9.

659 27 3
                                    

Dzisiaj miałam udać się na mecz PSG z Lyon razem z Tommym oraz Jul. Ubrana w koszulkę PSG, którą dostałam od piłkarza zeszłam po schodach widząc jak brązowowłosy rozmawia z Juliette.

- Hej- przywitałam się z dziewczyną całując leciutko jej policzek

Byłam pewna, że idzie tam tylko, żeby bilet nie przepadł. Z tego co wiem nie interesowała się piłką nożną. No nic, może jej się spodoba.

Wzięłam kluczyki od Mercedesa i razem z Tomem oraz Jul na tylnym siedzeniu ruszyłam w stronę Parc des Princes.

- Nie mogę się doczekać- ekscytował się szatyn

- Spokojnie, Tommy. Nie pierwszy, nie ostatni raz będziesz na meczu- mruknęłam pod nosem patrząc w lusterko, żeby spojrzeć na mojego brata i jego dziewczynę

Uroczo trzymali się za ręce. Tommy patrzył na widoku z przodu, a Juliette opierając głowę o jego ramię przeglądała coś w telefonie.
Uważałam, że ten cały ich związek jest przecudowny. Miłość dwójki nastolatków.

Ja także coś takiego przeżywałam, ale mój związek z Nathanielem z takiego słodkiego związku małolatów wyszedł bardzo toksyczny związek nadal młodych osób. Na początku było wszystko super, pięknie, lecz coś się zmieniło z dnia na dzień. Nagle stał się agresywny. Jego zachowanie pogorszyło się z dnia na dzień małymi kroczkami, a ja głupia nie widziałam różnicy. Aż w końcu po namowach pewnej dziewczyny, którą poznałam w kawiarni przez przypadek, zerwałam z Natem. Mimo to, miło wspominam początki naszego związku.

Był jeszcze taki Anthony. Nasz związek był niedawno. Słodki, niewinny, małe kroczki. Taki słodki, mieliśmy po dwadzieścia dwa lata. Najpierw zaczęło się to od niewinnej przyjaźni, a później przeciągnęło się na związek, na samym końcu staliśmy się nieznajomymi dla siebie.

Zostawiłam samochód pod mniejszym sklepem, który był oddalony od stadionu około dwadzieścia minut. Byłam niemalże pewne o braku miejsc pod stadionem czy w bliższej okolicy. Kiedy to doszliśmy do stadionu można było zauważyć dużą kolejkę oraz początkowe bójki.

Francja nie była bezpiecznym krajem, tak samo jak i Paryż, który był stolicą tego państwa. Dzisiejszego dnia nie zważając na to czy PSG wygra czy przegra i tak mogą być zamieszki. Wybierając życie w takim miejscu liczyłam się na skutki. Modliłam się tylko, aby jak najszybciej ewakuować się stąd w razie jakichkolwiek niebezpiecznych sytuacji i żeby nic się nie stało żadnemu z nas.

Po czekaniu prawie godzinę w kolejce w końcu usiadłam na krzesełku i oczekiwałam rozpoczęcia meczu. Patrząc w telefon widziałam, że zostało dziesięć minut i w tym momencie po mojej lewej stronie usiadł jakiś chłopak. Na oko był w moim wieku może starszy o max trzy lata, nie więcej.

Przez obecność tego mężczyzny czułam się trochę niekomfortowo, ale to powodowały także inne osoby. Nie lubiłam zaludnionych miejsc, a taki mecz gdzie jest tysiące innych osób tylko to utrudniało.

Pięć minut przed rozpoczęciem meczu na boisko weszły obie drużyny. Lewa strona należała do Lyon natomiast prawa do PSG. Wiodłam oczami w poszukiwaniu Neymara.

*

Mecz skończył się wynikiem 2-1 dla PSG. Po wszystkim powoli zeszłam schodami do wyjścia. Jednak zatrzymałam się słysząc wibracje mojego telefonu w kieszeni moich spodni.

od: Ney<3
bądź przy pamiątkach na stadionie. Poczekaj z dziesięć minut

Uśmiechnęłam się sama do siebie czytając tą wiadomość. Tak jak kazał czekałam przy stoisku z pamiątkami udając zainteresowanie nimi. Co prawda prawie całe oczekiwanie na piłkarza stałam w kolejce.

Natomiast Tommy razem z Juliette robili sobie zdjęcia jeszcze na boisku upamiętniając te chwile. Cieszyłam się ich szczęściem.

Patrząc na magnes w kształcie Parc des Princes poczułam lekkie szturchnięcie mojego ramienia. Natychmiastowo odwróciłam się zauważając Neymara w trybie incognito. Miał czapkę, bluzę oraz okulary, aby nikt go nie rozpoznał.

- Szybkie okularki- zaśmiałam się wychodząc z kolei i stając bliżej mężczyzny, który także odwzajemnił mój uśmiech

- Postanowiłem, że chcę cię zabrać na imprezę, bo wygraliśmy. Pojedziemy do domu Kyliana- mruknął przytulając się do mnie- Masz ładne, brązowe oczy

- Dziękuję- zaśmiałam się w jego czarną bluzę- O której ta impreza?- spytałam odrywając się od brązowowłosego

- O dwudziestej niby się zaczyna, ale prawdziwy melanż pewnie godzinę później. Będę po ciebie o tej dwudziestej

Kiedy skończył mówić podeszła do nas Jul witając się z Neymarem żółwikiem. Pożegnałam się z piłkarzem krótkim uściskiem i razem z moim bratem oraz jego dziewczyną wyszłam szybkim krokiem ze stadionu, jednak samo dostanie się do samochodu i pojechanie do domu zajęło gdzieś z półtorej godziny.

Otwierając drzwi domu zdjęłam buty rzucając je w kąt i poszłam do kuchni po kolejną dawkę kofeiny. Zegarek pokazywał godzinę osiemnastą, więc ruszyłam pod prysznic.

Będąc w białym ręczniku zauważyłam, że do domu wrócił Tommy, którego zostawiłam u Jul.

Poszłam do swojego pokoju ubierając czarną sukienkę na ramiączka i zaczęłam się malować. Dosyć naturalnie, nie widziałam dużej różnicy w moim wyglądzie. Na końcu wyprostowałam włosy i zeszłam na dół oczekując piłkarza.

niklamora

Dziękuję bardzo za 2 tys. wyświetleń<333

perfect woman | NEYMAR JROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz