6.

820 27 4
                                    

Przez kilka dni nie wpuszczałam nikogo do mojego pokoju, musiałam pobyć na osobności, sam na sam z obrazami. Znaczy z jednym. W tamtym momencie malowałam tylko jeden obraz, kobieta trzymająca w dłoni pochodnie w środku jaskini. Podobało mi się to, ale nie wiem jak agencji. Odłożyłam ostatni pędzel do kubka wiedząc, że moje dzieło zostało skończone. Jednak moje chwilowe szczęście przerwał Tommy, który wszedł do mojego pokoju.

- Nie to, że coś, ale w naszej kuchni stoi jeden z najlepszych piłkarzy- zaczął zmieszany- Co ja mam zrobić?- wymachiwał rękami

- Powiedz, że zjawię się za dziesięć minut. Totalnie zapomniałam, że go zapraszałam. Pewnie się do mnie dobijał, ale ja wyłączyłam telefon- dwa ostatnie zdania powiedziałam bardziej do siebie

Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki, aby wziąć bardzo gorący prysznic, który tak naprawdę parzył moją skórę, ale po dobrych pięciu minutach cała farba zeszła z mojego ciała.

Shit. Zapomniałam ubrań.

W samym ręczniku przebiegłam z łazienki do pokoju prawie się przy tym wywalając.

- Ta biała południca, którą zobaczyłeś to była właśnie moja siostra, Hailey- usłyszałam głośny śmiech Toma

- A pierdol się Tommy- krzyknęłam szukając jakichkolwiek ciuchów

Znalazłam biały duży t-shirt oraz czarne krótkie spodenki i zeszłam po schodach wiążąc moje włosy w tak zwanego kucyka. Od razu podbiegłam do Neymara lekko go przytulając, na co usłyszałam śmiech i poczułam oddanie uścisku.

- Nie odbierałaś i nie odpisałaś. Myślałem, że coś się stało- mruknął w moje włosy- Dlatego przyjechałem i zamiast ciebie ujrzałem jego- zaśmiał się

- Właśnie, Neymar to jest mój brat Tom, Tommy to Neymar, mój przyjaciel- powiedziawszy to ruszyłam do kuchni po kolejną dawkę energetyków- Jest teraz godzina 14, mogę cię Tommy zostawić samego?- spytałam chłopaka, który usiadł w salonie

- No spoko, a mogę wyjść za niedługo z Juliette?

- Boże, nie jestem twoją matką, wychodź gdzie chcesz tylko wróć cały i zdrowy przed dwudziestą drugą i uważaj na siebie, to nie Londyn. Tutaj są zamieszki można powiedzieć, że co miesiąc- mruknęłam- Idziemy na spacer?- teraz pytanie zadałam Neymarowi

Ten w odpowiedzi skinął głową i ruszył za mną do przedsionku, gdzie ja założyłam moje buty i od razu wyszłam biorąc klucze do domu.

- Jak ci minęły te trzy dni?- spytałam idąc przed siebie

- Cóż, Davi wrócił z Caro do Brazyli, ja spotkałem się kilka razy z Leo i Kik- wzruszył ramionami- Normalnie, a tobie?

- W sumie to przesiedziałam te pare dni w pokoju malując obraz, a tak to wcześniej mój brat zawitał w moje progi- prychnęłam- i ma zostać do końca wakacji, bo matka nie chce być matką. Po co ona w ogóle istnieje

- Nie lubisz jej?

- Jak mam ją lubić? Nigdy nie była moją matką, zachowywała się jakbym była jakimś bękartem- zaśmiałam się nie chcąc mówić więcej

- Może warto jej wybaczyć- rzucił idąc nadal krok w krok ze mną

- Nie, nie wybaczę jej. Idziemy?- spytałam wskazując na pobliski market

Ten nic nie odpowiedział tylko ruszył do wejścia. Jedyne co chciałam to energetyk i jakiegoś batonika. Chodziliśmy przez jakiś czas po całym sklepie biorąc jakieś batoniki czy napoje, a ja zrobiłam małe zakupy do domu, aby zrobić jakiś obiad.

- O, Tommy poszedł z Juliette- mruknęłam- Wracamy?- spytałam dokładając kartę, aby zapłacić

- Można- mruknął otwierając małą wodę, którą kupił

Do domu wróciliśmy w niecałą godzinę. Otworzyłam drzwi i pierwsze co zrobiłam to odłożyłam zakupy na szafki.

- Czyli jednak to prawda, że artyści posiadają w jakimś stopniu bałagan

- Artyści- prychnęłam- Grabisz sobie Neymar, grabisz

Cóż. W moim domu nigdy nie było zbyt czyste. Całe to miejsce odwzorowywało mój umysł, w którym przez dziewięćdziesiąt procent był burdel, jak nie więcej.
Razem z chłopakiem poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy na jakże idealnej, czarne sofie, która nie była już idealna. Ktoś, a dokładnie Thomas ubrudził coś tak pięknego. Prychnęłam siedając obok chłopaka i włączając telefon. To chyba już etap tej relacji kiedy wystarczało nam nasze towarzystwo. Oparłam swoje plecy o jego ramię widzą i włączyłam tiktoka.

- Co ty tak cicho siedzisz?- mruknął poprawiając się lekko przez co leżałam oparta o jego tors a jego prawa ręka leżała na moim brzuchu

Uśmiech mimowolnie wszedł na moją twarz.

- Poczekaj, pójdę po książkę- mruknęłam wychodząc z jego objęć

Przez to, że byłam w samych skarpetkach moje stopy leciutko się ślizgały, wpadłam w drzwi i uderzyłam głową o klamkę lekko upadając. Dotchnęłam łuku brwiowego i poczułam ciepłą ciecz na palcach.

- Hailey! Wszystko okej?- usłyszałam pytanie i zauważyłam jak piłkarz wchodzi po schodach- O mój boże. Poczekaj. Chodź- dotchnął moją dłoń

Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie kazał usiąść na krześle i po znalezieniu plastra i wody utlenionej zaczął amatorsko oczyszczać mi ranę. Mimo że, trochę bolało to ten ból dla mnie nie istniał w jego towarzystwie.

niklamora

perfect woman | NEYMAR JROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz