Chapter 26 - Sinner!

914 82 17
                                    

— Lubię spędzać z tobą czas. - kontynuowałam. — A Ty? Co czujesz? - podniosłam wzrok na Neymara.

Cały czas wpatrywał się we mnie. Nie odrywał swojego wzroku od mojej twarzy, skanował ją.

— Mówiłem Ci, że cię lubię. - zaczął.

Ale nie chciałam kolejnej przemowy na temat tego, że się lubimy. Stoimy w miejscu. Chcę wiedzieć na czym stoję, na czym stoimy. Oboje zasługujemy na prawdę.

— Ney..- przerwałam mu. — To już wiem, konkretniej..- powiedziałam niepewnie.

Chyba zrozumiał co mam na myśli. Ta niepewność męczy naszą dwójkę, taka prawda.

— Okej..- odpowiedział cicho. — Więc też lubię spędzać z Tobą czas, lubię twoje poczucie humoru, lubię to jak się wypowiadasz. Lubię twój charakterek, mimo iż czasem jest ciężko. - zaśmiał się. — Ale do brzegu. Z tobą nawet cisza nie jest nudna, nie jest niekomfortowa. Jesteś jedną z nielicznych kobiet przed którymi się otworzyłem.. Wiesz co mam na myśli. - dalej mówił.

Nie przerywałam mu. To kolejna intymna chwila. Zaufał mi. Otworzył się przede mną, chyba już nie ma odwrotu. Oboje zaufaliśmy sobie. Tak samo jak on wcześniej teraz ja słucham go. Analizowałam każde wypowiedziane zdanie, słowo. Wsłuchiwałam się dokładnie w to co mówił.

— Nie chcę tego kończyć, ale rozumiem jeśli Ty.. - szepnął w pewnym momencie.

— Ja też nie. Ale męczymy się w tym. - przerwałam mu.

To nie była łatwa rozmowa. Kolejny raz los wystawił nas na próbę, to czy to co jest między nami ma w ogóle sens. 

— Więc może czas zrobić krok do przodu? - spytał niepewnie.

Krok do przodu?

— Co masz na myśli? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Nie odpowiedział nic. Po moim pytaniu zbliżył swoją twarz do mojej, swoje usta do moich. I tak oto kolejny raz pocałowaliśmy się. Był to krótki pocałunek. Nie był aż tak intensywny jak ten w łazience. Trwaliśmy w ciszy wymieniając się spojrzeniami. Nasze czoła były oparte o siebie wzajemnie. 

— Zależy mi na tobie.. - spojrzał mi głęboko w oczy.

— Mi na Tobie też. - przerwałam mu. — Chcę iść krok dalej. - uśmiechnęłam się.

— Więc idźmy, wspólnie. - również się uśmiechnął.

- - - - - - - - - -

01.12.2022 (Ad-Dauha, Qatar)

POV: Neymar

Obudziły mnie przebijające się przez okna promienie słońca. Dziś świeciło ono wyjątkowo jasno, mocno. Wczoraj wydarzyło się dużo, ale to dobrze. Przecież tego właśnie chciałem, chcieliśmy? Po rozmowie na temat uczuć jeszcze chwilę oglądaliśmy telewizję, ja i Sab. Tak jak myślałem, dziewczyna po może piętnastu minutach oglądania usnęła. Usnęła na moim barku. Widok jaki miałem w tamtej chwili był cudowny. Dwie ważne mi osoby leżały koło mnie, mój syn i Sabine. Każdy wieczór mógłby właśnie tak wyglądać. Ostatecznie przeniosłem się na fotel, bardzo niewygodny zresztą. Była szansa na to, że we trzech nie wyspalibyśmy się na tym łóżku. Jest po dziewiątej, a ta dwójka nadal śpi. Pewnie gdybym spał na łóżku to również bym jeszcze spał. Wyglądają tak delikatnie, jeśli wiecie co mam na myśli. Usta Sabine są otwarte, jej twarz ani drgnie. 

— Ciekawe o czym myślisz, Sab. - westchnąłem sam do siebie.

— Aktualnie o tym co zjem na śniadanie. - powiedziała ziewając.

another day, another date ● neymar jr [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz