- Więc... O co poszło? - przerwałem ciszę, która zazwyczaj nam nie przeszkadzała podczas badań, ale za bardzo byłem ciekawskim dzieckiem.- Ehhh... Ogólnie to pokłóciliśmy się trochę..
- Wy wszyscy? - Zdziwiłem się gdy Bruce kiwnął głową. Zazwyczaj były jakieś sprzeczki ale nie takie, że każdy był poobrażany.
- To może ja zacznę od początku - powiedział i powoli zaczął wlewać kwas do wody, by go rozcieńczyć. - Wczoraj na kolacji Stark obwieścił mi, że od jutra pracujesz z nim, a ja na to, że to od ciebie zależy, chociaż przyznam szczerze, że nie jestem chętny do tego by cię tak łatwo oddać. A gdy to usłyszał Clint, uznał teraz cytuje "Jeśli młody będzie mógł pracować ze Starkiem to równie dobrze może pójść na jakiś staż do tarczy", który nawet nie istnieje "i mogę zostać jego prywatnym nauczycielem". Na to Steve powiedział, że jesteś zbyt młody na takie akcje niebezpieczne i że Clint postradał rozum, ale na to wtrąciła się Nat, która powiedziała, że kto tam od razu mówił o akcjach, bo jesteś mądry i tarczy przyda się ktoś do pomagania komputerowo, a Bucky powiedział do Steve'a, że jesteś nawet wysportowany i trzeba by przeprowadzić kilka treningów i byłbyś idealny do akcji, a potem zaczął się chaos. W skrócie teraz jesteśmy podzieleni. Ja jestem razem z Wandą i Stevem racji, żebyś dalej pracował ze mną, ponieważ Tony nie jest przystosowany do asystentów, bo nigdy nie miał żadnego dłużej niż dwa dni. Stark jest sam w drużynie, ale jak to on coś wymyśli, a Clint ma po swojej stronie Nat i Buck'a. Aha, Pietro powiedział, że to od ciebie zależy co chcesz robić i jako chyba jedyny nie jest pokłócony z nikim z nas. A, no i jeszcze ten przyjaciel Clinta jest po jego stronie, tylko nie pamiętam jak się nazywał, ale obstawiam, że spotkasz go za niedługo, bo wpada tu dosyć często.
Nie mogłem uwierzyć, że grupa bohaterów, która ratuje świat przed złem pokłóciła się przez jakiegoś nastolatka czyli przeze mnie! Jak oni się dogadują na misjach o śmierć i życie? Kiedy się pokłócą to do siebie strzelają zapominając o wrogach? Przecież to niedorzeczne i dziecinne. Jedynie Pietro oraz Bruce okazali się dorośli i powiedzieli, że to ode mnie zależy gdzie pójdę. Zmieniliśmy po chwili temat ponieważ oboje uważaliśmy, że ta kłótnia jest dziecinna tyle, że nikt nie słuchał Bruce'a więc musiał zaciągnąć się do tej kłótni by miał w ogóle głos i powiedzieć swoje zdanie.
*dwie godziny później*
Mieszałem roztwór nad palnikiem, a Bruce coś klikał na maszynie, kiedy z hukiem otworzyły się drzwi. Oboje się przeraziliśmy, a ja ledwo nie wylałem na siebie substancji. W tym samym momencie obróciliśmy się z niemiłymi wyrazami twarzy w stronę wejścia do laboratorium. Gdy zobaczyliśmy kto wszedł do pomieszczenia popatrzyliśmy się na siebie wiedząc, że coś tu się zaraz stanie, ponieważ do laboratorium wszedł nie kto inny jak Anthony Stark. To nie byłoby aż tak dziwne i niepokojące gdyby nie był uśmiechnięty jak mysz do sera.
- Szukałem cię dzieciaku! - Powiedział.
- Przecież wiesz, że Peter jest moim asystentem, więc raczej u ciebie w pracowni nie będzie no chyba, że ma bliźniaka - odpowiedział za mnie Bruce i chyba się przesłyszałem ale dał nacisk na słowo "Moim". Panu Starkowi zrzedła mina i zmarszczył brwi ewidentnie nie będąc zadowolony.
- Już nie jest - odpowiedział oschle, a po chwili pojawił się na jego twarzy kpiący uśmieszek. - Znalazłem ci nowego asystenta, a Peter będzie już mo... - nie zdążył skończyć zdania, bo cała nasza trójka wystraszyła się kolejnego huku drzwi. Tym razem do laboratorium wszedł Clint z Natashą i panem Jamesem.
(wyobraźcie sobie to mniej więcej tak ( widzicie jak się dla was staram? Szukałam i przerabiałam te zdjęcia przez kilka minut dlatego, że was kocham moje demonki <3))
- No w tej chwili dupa ci się z głową zamieniła - powiedział stanowczo łucznik.
- Myślicie, że Fury się na to zgodzi? - Zaśmiał się Stark.
- Rozmawiałam z Furym i powiedział, że się zastanowi - odpowiedziała Natasha.
- Fury nie bawi się w niańkę i wszyscy dobrze o tym wiemy - prychnął pan Stark, co mnie lekko zabolało. Nie byłem aż takim dzieckiem.
- Ty też nie jesteś ideałem na opiekuna dla dziecka - wtrącił się pan Barnes.
- Przypominam tylko, że Peter nie jest już takim zaś dzieckiem - dopowiedział Clint za co byłem mu wdzięczny, a on do mnie mrugnął.
*Tony*
- Teraz zgadzam się z Clintem - usłyszałem głos Bannera.
- Teraz taki super opiekun kiedy chcesz do siebie dziecko przekonać? - Zadrwiłem.
- Ty nie lepszy - powiedział głos za mną.
- Przypominam, że Pete ma za niedługo szesnaście lat - wtrącił się Clint, którego nikt nie słuchał.
- Och, no tak. Bo ty jesteś takim aniołkiem Barnes - skrzywiłem się.
- Peter, jest stworzony do majsterkowania, a nie do przelewania sobie mydlin do jednego słoika jak dziecko w wannie - warknąłem.
- Tak samo do komputerów i hakowania! - Krzyknęli Clint z Barnesem.
- Uważasz, że to co robię to mieszanie szamponu z płynem do naczyń? - Zirytował się doktorek.
- Dobra, może przesadziłem, ale Peter się tu nudzi i traci potencjał. U mnie by go rozwinął!
- A u Nick'a to by go nie rozwinął? - Przyczepił się Barton.
- Japa tam Barton - warknąłem.
- Może się go spytamy co, by wolał.... - zaczęła Nat, która do tej pory się tylko przysłuchiwała w ciszy.
- To wspaniały pomysł, bo dzieciak wybierze mnie - powiedziałem. - Prawda Peter?
- ...jak przyjdzie w poniedziałek do wieży - dokończyła kobieta.
- Co? - Nie tylko ja się głupio zapytałem, bo reszta była także zdziwiona wypowiedzią Natashy. Od razu zacząłem przeczesywać laboratorium za dzieciakiem.
- Wyszedł kilka minut temu mówiąc, że mamy się w końcu pogodzić, a on idzie do domu, bo wątpi czy coś jeszcze by później robił z Bruce'm - odpowiedziała spokojnie Nat. - Zadowoleni jesteście z siebie idioci?
- Kurwa - szepnąłem razem z Barnesem.
- Gratulacje - powiedział Clint i wyszedł razem z Natashą.
Zaraz po nich wyszedł Barnes mrucząc coś, że gdybym wczoraj się nie odzywał przy kolacji to by było spokojnie. Miałem mu zaraz odpyskować ale zdałem sobie sprawę, że dzieciak jest już bardziej doroślejszy od niektórych z nas, a to my przecież ratujemy świat.
- To jakaś komedia - mruknąłem i wyszedłem z laboratorium kierując się do swojej sypialni, bo nie miałem ochoty widzieć się z niektórymi domownikami przed obiadem.
~~~~~~~~
Hejka!
Pytanie v8: Twój mąż/żona w marvelu to...?
Miłego dnia/nocy!
(1082 słowa)
CZYTASZ
Wrong number -Peter Parker
FanfikceCo się stanie jeśli ktoś obcy napiszę do Petera Parkera? Jak to się rozwinie? Czyli prawie takie samo jak każde opowiadanie "Wrong number", norma. Chcę po prostu spróbować czegoś z Marvelem, a to wydaje się fajne więc no ;b (zdjęcia ani rysunki, kt...