IV

1.2K 77 21
                                    

*pov Peter* 

Wstałem o dziwo bardzo wyspany. Pamiętam, że poszedłem późno spać, bo strasznie wciągnąłem się w książkę dr. Bruca Bannera. Przeciągnąłem się i wziąłem telefon do ręki by sprawdzić która jest godzina. O MÓJ THORZE ZARAZ SIĘ ZACZYNA PIERWSZA LEKCJA! Ubrałem się w jakieś pierwsze lepsze dresy i spakowałem plecak. May już poszła do pracy ale na blacie czekało na mnie zapakowane śniadanie z karteczką z życzeniami o dobrym napisaniu testu. Spakowałem śniadanie do plecaka i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Po umyciu zębów i twarzy wziąłem plecak, założyłem kurtkę oraz buty i zamknąłem za sobą drzwi na klucz. 

*** 

Spóźniłem się na metro więc musiałem biec do szkoły aby zdążyć na następną lekcję, na której był test. Zaczęła się już pierwsza lekcja więc na nią już się nie wyrobię. Czułem wibrację mojego telefonu w kieszeni. Z pewnością byli to Ned i MJ pytający się kiedy przyjdę. 

*pov Tony* 

*1h wcześniej*

Wstałem dziś wcześnie niewyspany z nieustającego irytującego dźwięku budzika, którego JARVIS nie chciał wyłączyć. Za godzinę miałem być gotowy do wyjścia, ponieważ Pepper kazała mi przyjechać i nadzorować przebieg testów osobiście. Uczniowie mieli 1h czasu na test więc musiałem przebywać 4 godziny poza domem dlatego, by patrzeć jak uczniowie próbują cokolwiek napisać. To jakaś tragedia. Zjechałem na dół windą do części kuchennej aby zrobić sobie kawę. Ubrany i ogarnięty siedziałem przy wyspie i piłem sobie kawę kiedy weszła Natasha.

- Chcesz pojechać ze mną? - Zapytałem znudzony. - Nie chce mi się siedzieć na tyłku i patrzeć jak nieudolnie sobie z tym radzą. To jest ponad ich program, Nat. Tak bym sobie z kimś pogadał.

- Mam trening, a ty nie powinieneś ich rozpraszać gadaniem czy czymkolwiek innym aby chociaż coś napisali.

- I tak będą rozproszeni tym, że w ogóle się tam zjawiłem.

- Zbieraj się, bo zaraz się spóźnisz na pierwszą lekcję, a chyba tego nie chcesz? - zapytała.

- Wręcz przeciwnie. Spóźnienie to sposób na to by wszyscy cię zauważyli.

Wiedziałem, że przewróciła oczami więc aby nie narażać się zabójczej baletnicy poszedłem do garażu i wyjechałem moim autem. Spóźniony wszedłem na salę gdzie wszyscy uczniowie, a także nauczyciele byli w szoku, że przyszedłem osobiście. W sumie też bym się zdziwił, że przyszedłem na takie coś. Usiadłem na jakimś krzesełku, które miało być chyba dla jakiegoś nauczyciela pilnującego tej ferajny. Uczniom nawet nie rozdano kartek, a było już grubo po dzwonku. Napisałem do Pepper, że nasz obiad będzie odwołany i przyjadę później niż planowałem. W każdej szkole test odbywał się o godzinę później, więc do ostatniej szkoły przyjdę bardzo spóźniony. Siedziałem przez większość czasu w telefonie, ponieważ żaden z uczniów pierwszej szkoły nie był moim dzieciakiem. Skąd wiedziałem? Ledwo, który uczeń cokolwiek napisał. Prawie każdy oddał mi pod koniec pustą kartkę. Wstałem i wyszedłem na zewnątrz. Wszystkie testy z tej szkoły dałem do kartonu z nazwą placówki i zamknąłem bagażnik. Usiadłem na miejscu kierowcy i pojechałem do drugiej szkoły. 

***

O dziwo wyszedłem szybciej niż miałem wyjść z ostatniej szkoły, a dlatego, że uczniowie po zobaczeniu testu od razu oddali mi kartki, a jedna osoba widząc, że jako jedyna pisze po namyśle oddała także. Wiem, że to nie był mój dzieciak, ponieważ to była dziewczyna. Włożyłem kartki do ostatniego kartonu z nazwą szkoły i pojechałem do domu. Napisałem Pepper, że jednak będę szybciej ponieważ ostatnia szkoła to jakiś totalny niewypał ale nie odczytała tego. Wychodząc z parkingu zerknąłem na telefon ale dalej nie odczytała. To dziwne, zazwyczaj odczytuje od razu. Wszedłem do windy i nacisnąłem piętro z mieszkaniami i pokojami dla Avengersów. Gdy wysiadłem z windy zobaczyłem Rogersa idącego w stronę windy z dziwnym wyrazem twarzy. 

- Kapitan Ameryka jest cnotką! Kto by się spodziewał. Czym ty tak jesteś zażenowany?

- Tony? Skąd ty się tu wziąłeś? - Zapytał zdezorientowany.

- Nie, twój stary. 

- Myślałem, że jesteś z Pepper.

- Byłem w szkołach i wróciłem trochę szybciej niż planowałem ale to dobrze. Czemu miałbym być z Pep? Wie, że obiad odwołany.

- No bo myślałem, że...yyy..ja po prostu usłyszałem i tak pomyślałem, że wy...- jąkał się i nie potrafił zebrać wszystkich słów w całość. 

- No wyduś to z siebie, Rogers - powiedziałem już nieco zirytowany.

- Po prostu usłyszałem jakieś dźwięki i myślałem, że wy ze sobą... no wiesz. I postanowiłem zejść na dół aby tego nie słyszeć, bo chcecie mieć prywatność...

Przerwał w połowie zdania widząc, że zdziwiony idę już do moich drzwi i go nie słucham. Z naszego pokoju słychać było jakieś zduszone jęki. Otworzyłem drzwi i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Jakiś obcy facet właśnie w nią wchodził. W PEPPER! Gdy mnie zobaczyli oboje byli przerażeni. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć, że mnie zdradza i to pewnie z jakimś pierwszym lepszym człowiekiem. Zamknąłem im drzwi i poszedłem do kuchni. To było za dużo i nawet do mnie to jeszcze nie dochodziło. Usiadłem przy wyspie i wsparłem się rękoma. Usłyszałem, że ktoś biegnie.

- Tony! Skarbie, to nie było to o czym myślisz! Przysięgam! - Obok mnie zjawiła się moja narzeczona w samym szlafroku. 

To było już za wiele. Wstałem i popatrzyłem na nią z wściekłością.

- Czyli to nie byłoby tak, że zaraz mieliście się pieprzyć?! 

- Tony, proszę Cię...- powiedziała z łzami w oczach.

- Od kiedy to trwa? - Zapytałem bez emocji.

- Tony ja.....

- Od kiedy to trwa Potts? - przerwałem jej ozięble.

- Od lipca..- powiedziała szeptem. - Ale Tony ja...

Jest listopad. Cholerny listopad, a ta suka mnie zdradzała przez cztery miesiące.

- Nie ma żadnych ale. Pakuj się. 

- Tony błagam to się więcej nie pow..

- Koniec z nami. Nie rozumiesz tego? W Stark Industries już nie pracujesz i masz czas do jutra by przeprowadzić się do tego chłoptasia.

- Tony..

Nie słuchałem jej. Wyszedłem z kuchni oraz z całego budynku. Postanowiłem przejść się aby jak najmniej ją widzieć.

***

Hejka! 

Kolejny rozdział w następną niedzielę!

(951 słów)

Wrong number -Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz