3.

1.2K 28 2
                                    

Wiedziałam, że pożałuje tej decyzji i z takim humorem wstałam następnego dnia obudzona przez wschodzące słońce. Znów skarciłam się w myślach, ze nie zasłoniłam okien poprzedniego dnia.
Przetarłam oczy i niechętnie zakładając kapcie zeszłam po schodach do kuchni i wzięłam energetyka, bo byłam tak zmęczona, że nie miałam siły zrobić jakiegokolwiek śniadania. Ledwo co spałam poprzedniej nocy, w mojej głowie cały czas siedział Neymar. Umie zostać w moich myślach, za to także się karciłam. Nie wiem jakiego buraka spalę spotykając się z nim twarz w twarz. Moje myśli przerwał dźwięk powiadomień. Tego dnia jeszcze nie zaglądałam co się wydarzyło wtedy kiedy spałam. Dwie wiadomości na grupie z Lou i Harry'm i kilka od Neymara. Na grupie to same dobranoc, a od Neymara wiadomości dotyczące spotkania.

od: Neymar
bądź gotowa na 15 ;)
muszę odwieść Daviego do Caro, więc przyjedź pod ten adres. Od razu przepraszam, że nie przyjadę po ciebie

W kolejnej wiadomości dostałam adres. Cóż drugi koniec Paryża, trudno. Najwyżej zabładzę. Była godzina 12, więc trochę pospałam. Postanowiłam, że zacznę się szykować o jakiejś 13. Weszłam po schodach do pokoju gdzie malowałam moje prace, ostatnią sprzedałam za dobre dziesięć tysięcy euro, a cześć tych pieniędzy planuję wydać na zakupach z Lou w najbliższy weekend.
Teraz zaczynałam obraz ukazujący nagą kobietę pijącą czerwone wino. Klasyk. Nie wiedziałam kiedy ten czas zleciał, bo musiałam już szykować się do wyjścia. Weszłam szybko pod prysznic i zmyłam całą farbę z rąk. A z mokrymi włosami poszłam się ubrać. Na to spotkanie wybrałam top w panterkę i czarne skórzane spodnie. Makijaż zrobiłam mocniejszy niż zawsze, a włosy wyprostowałam na prostownicy, bo naturalnie lekko mi się falowały. Nigdy tego nie lubiłam. Godzina 14:20 wzięłam już kluczyki do Mercedesa i założyłam swoje buty oraz wzięłam bluzę w rękę. Włożyłam kluczyki do stacyjki i odjechałam spod domu, ruszając od razu na główną ulicę Paryża. Mało kto jechał autem, większość korzystała z ładnej pogody i szła pieszo. Droga do domu chłopaka zajęła mi trochę ponad 40 minut, więc leciutko się spóźniłam na spotkanie. Zadzwoniłam domofonem do furki, która chwilę później się otworzyła. Niepewnie weszłam na posesję. Dom wyglądał bardzo typowo. Biało czarne ściany, minimalistyczny ogródek, a z tyłu wielki basen. Szłam w stronę drzwi, które szybko się otworzyły, a w środku stał piłkarz. Ubrany w biały t-shirt i krótkie czarne spodenki, a w dłoni trzymał swój telefon, jak to na niego przystało miał dużo biżuterii, co wygląda naprawdę gorąco. Niepewnie się uśmiechnęłam w stronę chłopaka, który podszedł i lekko mnie przytulił. Oddałam uścisk.

- Hej?

- Jesteś niepewna, widać to. Hailey- pokazał aby weszła do jego domu

Nie powiem, że nie, było ładnie. Dużo obrazów nawet jednego zrobiłam replikę! Wiele kwiatów, a cały dom był w kolorystyce szarego, białego gdzieniegdzie czarny oraz pomarańczowy. Podobało mi się to. Zaprowadził mnie do salonu.

- Chyba będzie trochę niekomfortowo. Tak myślę- wzruszyłam ramionami siadając na jego szarej sofie

- Jak wejdzie wino to nie- zaśmiał się- Totalnie nie wiem co możemy zrobić. Zawsze możemy iść do galerii, pojechać do jakiegoś maka. Zazwyczaj spotykam się z chłopakami i wtedy gramy w Fifę czy pijemy wódkę, gadamy o dziewczynach, a tak to z dziewczynami spotykam się w klubie czy z partnerkami moich przyjaciół- posłał dziwny uśmiech w moją stronę z którego nie mogłam odczytać żadnych emocji

- Możemy pogadać i w sumie jak chcesz to zagrać w Fifę, bardzo lubię takie gry. Rzadko gram, bo teraz to tylko maluję- mruknęłam

Czułam się dziwnie, pierwsze spotkanie z chłopakiem jeszcze po takiej żenującej wiadomości. Czemu ja się w ogóle na to zgodziłam? Mogłam teraz siedzieć w domu popijając jakieś wino i kończąc obraz.

Neymar nic nie odpowiadając ruszył do telewizora, włączył go, później Xboxa, a następnie wyjął płytę i podał mi białego pada.

- Bereal- mruknęłam patrząc na powiadomienie

- Co mówiłaś?- spytał klikając, aby gra się włączyła

- Teraz przyszedł mi bereal. Najwyżej zrobię później.

- Możemy zrobić razem, bo też mam tę aplikację- powiedział wyjmując telefon z kieszeni

Szybko zrobiliśmy zdjęcie i wróciliśmy do gry w Fifę, ogólnie typowo ja przegrywałam, ale uważam że nie szło mi tak źle. Tak przegraliśmy dobre dwie godziny.

- Chcesz coś do picia? Jedzenia? Głupio, bo nie spytałam od razu jak przyszłaś- ruszył w stronę kuchni

- Jak masz to jakiegoś energetyka, będę cię wielbić. Kocham energetyki. Taki fun fact- wzruszyłam ramionami idąc za piłkarzem- dzięki- wzięłam od niego puszkę- jedziemy do galerii?- spytałam otwierając napój i siadając przy stole

- Czemu nie- mruknął i ruszył do wyjścia- jedziemy moim czy jak?

- To już od ciebie zależy- wzruszyłam ramionami idąc w stronę wyjścia z jego domu- Mi to obojętnie

W końcu pojechaliśmy jednym z samochodów piłkarza. Spędziliśmy w galerii dobre trzy godziny, więc było już grubo po dwudziestej kiedy wróciłam pod jego dom, a jeszcze spod niego musiałam wrócić do swojego domu, czyli takie pół godziny jazdy.

- Hailey- usłyszałam wołanie zanim wsiadłam do Mercedesa

- Tak?

- Było super- przytulił się do mnie- chcesz przyjechać do mnie jutro z rana? Będzie Davi, a chciał się z tobą spotkać. Trochę mu o tobie mówiłem i no chciałem żebyś się z nim spotkała- zaśmiał się nerwowo

Posłałam w jego stronę uśmiech. Chciałam się rozpłakać, było mi ciepło na sercu. Nie wiedziałam dlaczego, ale szybko do niego podbiegłam przytulając. Może dlatego, że nigdy nie doświadczyłam takiego przyjaźni jaką dostałam teraz po jednym dniu? Lou i Harry są super gdyby nie to, że kiedy nie patrzę to obrabiają mi dupę, bo ja to zarabiam na takich bazgrołach, a oni muszą ciężko pracować. Ja to takie mam rzeczy, a oni by w nich nie chodzili. Brzydko się ubieram, jestem ogólnie brzydka. Takie rzeczy, ale gdybym ich zostawiła byłabym samotna. Niestety. To się nazywa hipokryzja, fałszywość z ich strony, a z mojej obawa przed samotnością.

- Oczywiście, że tak. O której? Postaram się nie zaspać, a jeszcze dzisiaj muszę zrobić dużą część obrazu na licytację- mruknęłam w jego tors

- Davi przyjeżdża do mnie o 11 i będzie przez kilka dni, więc o której przyjedziesz będzie dobrze. Nie musisz nawet jutro przyjeżdżać, może być pojutrze. Bylebyś była- powiedział tym swoim głosem, który sprawiał, że czułam się od razu lepiej, bezpieczniej

- Jutro na pewno będę. Wyczekuj mnie- zaśmiałam się

Nie wiem ile staliśmy w uścisku, ale czułam, że są to godziny. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła, jednka z wielkim bólem musiałam to przerwać, w końcu czas gonił.

- Muszę już iść, było super- mruknęłam odchodząc w stronę samochodu

Kiedy wsiadłam mogłam zobaczyć jak Neymar znika w swoim domu. Odpaliłam samochód i momentalnie poczułam, że pojazd się porusza. Dojechałam do domu w około pół godziny tak jak myślałam. Zrzuciłam buty i od razu poszłam pod prysznic. Czułam jak ciepłe krople odbijające się od mojej nagiej skóry.

Po prysznicu weszłam od razu pod kołdrę, ale wcześniej zasłoniłam okna, bo nie chciałam popełniać tego samego błędu co dnia poprzedniego. Dzisiaj byłam zmęczona i wiedziałam jedno.

Dobrze zrobiłam pisząc tą wiadomość po pijaku.

niklamora

spóźnione, ale są. Wesołych świąt!

perfect woman | NEYMAR JROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz