•21•

1.2K 31 34
                                    

- Znowu zniknęła... Znowu - wyszeptał zapłakany Damon, który zmęczony już miesięcznymi poszukiwaniami ukochanej, zwierzał się przyjacielowi.

- Wróci. Jako kochała, to wróci - odparł Moran.

- Gdyby kochała, to by nie zostawiła - oznajmił smutno brunet.

- Możliwe, że masz rację, ale dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewności, że kochała wciąż jest.

- Skąd aż tak duża pewność?

- Widziałeś miłość w jej oczach, gdy patrzyła na ciebie lub dzieciaki? Widziałeś jej szczerą radość, gdy zamieszkaliście w tym domu razem? Pamiętasz, jak powiedziała, że nie wyjedzie stąd bez ciebie?

- I ta ostatnia rzecz doprowadziła ją do zguby.

- Nie powiedziałbym. Może właśnie teraz naprawia siebie. Być może, gdy wróci będzie jeszcze szczęśliwsza, bo wyleczy się z przeszłości?

- Ale to są tylko przypuszczenia - rzekł nieprzekonany Damon.

W tym czasie na telefon przyszło mu powiadomienie z nieznanego numeru.

Nikomu nie mów o tej wiadomości. Szukaj wskazówek tam, gdzie jest zapisana przeszłość, gdzie zapiszemy przyszłość. Tam, gdzie uklęknąłeś przede mną i obiecałeś mi szczęście.

- Co to za mina? - zapytał zaskoczony Moran. Dziwiła go postawa jego przyjaciela, który po odczytaniu tajemniczej wiadomości uśmiechnął się, a oczy mu pojaśniały.

- Lecimy do Paryża - powiedział tylko brunet i zadzwonił do brata.

- Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.

- Mógłbym podrzucić do ciebie dziewczynki na dwa dni? - zapytał Damon, mieszając Moranowi jeszcze bardziej w głowie.

- No jasne, ale co się dzieje? - nie odpuszczał Charles.

- Mam misję do wykonania w Paryżu - odparł brunet, mając nadzieję, że jego brat zrozumie, że nie ma ochoty z nim rozmawiać.

- Dobra, ale jak już tą swoją misję wykonasz, masz mi powiedzieć co się dzieje - poprosił starszy brat mężczyzny.

- Misja? Jaka misja? O co chodzi - wypytywał Moran, ale w tym czasie przyszedł kolejny SMS.

Zmiana planów. Za dużo ludzi wie... Pomińmy grę wstępną. Kojarzysz stary dom w lesie? Ten, w którym żył człowiek, o którym miałeś nie wspominać. Tam jest coś co cię naprowadzi.

- Jadę sam. Nie mogę ryzykować - powiedział brunet, wyszedł z gabinetu i zapakował córki do samochodu. Zawiózł je do domu brata, a sam pojechał do lasu, w którym mieścił się dawny dom Vanessy.

Otworzył skrzypiące drzwi i wszedł do środka. Wnętrze było zniszczone. Wyglądało, jakby ktoś stoczył tam walkę, a na podłodze były plamy zaschniętej krwi.
Damon rozglądał się dookoła siebie, by znaleźć cokolwiek, co świadczyłoby o obecności szarookiej w budynku. Jedyne co zauważył to skrawek papieru leżący na zgnitej komodzie. Ostrożnie go rozwinął, jakby miał rozpaść mu się w dłoniach.

Brawo Sherlocku. Coraz bliżej rozwiązania zagadki. Co jeśli powiem ci, że ludzie, którzy zaszli ci za skórę żyją? Dawny właściciel Sailor Entertainment i właściciel tego domku. Ciekawe, prawda? Dwa słowa: stare magazyny. Powodzenia.

Na końcu listu był odcisk szminki, zaś cała kartka pachniała ulubionymi perfumami brunetki.
Damon wybiegł z budynku i wsiadł do swojego ukochanego Audi R8. Jeździł po całym Vegas bez celu, zastanawiając się, o które magazyny mogło chodzić w liście.
Wtedy mężczyzna doznał olśnienia. Zawrócił szybko i z przerażającą prędkością jechał w stronę magazynów, które przyszły mu na myśl. Zaparkował po jednym z nich i ostrożnie wysiadł z auta. Obawiał się, co może zastać w środku.

- Jest tu ktoś? - zapytał, gdy nikogo nie zauważył w półmroku.

Usłyszał ciche chrząknięcie w kącie, a następnie ujrzał wyłaniającą się z cienia postać. Był to dziadek Vanessy. Wyglądał jakby zmartwychwstał. Blada skóra, obskurna blizna, przechodząca przez cała twarz na wskroś, nieliczne siwe włosy i przerażający uśmiech psychopaty.

- Ależ ty jesteś dobry w zagadki. Miałem zamiar zabić cię od razu, gdy tu przyjedziesz, ale moja głupia wnuczka wymyśliła, że zamiast tego będzie więcej zagadek. Cieszysz się?

- Gdzie ona jest?! - krzyknął zrozpaczony Damon.

- Już ci mówię. Zapisałeś tam naszą przyszłość, lecz ja się nie zgodziłam. Wolałam zostać z tobą. Jakże romantyczna dusza! Twoja decyzja mogłaby nas rozdzielić z NIM. Myślę, że wiesz o kim mowa. ON był moim słoneczkiem, a teraz leży TAM. Daleko ode mnie, ale to TAM znajdziesz kolejną wskazówkę.

- Kim do cholery jest ON i gdzie jest TAM? - zapytał brunet, a starszy mężczyzna spojrzał na niego jak na idiotę.

- Miałem cię za inteligentniejszego.

Wtedy Damon połączył wszystkie wiadomości zawarte w wiadomości.
Grób Owena! Pomyślał i wybiegł z magazynu, po czym wsiadł do samochodu. Pojechał na cmentarz, odnalazł grób swojego synka, a pojedyncze łzy spłynęły po jego policzku.

- Tęsknimy za tobą, wiesz? Byłeś aniołkiem tutaj. Nie musiałeś odchodzić - szepnął, jakby do chłopca. Jakby cały czas był przy nim.

Uklęknął przy jego nagrobku i dostrzegł kartkę ukrytą pod wazonem z kwiatami. Chwycił ją delikatnie i spojrzał na treść na niej zawartą.

Tęsknię. Z każdą chwilą coraz bardziej tęsknię. Wiem, że już nigdy nie będzie tak jak wtedy. Wracałam wtedy z pracy. Pamiętasz? A pamiętasz może, gdzie wtedy pracowałam?

- To tyle? Nic więcej? - zapytał sam siebie i popatrzył ostatni raz na nagrobek synka. Wstał, otrzepał kolana i podążył do swojego auta.

Usiadł na miejscu kierowcy, oparł głowę o kierownicę i pozwolił swoim emocjom opaść. Po prostu. Pozwolił, aby łzy, które tłumił na tyle, na ile potrafił, teraz spływały strumieniami i moczyły skórę, którą obita była kierownica.
Przecież kiedyś obiecał sobie, że nic nie doprowadzi go do łez. Obiecał sobie, że żadna kobieta nie doprowadzi go do takiego stanu. A teraz? Teraz płakał jak małe dziecko, z tą różnicą, że małe dziecko płacze jak najgłośniej, aby ktoś pomógł mu uporać się z problemem. On płakał cicho, aby nikt nie pytał, co sprawiło mu ból. Chciałby właśnie w tamtym momencie planować swój ślub, projektować pokój dla swojego jeszcze nienarodzonego dziecka. Jedyne, co teraz mógł to obiecać sobie, że odnajdzie kobietę, która wywróciła jego życie do góry nogami. Vanessa była jedyną kobietą, której mógł podziękować za zniszczenie jego bezpiecznej przystani. Był jej za to naprawdę wdzięczny. Nie wiedział, jak bliską stała mu się po tej czteroletniej stracie, dopóki nie stracił jej ponownie.
Był jakby w transie, z którego wyrwał go głos przychodzącego powiadomienia. Otarł swoje łzy i spojrzał na telefon. To był znów SMS z tajemniczego numeru.

Doceniamy, dopiero gdy tracimy. Tracimy, gdy nie doceniamy. Zrozumiałam to dopiero teraz. Wiedz, że cię kochałam. Jeśli będzie już za późno, to pozwól, że o coś cię poproszę. Zajmij się dziewczynkami i znajdź sobie kogoś, kto wreszcie cię doceni. Kto doceni dar, jakim jesteś. NdEkW kJiEgRaShEhY kCuIfTsY

Damon zupełnie nie zrozumiał ostatniego zdania wiadomości. Wierzył, że nie będzie za późno. Wierzył, że ją odnajdzie. Ale musiał najpierw zrozumieć ostatnie zdanie wiadomości. Zauważył pewną zależność. Co druga litera jest powiększona. Spróbował coś odczytać. New Jersey City. Pomyślał. Przekręcił kluczyk w stacyjce i wrócił do domu

Life In MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz