Chapter 7 - Nice to meet you, again.

1.4K 69 3
                                    


23.11.2022 (Ad-Dauha, Qatar):

Od dwóch dni siedzę w pokoju, nie opuściłam terenu hotelu. Tak, wiem, inni na moim miejscu już stali w kolejce na trybuny stadionu, a jeszcze inni po prostu zwiedzali okolice. Marnuję swoją szansę, nie doceniam tego co mam. Wendy się martwi. Nasze rozmowy są skromne, skromne w słowa. Chciałabym żeby tu była.

— Ogarnij się Sab, ogarnij. - westchnęłam sama do siebie. 

Czas wyjść do ludzi, trwa mundial. Jak dalej tak pójdzie to mnie zwolnią, wyślą do domu. Wystawią mi taką opinię, że współpracy przez następne 3 miesiące nie dostanę. Spojrzałam kto dziś gra. Zajrzę na mecz Belgów z Kanadyjczykami. 

- - - - - - - - - -

— Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już ci przeszło. - powiedziała Wen. Rozmawiamy właśnie na facetime, jednocześnie jedząc obiad.

— Uwierz, że ja też. - westchnęłam ciężko.

— Czy ja dobrze widzę, że wreszcie jesz coś pożywnego, i jednocześnie też wyszłaś z pokoju? - spytała.

— Tak, siedzę właśnie w jadalni hotelowej. - przewróciłam oczami.

W pewnym momencie ktoś od tyłu chwycił mnie za ramię. To on. Neymar.

— Sab, ja kończę. Widzę, że przeszkadzam. - zachichotała przyjaciółka.

Nawet Ty Wen, nawet Ty przeciwko mnie.

— Neymar, przerwałeś mi rozmowę. - spojrzałam w jego stronę.

— Z tego co słyszałem przyjaciółka sama się rozłączyła. Nie dąsaj się. - zaśmiał się widząc jak przewracam oczami.

Usiadł na przeciwko mnie. Czego on chce ode mnie.

— Smacznego tak ogólnie. - powiedział.

— Dzięki. - odpowiedziałam krótko.

Cóż za wspaniała rozmowa. Oczywiście, że wina leży po mojej stronie. Nawet nie próbuję.

— Okej, rozumiem. Pokłóciłaś się z Richarlisonem, ale nie oznacza to, że masz się gniewać też na mnie. Pamiętaj kto ci pomógł dotrzeć do hotelu. - uśmiechnął się piłkarz.

— To nie jest powiązane. Skąd w ogóle wiesz, że się z nim pokłóciłam?

— Jednego dnia świetnie się ze sobą bawicie, byliście na randce, wspólnie się upiliście, a przez następne dwa nie odzywacie się do siebie. Ciebie to w ogóle nie widziałem przez te dni, jakbyś wyparowała. Dosłownie. 

— To nie była randka. Neymar nie masz ważniejszych spraw niż moje problemy? - spytałam lekko poirytowana.

— Od początku jesteś do mnie źle nastawiona. Daj mi szansę. Zaczniemy od nowa? - spytał. Czemu mu tak zależy?

— Niech stracę. Co rozumiesz poprzez zacząć od nowa?

— Jestem Neymar. - uniósł kąciki swoich ust ku górze.

Dorosły chłopak, a takie dziecięce zabawy. Oczywiście, że zrozumiałam do czego dąży. Postanowiłam zagrać w jego grę.

— A ja Sabine. - sztucznie się uśmiechnęłam.

— Miło mi Cię poznać, ponownie.

Uśmiechnęłam się, tym razem szczerze. 

— Jakie plany na dziś masz Sabine? - spytał po chwilowej ciszy.

— Wieczorem idę na mecz. Belgia z Kanadą gra.

— W takim razie przejdziemy się razem. - wyszczerzył się w moim kierunku piłkarz.

— Gdzie się spotykamy przed meczem w takim razie? - zapytałam.

— Może recepcja?

— Mam złe wspomnienia z nią. Proponuję przed hotelem na parkingu. - uśmiechnęłam się. Oczywiście, że było to nawiązanie do jego przyjaciela. 

— Niech będzie. Bądź gotowa o 19. 


another day, another date ● neymar jr [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz