Chapter 37 - As it was. (Grand finale)

522 41 21
                                    

Dziewięć dni.

Właśnie tyle minęło od ostatniego razu kiedy widziałam się z Neymarem. To był ostatni raz kiedy rozbawił mnie swoim kolejnym dziecinnym żartem, ostatni raz kiedy widziałam go pobrudzonego sosem pomidorowym przy ustach i ostatni raz kiedy komplementował mnie. Udawałam, że jego komplementy nic nie znaczą, choć wewnętrznie czułam się jak trzynastolatka, która pierwszy raz szła z chłopakiem trzymając się za rękę na oczach całej szkoły po korytarzu szkolnym.

Ale to było. Minęło.

Wtedy czułam się jak trzynastolatka podczas swojego pierwszego zakochania. Teraz czuję się jak szesnastolatka po zerwaniu z "miłością swojego życia". Przecież my nawet nie byliśmy w związku. Byliśmy bliżej niż dalej by w nim być, ale nie byliśmy. Neymar okazywał znaki, które wskazywały na to, że widzi swoją przyszłość ze mną. Co za marne nadzieje.

Wstałam z łóżka z nadzieją, że to właśnie dziś zobaczę powiadomienie od niego. Powiadomienie, w którym wytłumaczy mi to wszystko. Napisze mi co właśnie robi. Co zrobiłam nie tak? Co stanęło na przeszkodzie bym nadal mogła poznawać go każdego dnia na nowo, a on mnie. Jedyne co zobaczyłam to powiadomienia z instagrama dotyczące polubionych postów. Nie było tam jego imienia.

Co działo się przez te dziewięć dni?

Matty miał rację co do przebiegu meczu z Francją, a Polakom nie pomogły nawet kciuki, które trzymałam. Mimo wszystko dumnie kibicowiliśmy mu z trybun.

Ten blondyn ewidentnie ma się ku sobie z pewną brunetką, a dokładniej Wendy. Nie mam pojęcia jak, ale w bardzo krótkim czasie odnaleźli wspólny język. Coś niczym bratnia dusza.

Dawno nie widziałam tak smutnego widoku jak Wen i Matty rozstający się na lotnisku. Znacie te słynne sceny z filmów, kiedy dwójka zakochanych ludzi musi rozstać się na lotnisku? Ja miałam okazję zobaczyć to na żywo. Ostatni raz wzruszyłam się tak oglądając film O psie, który wrócił do domu. Polecam dla osób, które chcą spędzić wieczór na kanapie z paczką chusteczek w dłoni. Z relacji, które codziennie zdaje mi przyjaciółka wiem, że codziennie rozmawiają z chłopakiem na kamerkach. Po kilka razy. Wtedy kiedy nie rozmawiają to piszą ze sobą. Planują też wspólne spotkanie, podczas którego Matty zwiedzi Paryż.

Neymar wrócił na boisko by zagrać z Koreą Południową. Kibicowałam z trybun mając kolejny raz na sobie koszulkę z jego imieniem, lecz tym razem sam mnie o to poprosił. Brazylijczyk wrócił na boisko w przytupem, a dokładniej już w 13 minucie zdobył bramkę. Był to rzut karny. Finalnie Brazylia wygrała z Koreą aż 4:1. Byłam tak cholernie dumna. 

Wygraną świętowaliśmy w domowym zaciszu, a dokładniej w apartamencie. Byłam tylko ja i on. Manuela na prośbę piłkarza przygotowała nam romantyczną kolację. Neymar najwyraźniej był bardzo pewny wyniku, skoro już przed meczem wiedział, że będziemy świętować.

Była też okazja by kolejny dzień spędzić wspólnie z małym Davim, który był równie dumny ze swojego taty co ja. Cały dzień spędziliśmy dość aktywnie.

Cały ten czas spędzałam razem z Neymarem. Nawet spałam u nich, a Manuela już nie była zdziwiona kiedy kolejny raz minęłyśmy się o poranku. Ja by zrobić sobie kawę, a ona by zrobić śpiącemu jeszcze Brazylijczykowi śniadanie. Zazwyczaj kończyło się to tym, że pomagałam jej w tym. Taka moja natura.

Dostałam też odpowiedź od agencji co do mojej przyszłości. Byłam lekko zaskoczona. Uznali, że nie wyciągną jakiś większych konsekwencji, a jedyną stratną osobą jestem ja. W końcu przed oczami przeleciało mi wiele współprac i mogłabym zostać kolejną znaną skandalistką znaną z tego, że umawiała się z jednym z piłkarzy. Nie dążyłam do tego. Nawet przez myśl nie przeszło mi o korzyściach finansowych kiedy budziłam się kolejny raz tuż obok niego. Słysząc jego spokojny oddech i bicie serca.

another day, another date ● neymar jr [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz