Chapter 5 - It's not my room.

1.5K 75 6
                                    

21.11.2022 (Ad-Dauha, Qatar)

Obudziło mnie przedzierające się przez okno słońce. O matko, ewidentnie za dużo alkoholu. Czy żałuję? Nie wiem. Przysiadłam na łóżko, żeby to wszystko przemyśleć.

— O kurwa. To nie jest mój pokój. - szepnęłam sama do siebie.

Drzwi łazienkowe się otworzyły. Stanął w nich owinięty tylko ręcznikiem Neymar. O cholera. Neymar. W samym ręczniku.

— Myślałem, że jeszcze śpisz. - zaśmiał się.

Po chwili ogarnęłam co się właśnie dzieję. Automatycznie zasłoniłam oczy poduszką. Co za niezręczny moment.

— Ubierz się, ja nie patrzę. - powiedziałam.

— A co jeśli chcę żebyś patrzyła? - zapytał nadal roześmiany całą sytuacją.

— Proszę nie przedłużaj, chcę wrócić do siebie. Po prostu.

— No dobra, już. - odpowiedział z obojętnością. Najwyraźniej nie podobało mu się to, że nie wdałam się w jego gierkę.

— Jak w ogóle znalazłam się tu? - spytałam.

— Twój ukochany się lekko schlał. Oboje usneliście na tyle mojego auta i nie wiedziałem co zrobić z Tobą. On jest u siebie jak coś.

— Okej. - tylko tyle odpowiedziałam. Sama nie wiedziałam co mówić.

Wstałam i wyszłam do siebie.

— Boże, to bylo tak chujowe. - powiedziałam sama do siebie.

- - - - - - - - - -

Godzinę później:

— Wen, to nie jest zabawne. - westchnęłam na radość ze strony przyjaciółki co do wydarzeń wczorajszego wieczoru.

— Stara, upiłaś się z brazylijskim piłkarzem, a u drugiego wylądowałaś w pokoju. To jest bardzo zabawne. - znowu zaśmiała się Wendy.

Od rana na telefon przychodzi mi milion powiadomień. Same z instagrama.

— Wiesz czemu tak nagle przybyło mi obserwujących? - zapytałam.

— Po waszym wspólnym zdjęciu z Richarlisonem to nic dziwnego. Media plotkarskie już o was piszą. - powiedziała jakby nigdy nic.

— O boże. - westchnęłam. Tylko na tyle było mnie stać w tym momencie.

— Kurwa, moja przyjaciółka od rana jest głównym tematów mediów plotkarskich. 

— Wen, co cię cieszy? Mi nie jest do śmiechu.

— Ciekawe co sam zamieszany brazylijczyk o tym sądzi. - zachichotała Wendy.

— Pewnie nadal śpi. Boże jaki wstyd. - znowu westchnęłam załamana.


///

Pamiętajcie, że obserwacje, komentarze i gwiazdki motywują! Dziś krótki rozdział, ale akcja się rozkręca!

another day, another date ● neymar jr [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz