Rozdział 37

22 1 0
                                    

Perspektywa Lilianna

Z samego rana goście wrócili do siebie. A mój szwagier przeprowadził się z rodziną do posiadłości obok. Dlatego też udaliśmy się mu pomóc. Na szczęście szło to nam bardzo szybko. A Liam był u moich teściów. Aby nam nie przeszkadzać znając go to pewno by to zrobił. Tak jak w młodości jego ojciec. A ten udawał, że nie wie o co mu się rozchodzi. A ja mu się za bardzo nawet nie dziwiłam. Bo dobrze wiem na co młodego już stać. 


Perspektywa Jacka

Myślałem, że dłużej nam to zajmie. Ale jednak nie. Moja żona z paniami się cieszy. A ja im się nie dziwiłem. Nawet jestem zaskoczony, że mój brat z Joshem do końca robili. A reszta się z tego śmiali, ponieważ myślałem, że będą pierwsi którzy będą próbowali coś wymyślić aby nie robić. Ale jednak się myliłem. A po minie innych dobrze wiedziałem, że mają takie same zdanie co ja. 


Perspektywa Celie

Gdy wybiła odpowiednia godzina to udaliśmy się w końcu na obiad. Młodzież miała nawet najwięcej siły. Co mnie dziwiło, ponieważ jak nie patrzeć to właśnie ona najwięcej robiła. A reszta się ze mną zgodziła. Gdy przestałam o tym myśleć to młodzież udała się do ogrodu. A my mieliśmy trochę ciszy. Ale tylko do czasu gdy moi teściowie pojawili się małym Liamem. Który chciał do rodziców. A James się załamał z tego powodu. A ja wraz z innymi nie mogłam ze śmiechu. 


Perspektywa Jamesa

Nie wiem czemu ten się tak bardzo mocno się we mnie wdał. I jak na złość nikt mi nie chciał na to odpowiedzieć. A moja rodziciela jeszcze mnie dobiła oznajmiając mi, że przecież znam dobrze odpowiedź. A ja się już w ogóle załamałem. I miałem nadzieje, że dzisiejszy dzień szybko minie. Ale przecież nigdy nic nie wiadomo. Po jakimś czasie wróciła młodzież. Która mnie jeszcze dobiła. Najbardziej David, że mogłem się postarać wtedy o córkę a nie o syna. A ja już w ogóle się załamałem. I jak na złość wszyscy się ze mnie śmiali nawet Liam. 


Perspektywa Davida

Po jakimś czasie wróciliśmy do posiadłości a ojciec zachowywał się jak obrażone dziecko. A ja się zastanawiałem czy aby na pewno jest dorosły. Ale wszystko wskazywało na to że tak. I po kolacji żeby o tym nie myśleć od razu poszedłem spać. A Harry się śmiał, że znając go mogło być jeszcze gorzej. A ja dobrze wiedziałem, że ma akurat rację. 

Początek prawdy (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz