Kurwa...
Właśnie to przeszło mi przez myśl, kiedy auto Hwang'a przekroczyło metę jak pierwsze. Z jednej strony czułem szczęście i radość. Liczyłem, że mu się uda. Z drugiej jednak nie chciałem jego wygranej. Chciał coś w zamian ode mnie. W co ja się wpakowałem!?
—Lix. On tu idzie!-Krzyczy mi do ucha. Jisung chyba bardziej ekscytuje się tą wygraną niż ja. Mógłby dać już spokój.
—A jednak nie masz okazji zaśmiać mi się w twarz, Lixie-Wywracam oczyma słysząc jego głos. Irytuje i intryguje mnie na raz.
—Co chcesz za tą wygraną?-Ten jego cholerny uśmieszek, który zaczynam nienawidzieć. Zwycięsko sarkastyczny. Tak okropnie kpiący ze mnie uśmiech na twarzy Hwang'a.
—Cóż. Nic wielkiego-Wzrusza ramionami. Jednak to nie wszystko, co ma do powiedzenie bo chwile później szepcze mi do ucha-Ale musisz obiecać, że mnie za to nie uderzysz-Przytakuje mimo tego, że mógłbym mu powiedzieć że niczego nie obiecuje i może by odpuścił?
—Więc?-I kurwa jak żałuje, że obiecałem go nie uderzyć. Nie wiem, czy szok czy zdenerwowanie paraliżuje całe moje ciało. Ale kiedy Hwang pochyla się, żeby mnie pocałować nie jestem w stanie się ruszyć. Dlaczego chciał akurat tego? Czemu nie wybrał za swoją wygraną czegokolwiek innego? Kurwa co się dzieje z moim życiem!?-Pojebało cię-Mówię kiedy wreszcie się odsuwa. Nie patrzę na swoich przyjaciół chociaż wiem, że są zdziwieni tym, co się właśnie stało.
—Tylko troszkę. Ale obiecałeś, że mnie nie uderzysz.
—Pierdol się, Hwang!-Odchodze słysząc za sobą tylko jego cichy śmiech. Jednak na trzeźwo się nie da!
🌅🌅🌅
—Jak się czujesz?-Pyta Jisung popijając swoją colę.
—Bywało lepiej-Ciągle spoglądam na Hyunjin'a. Pije jakiegoś drinka stojąc przy jednym ze stolików razem z bliżej mi nie określonym chłopakiem.
—Nie przejmuj się nim.
—Nie przejmuje się, Min-Uśmiecham się słabo. Wiem, że znają mnie na tyle, że wiedzą iż kłamie. Ale w tym momencie nie jest to dla mnie ważne-Idę zapalić-Chce zostać sam. Zbyt wiele myśli na raz pojawia się w mojej głowie. Dlatego wychodzę z terenu wyścigu wchodząc na parking. Wszędzie byleby daleko od tego tłoku.
Tak wiele ludzi przyszło obejrzeć zmagania Hwang'a. A ten zamiast iść cieszyć się ze swoimi fanami wybrał mnie. Po co? Żeby mnie ośmieszyć? Fajnie. Ciekawe ile osób z mojej szkoły tu jest i ilu z nich widziało to widowisko.
—Kurwa-Mówię pod nosem, kiedy jak na złość moja zapalniczka przestaje działać. No to tyle z palenia! Rozpłacze się zaraz, przysięgam...
—Masz-Odwracam się słysząc znajomy mi głos. Mimo tego, że daje mi zapalniczkę, która jest mi teraz potrzebna nie uśmiecha mi się rozmowa z nim-Co się tak patrzysz? Twoja nie działa-Wzdycham i bez słowa biorę zapalniczkę Hyunjin'a. Zippo z wygrawerowanymi inicjałami Hwang'a. Ciekawe-Coś się stało?
—Nie. Coś ty-Sam nie spodziewam się tego sarkazmu, jednak jest już za późno, żeby cofnąć swoje słowa.
—Jesteś na mnie wściekły.
—Dokładnie-Uśmiecham się przyznając mu racje-Szkoda, że czasem naprawdę nie myślisz.
—Nie zrobiłem ci krzywdy.
—A ja mogłem tobie. Szkoda, że obiecałem ci, że cię nie uderzę-Zapada między nami cisza, jednak Hyunjin nie wygląda, jakby miał zamie stąd iść-Chcesz czegoś jeszcze ode mnie?
CZYTASZ
HaPpy||HYUNLIX||
ФанфикFelix spotkał go przez całkowity przypadek. Hyunjin nie był dobrym człowiekiem...przynajmniej tak uważali ludzie z otoczenia Felix'a, dlatego ten nigdy w życiu nie stanął z nim twarzą w twarz. Aż do tego dnia...