Aż do śmierci

285 17 0
                                    


Moment gdy wjechaliśmy na samą górę diabelskiego młyna był bajeczny. Gwiazdy świeciły tak mocno jak nigdy. Księżyc był w pełni, a z takiej wysokości można było ujrzeć błyszczącą wieżę Eiffla. Moje "kocham Cię" do Neymara było w cholerę szczerym słowem. Nie umiałam nazwać w słowach tego jak dużo do niego czuję. Przez całe dorosłe życie szukałam bliskości. Nie potrafiłam jej zaznać z żadnym facetem, byłam kompletnie inna niż Ashley. Nie chodziłam na imprezy, nie miałam dużo znajomych czy chociażby jednego chłopaka. Junior jest moją pierwszą miłością. I ostatnią.

Aż do śmierci.

Powoli zaczęliśmy zjeżdżać w dół, lecz mi w jego ramionach było tak dobrze. Tak, że nie zauważyliśmy, że już jesteśmy na samym dole, a czas przejazdu właśnie się skończył.

— Hej! Złaźcie stamtąd! — krzyknął siwy, starszy mężczyzna, który zarządzał całą atrakcją. Wyrwał nas z transu, a ja natychmiast podniosłam się z ud mężczyzny, złapałam go za rękę i wybiegliśmy z miejsca przejazdu. Śmiałam się tak długo, dopóki nie złapałam zadyszki.

— Powinniśmy się czegoś napić. — stwierdził, podchodząc do jednego ze stoisk z alkoholem. 

— Dwa piwa. W butelce. — przysunął banknot kobiecie, która stała za kasą, a ta natychmiast wyjęła trunki z lodówki, kładąc je na blacie. Wyciągnął dłoń w ich stronę i jedną z butelek podał mi. Wzięłam łyk, krzywiąc się od goryczy.

— Nie lubię piwa. — przyznałam.

— Mogę je za Ciebie wypić. —  zaśmiał się, pijąc aż połowę swojej butelki na raz.

— O nie nie. Masz za słabą głowę. — stuknęłam butelką o jego tors i ponownie upiłam łyk. Tym razem przeszedł przez moje gardło o wiele szybciej, a gorycz nie była na tyle mocna co za pierwszą próbą. Później usiedliśmy przy stoliku, wspólnie jedząc popcorn. Neymar wypił jeszcze kilka butelek, nawet nie liczyłam ile. Facet wywalił pudełko z popcornem, a ja spojrzałam na niego wkurzona.

— Jesteś pijany. — skrzyżowałam ręce tuż pod piersiami.

— Widocznie tak. — wzruszył ramionami, próbując powstrzymać śmiech. Czuć było od niego alkohol na kilometr.

— Powinniśmy już wracać, kto wie co Ci przyjdzie do głowy po pijaku. — wywróciłam oczami. Brazylijczyk nie postawił mi się, a swoje ciało oparł o moje. Szliśmy chwiejnym krokiem, przytuleni do siebie przez całe wesołe miasteczko. Przed nami nagle pojawił się czarnoskóry mężczyzna. Moje serce zabiło tysiąckrotnie szybciej, a potem się zatrzymało. 

— Aurora? Neymar? — odezwał się Kylian, patrząc na naszą dwójkę przytulającą się do siebie.

— Cześć, Kylian. — przywitałam się cicho. Tak dawno go nie widziałam, że jego widok sprawił, że miałam ochotę się szeroko uśmiechnąć. Mój chłopak machnął do niego ręką, uśmiechając się.

— Rosół. — mruknął wciąż patrząc na nas ze smutkiem. 

— Co? — uniosłam jedną brew zbytnio nie rozumiejąc tego co Kylian ma do przekazania.

— Rosół pomoże mu z kacem. Bruna kazała przekazać— wyjaśnił, wzdychając. 

Bruna nas widziała?

Potem ruszył, chcąc nas minąć, lecz ja szybko puściłam Neymara i złapałam czarnoskórego mężczyznę za rękę. 

 — Dziękuję. — przytuliłam się do niego lekko. Sama nie wiedziałam do czego nawiązują moje słowa. Czy do rosołu na kaca czy do wszystkiego co dla mnie zrobił. To jednak nie było ważne. Liczyło się to, że te słowa były szczere. Brazylijczyk cały czas patrzył na nas jakby z zazdrością.

Francuska miłość TOM 1│Neymar JrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz