•11•

3.1K 61 48
                                    

Następnego dnia Vanessę obudziły rozmowy dobiegające z salonu. Wstała i zauważyła, że wokół niej nie ma jej marynarki i szpilek. Rozglądała się chwilę i stwierdziła, że zajmie się tym później.
Poszła do łazienki się odświeżyć. Wyszła z sypialni i zobaczyła wszystkich rozmawiających z dwójką jakichś ludzi.

- Obudziłaś się, księżniczko. Jak się czujesz? - zapytała Kaya. Podeszła do szatynki i przytuliła ją.

- Wszyscy się martwili - stwierdził Charles.

- Dobrze się czuję. Raczej. To miłe, ale niepotrzebnie się martwiliście - odpowiedziała Vanessa.

- Twoje rzeczy - powiedział Damon, podając kobiecie marynarkę i szpilki.

- Dzięki. Zastanawiałam się, gdzie to jest - odparła i nałożyła na siebie ubranie.

- Nie przedstawiliśmy was - odezwała się Odette - Vanessa, to są twoi przyszli teściowie - szepnęła kobieta do ucha szarookiej.

- Mamo, tato. To jest Vanessa. Moja przyszła żona - oznajmił dumnie Damon, na którego twarzy widniała duma.

- O tym nie wiedziałam - zaśmiała się szatynka. Podeszła do starszego małżeństwa i wyciągnęła rękę - Miło państwa poznać.

- Ciebie również i proszę mów mi mamo. Czuję się staro, jak ktoś zwraca się do mnie pani - odparła uśmiechnięta kobieta. Uścisnęła rękę Vanessy, a ta lepiej jej się przyjrzała.

Była to elegancka kobieta, na oko pięćdziesięcioletnia. Miała brązowe włosy, naznaczone gdzieniegdzie siwymi pasmami. Miała szare, wręcz stalowe oczy, które wbrew pozorom pałały ciepłem i matczyną miłością. Była uśmiechnięta, co sprawiało, że na jej twarzy pojawiły się zmarszczki. Były one jednak drobne i mało widoczne.
Obok niej siedział starszy mężczyzna - jej mąż. Miał surową twarz, ciemnobrązowe oczy, które w przeciwieństwie do oczu żony nie były specjalnie przyjazne, siwe włosy i sporo zmarszczek ukazywały to, ile ten człowiek w życiu przeszedł. Na jego policzku widniała dość spora blizna, jakby od noża.

Mężczyzna zmierzył Vanessę wzrokiem. Prychnął cicho i odwrócił wzrok.
Szatynka to zauważyła i tylko kiwnęła głową sama do siebie, że zrozumiała intencje ojca Damona. Był raczej do niej nieprzekonany.
Vanessa odwróciła się i podeszła do Odette.

- Wasz ojciec mnie chyba nie lubi - stwierdziła.

- Mnie też za pierwszym razem nie polubił. Dalej ma do mnie jakieś przytyki, ale traktuje mnie lepiej - odezwała się Kaya, która się do nich dołączyła.

- Nie polubił cię, bo nie wie, że twój dziadek też miał coś wspólnego z mafią. Nie wie też przez co tu przeszłaś. Dla niego jak na razie jesteś niegodna - oznajmiła Odette.

- Niegodna? Mafia to zdecydowanie dziwne miejsce - stwierdziła całkiem szczerze szarooka. Spojrzała jeszcze raz na mężczyznę siedzącego na sofie.

- Pójdziesz proszę po dzieci? - zapytał cicho Damon, który wziął się znikąd.

- Pewnie - odparła - Zaraz wracam - skierowała do przyjaciółek.

Weszła po schodach i zniknęła na piętrze. Dziesięć minut później wróciła, a za nią szło sześcioro dzieci.
Damon złapał Vanessę za rękę i przyciągnął do siebie. Paula, Blanca i Owen widząc to, podążyli za nią.

- Muszę wam także przedstawić nasze dzieci - stwierdził roześmiany Damon. Vanessie ręce zaczęły się pocić ze stresu - To jest...

- Blanca - dokończyła szatynka, widząc zmieszanie mężczyzny.

Life In MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz