Chodźmy jeśli chcemy przeżyć, bo czuje, że zaraz tu przybiegnie i nas dopadnie. 


***


Weszliśmy do jego pokoju przed kolacją, na którą miał nas ktoś zawołać  i usiadłem na łóżku, a bardziej na nie upadłem jak długi co rozbawiło przyjaciela, który szukał dla mnie pidżamy i ubrań. 

- Zmęczony? - zaśmiał się starszy. 

- Jeszcze jak, dzisiaj odpuszczę sobie ten patrol - stęknąłem w poduszkę. 

- Idź się umyć, bo chyba przez te patrole nie tylko się nie wysypiasz - zażartował Pietro, a ja spróbowałem trafić w niego poduszką. - Co chcesz oglądać? Albo kogo? Uwaga! Na kogo dziś wypadnie ten zaszczyt być oglądanym przez Petera Parkera - uchylił się przed następną lecącą poduszką. - Pierwszy wybór to Tom Felton, który jako młody chłop, był nieziemsko przystojny, ale im starszy tym gorętszy. Drugi wybór to Leonardo DiCaprio, który w młodości był niczym młody bóg! Trzeci...

- Robert Pattinson albo Ryan Reynolds - mruknąłem wchodząc do łazienki obok jego pokoju. 

- Dobry gust - pogratulował i słyszałem jak coś klikał na laptopie dopóki nie włączyłem prysznica. 

Szybko się umyłem i miałem już zakręcać wodę gdy ktoś zastukał do drzwi i nawet nie zdążyłem czegoś krzyknąć, gdy Pietro wszedł do łazienki zakrywając ręką oczy i patrząc w dół niosąc ręcznik i pidżamę. 

- Ktoś chyba czegoś zapomniał - prychnął rozbawiony Maximoff, a ja się zarumieniłem i mruknąłem jakieś niemrawe podziękowania. 

- Wychodź już, bo był Steve i powiedział, że za pięć minut jest kolacja. 

- Yhm jasne - po moich słowach wyszedł zamykając drzwi, a ja wyszedłem spod prysznica i szybko się ubrałem w ciuchy, które mi przyniósł.


~~~~~~~~

Hejka!

Pytanie v11: Byliście na nowym Ant-manie?

Miłego dnia/nocy!

(1015 słów)

Wrong number -Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz