Chapter 27 - Who is Bruna?

830 67 15
                                    

Po zjedzeniu przeszliśmy się na spacer po okolicy. Davi był jak najbardziej chętny pozwiedzać okolicę. Neymar może trochę mniej, ale przegrał głosowanie. Dwóch na jednego, taka demokracja. Davi szedł kilka kroków przed nami, był zajęty sobą. My szliśmy w ciszy, która została przerwana przez piłkarza.

— Dziś wieczorem mam badanie, które przesądzi czy zagram jutro mecz. - patrzył przed siebie. — Stresuję się.

I już wiedziałam, że to jedna z tych rozmów, w której kolejny raz mam okazję poznać tego tą wrażliwą wersję mężczyzny. Tą, którą tak stara się ukryć przed światem, przed innymi. Postanowiłam ciągnąć rozmowę, ciągnąć go za język, jakkolwiek to brzmi. Wygadanie się na pewno mu pomoże.

— Masz do tego pełne prawo..- zaczęłam. — A jak się czujesz? - pytam.

— Nie udawaj, że cię to obchodzi..

— Nie udaję. Serio pytam. - weszłam mu w zdanie.

Naprawdę martwiłam się. Obchodził mnie jego stan. Spojrzał mi w oczy. 

— Niby lepiej..- zaczął. — Mogę chodzić jak widać. - sztucznie się zaśmiał.

Maskował się pod żartami. Kiedy w grę wchodziła rozmowa na te "poważniejsze" tematy to próbował wszystko obracać w żart.

— A tak serio? - spytałam. — Nie żartuj.

— A tak serio to czuję się super, bo spędzamy ostatnio o wiele więcej czasu razem. - powiedział patrząc mi w oczy i chwycił lekko za moją dłoń. 

Spojrzałam to na dłoń, to na jego twarz. Teraz jestem pewna, że psychicznie czuł się lepiej. Ale co z bólem fizycznym? Ta kontuzja nie była zwykłym siniakiem, który zniknie z ciała po 3 dniach.

— Ney..- zaczęłam. — Jestem szczęśliwa jeśli ty jesteś szczęśliwy. - pogładziłam lekko kciukiem jego dłoń. Nadal trzymaliśmy się.

— Więc czego nam więcej potrzeba do szczęścia? - spytał przerywając mi.

— Aktualnie twojej sprawnej nogi. - zaśmiałam się pod nosem. — Brazylia bez Ciebie nie wygra. - puściłam mu oczko.

— Zależy Ci chyba bardziej od tych wszystkich Brazylijczyków. - przewrócił oczami.

— Na pewno zależy im równie bardzo jak mi. - zatrzymałam nas. 

— Czyli jak bardzo? - spytał patrząc mi prosto w oczy.

Nie interesowało mnie to, że staliśmy właśnie na środku jakiegoś parku. Nie interesowało nas to, że wokoło nas byli ludzie, którzy mogą poznać Neymara, jeśli już tego nie zrobili. Davi też jakby na chwilę przestał istnieć, jakkolwiek to brzmi. Nie wiedziałam co odpowiedzieć na jego pytanie. Myślę, że wystarczający będzie gest. Ten jeden gest, który potrafi wyrazić więcej niż tysiąc słów. Tak, pocałowałam go. Nie był to zwykły pocałunek. W pierwszej chwili zamurowało go. Nie oddał pocałunku od razu. Kiedy po kilku sekundach dotarło do niego co właśnie się dzieje, od razu oddał. Oboje zaangażowaliśmy się w tę chwilę. Ta chwila należała do nas. Nie liczyli się ludzie obok. Na ten moment zapomnieliśmy, że ktoś może właśnie robić nam zdjęcie. Przecież od kilku dni właśnie na to czeka cały internet. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Oderwałam się ja, brakło mi już oddechu. Nadal byliśmy blisko i wymienialiśmy się spojrzeniami. I jedna i druga strona chciała więcej. Widziałam to. Nie będę ukrywać, że nie podobało mi się. W końcu to ja zainicjowałam pocałunek. Tę chwilę przerwała nam blond grzywa, Davi.

— Gorzko, gorzko! - krzyczał chłopiec.

Co za wstyd. Teraz już na pewno połowa ludzi znajdująca się w parku zwróciła na nas uwagę. Tym razem nawet okulary znajdujące się na mym nosie nie pomogą nam zachować prywatności. Neymar od razu uciszył chłopca zasłaniając mu usta dłonią.

— Synku, nie wolno tak. - powiedział do syna.

Czy ja też powinnam się odezwać? 

— Trzymaj. - wyciągnęłam z torebki czapkę z daszkiem i założyłam ją na głowę chłopca. — Chyba musimy się zmyć. 

— Masz rację. - odpowiedział Ney. — I tak na pewno ktoś już zdążył Nas poznać. - przewrócił oczami.

Ruszyliśmy ku bramie wyjściowej z parku. Staraliśmy się jak najszybciej opuścić jego teren. Blondyn całą drogę milczał. To do niego niepodobne, był gadułą. Małą wielką gadułą.

- - - - - - - - - -

Jesteśmy już w klinice, w której przeprowadzane jest badanie Neymara. Ja i Davi zostaliśmy na korytarzu, a piłkarz wszedł do gabinetu. Chłopiec nadal milczał. Chyba nie jest okej. Chyba powinnam zapytać. Delikatnie, ale zapytać.

— Pogniewałeś się? - zniżyłam się by być na poziomie twarzy chłopca. — Możesz mi powiedzieć, nikomu nie wygadam. - chwyciłam go za dłonie.

Uniósł swój wzrok z podłogi na mnie, na moją twarz.

— Zabierzesz mi tatę? - spytał smutno.

Wytrzeszczyłam oczy na to pytanie. Cholera. Nie spodziewałam się takiego pytania. Czemu miałabym zabrać Neymara od jego syna? Nie do końca rozumiem co na myśli ma Davi.

— Czemu miałabym ci go zabrać? - spytałam spokojnie. — Tata Cię kocha, bardzo.

— Teraz Ciebie też. - odpowiedział smutno. — Z Bruną było tak samo. - patrzył mi smutnym wzrokiem w oczy.

Sama nie wiem co odpowiedzieć. Zaniemówiłam. Pytanie chłopca wgniotło mnie w sama nie wiem co, przecież nadal stoję, a bardziej klęczę. Pierwsza kwestia - Neymar mnie kocha? Druga to kim jest Bruna.

— Kim jest Bruna?  - spytałam zmarwiona.

Kiedy chłopiec już otwierał usta by mi odpowiedzieć przerwał mu Neymar. Wyszedł właśnie z gabinetu. Cholera, naprawdę ciekawi mnie kim jest bądź była Bruna. Ogólnie cały temat wydaje się wrażliwy dla Daviego. Muszę poinformować o tym piłkarza.

— Podsłuchiwaliście, że macie takie miny? - spytał Ney. — Nie zagram. - wzruszył ramionami.

Nie, nie, nie. Czyli nie zagra. Jego stan nadal nie jest wystarczająco dobry by wyszedł na boisko. Nie na taką wiadomość czekałam, liczyłam. Był lekko zły. Może nie aż tak bardzo jak wcześniej reagował na to, że nie zagra, ale nadał zły. Tu go rozumiem, ma prawo tak reagować. Ani ja, ani Davi nie odpowiedzieliśmy. Po chwili chłopiec zareagował. Może nie tak jak byśmy chcieli. Nie zareagował słowami. Po prostu wybiegł z kliniki. W sekundę mój wzrok skierował się na stojącego obok Neymara. Jego wzrok padł na mnie. Nie mówiąc nic ruszyliśmy za blondynem.

///




another day, another date ● neymar jr [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz