Rozdział 41

18 1 0
                                    

Perspektywa Setha

Miałem wielką nadzieje, że mój wujek sobie ze mnie żartował. Ale okazało się, że jednak nie. I to mi się nie podobało, ponieważ nie chciało mi się za bardzo zwiedzać. A po minach innych dobrze wiem, że ci mają takie same zdanie co ja. Ale wiem jedno, że nie mogę marudzić, ponieważ pewne osoby mogą się na mnie zemścić. Gdy przestałem o tym myśleć to udaliśmy się na zwiedzanie. I muszę przyznać, że na tą chwilę jednak nie jest aż tak źle. Jak myślałem. 


Perspektywa Arkturusa 

Nie wiedząc, czemu miałem inne zdanie. I jak się okazało to miałem rację. Gdy ujrzeliśmy gdzie teraz mamy się udać. I wiedziałem jedno, że nie będziemy się nudzić. I zazdroszczę najmłodszym, że są wózku, ponieważ nie muszą chodzić. Ale widać, że nawet oni nie mają humoru słuchać tego co mówią rodzice. A ja im się nie dziwiłem, ponieważ też tak mamy. Ale dobrze wiem, jakby się to dla mnie skończyło. 


Perspektywa Blaise

Gdy w końcu padło te cudowne hasło. A dokładniej jedzenie. To się ucieszyłem. Mając nadzieje, że może jednak wrócimy do domu. A po minach innych dobrze wiedziałem, że oni również. Ale po chwili zmieniłem zdanie. Teraz wiem czemu Harry ze swoimi braćmi nie odżywał tak, samo inni co znają się dłużej. Mam tylko nadzieje, że jednak nie będzie aż tak, źle. 


Perspektywa Dracona

Następnym razem zabronię Blaisowi mówić, że może nie będzie jednak aż tak, źle, ponieważ dzięki niemu jest właśnie odwrotnie. I to mi się właśnie nie za bardzo podoba. A reszta się ze mną zgodziła. Gdy  tak szliśmy i ujrzałem co nas teraz czeka. To miałem nadzieje, że ci sobie z nas żartują. Ale po chwili zrozumiałem, że jednak nie. I już się nie mogę doczekać aż dzisiejszy dzień się skończy. 


Perspektywa Hermiony

Muszę przyznać, że nie spodziewałam, się, że będziemy aż tyle zwiedzać. Przez cały czas myślałam, że ci sobie z nas żartowali, żebyśmy się bali tego co ma nadejść. Ale jednak nie. I to jest najgorsze w tej całej jak dla mnie sytuacji. Gdy przestałam o tym myśleć to nie mogłam się już doczekać aż wrócimy do domu. Dobrze, że ubrałam wygodne buty. 


Perspektywa Pansy

Od razu się zapytałam Sophie czemu ona z dziewczynami nie marudzi. Na co ta, że tak, co roku mają. I już się do tego przyzwyczaili. Ale później będzie niby lepiej. A ja nie wiedząc czemu zaczęłam w to powoli wątpić. Tak, samo inni. Za to Harry cały czas rozmawiał z Arią. I muszę przyznać, że ładnie razem wyglądają. I nie wiedząc czemu miałam jakieś dziwne przepuszczenia, że to tylko kwestia czasu, że ci się ożenią i będą mieli razem dzieci. Ale nie powiedziałam tego na głos. 


Perspektywa Sophie

Gdy w końcu padły te słowa. To przenieśliśmy się do domu. Ciesząc się, że w końcu odpoczniemy. Ale dobrze wiem, że jutro będzie mała powtórka. Ale nie będzie aż tak, źle jak dzisiaj. Ale co się dziwić. Jak można było się tego spodziewać. I wiem jedno, że nie tylko ja mam takie zdanie, ponieważ reszta również. 


Perspektywa Jamesa

Gdy wszyscy się odświeżyli to udaliśmy się na kolację. Po której od razu poinformowaliśmy młodzież co jutro ich czeka. I dobrze wiedziałem, że nie są zadowoleni z tego powodu. Ale jakoś się tym nie przejąłem, ponieważ dobrze wiedziałem, że pewna osoba może nas zaatakować. Gdy zapadła cisza to pojawili się moi rodzice i reszta dziadków, ponieważ mieli się zająć najmłodszymi. Mam nadzieje, że posiadłość to wytrzyma. Ale tego dowiemy się już jutro i poszliśmy spać. 

Początek prawdy (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz