6. Poznajmy się

51 4 8
                                    

   Obudził mnie pisk mamy. Ledwo przytomny przetarłem oczy, po czym je otwarłem. Zobaczyłem za oknem jakiegoś ptaszka, nie wiedziałem jaki to gatunek, nie interesowałem się tym. Ale był naprawdę śliczny.

   Spojrzałem na zegarek, odrywając wzrok, który wpatrywał się w każdy ruch małego stworzonka. Właśnie wydziubywał ziarenka słonecznika, który wczoraj przyniosła mama z ogródka. Była 13:27, no to ładnie pospałem. Nie ma to jak porządnie się wyspać!

   Nie miałem jednak czasu na wylegiwanie się w łóżku, w końcu mama z jakiegoś powodu krzyczała, jak mniemam, pewnie Sato już przyjechał. Znając ją zobaczyła merca i się podekscytowała, nie mówiąc już o mega przystojniej alfie wysiadającego z wnętrza.

   Po chwili usłyszałem odgłosy rozmowy. Po krótkiej wymianie zdań mama znowu krzyknęła.

—Ale mojego Akiego?! Naprawdę!

   Domyślam się, że Sato powiedział o ślubie. Właściwie to nie wiem po co. Przecież ja się na nic nie zgadzałem.

   W końcu naszła mnie myśl, że wypadało by się przebrać z piżamy. Ubrałem czarne spodenki i luźną koszulkę. Przeczesałem palcami włosy, nie mogło zabraknąć biżuterii. Uwielbiam ją nosić! Mam też przekute uszy dzięki temu nie muszę się ograniczać jeżeli chodzi o kolczyki.
    Nikt nie wiedział, że robię sobie dziurki w uszach, dopiero po fakcie musiałem się przyznać, bo i tak by zauważyli.

  Zszedłem powoli po schodach. Dalej dobiegały mnie odgłosy rozmowy. Skierowałem się w tamtą stronę. Otworzyłem drzwi do kuchni i ujrzałem mamę siedzącą przy stole a naprzeciwko niej siedział Sato popijając kawe i jedząc jakieś ciasteczka.

— O śpiąca królewna wstała - zaśmiał się
—Tia ja też się cieszę, że cię widzę - przewróciłem oczami, żeby zczaił, że to sarkazm
—A ja naprawdę się cieszę, Aki - uśmiechnął się promiennie. Aghh dlaczego on ma taki urzekający uśmiech, przecież ja nie dam rady go tak cały czas odrzucać.

Czułem napływające rumieńce na moje policzki. Chciałem je zakryć. Za nic w świecie nie mogę mu ich pokazać! Za nic! Odwróciłem się szybko wyciągając miskę i nalewając sobie zupy, którą zrobiła mama, zapewne nie dawno, bo wciąż była gorąca. Usiadłem i jak gdyby nigdy nic zacząłem jeść śniadanioobiad nie przejmując się gościem.

—Aki, skarbie dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz chłopaka? Znaczy właściwie to narzeczonego? Nie ufasz mi? Przecież wiesz, że nie mam z tym problemu! - przerwała ciszę mama.

— To nie tak! Ja sam dowiedziałem się wczoraj i jeszcze nie zdecydowałem czy za niego wyjdę! - z oburzonym spojrzeniem jak i miną spojrzałem na alfę, który bacznie mi się przyglądał.

—Mam coś na twarzy, co tak mi się przyglądasz? - zapytałem patrząc na niego.

—Nie, poprostu...podziwiam...- widać było na jego twarzy delikatny rumieniec - jaką piękną omegą jesteś - dokończył już znacznie ciszej tak, że ledwo co to usłyszałem. — ...i jak słodko wyglądasz kiedy się denerwujesz - dodał po chwili.

  Poczułem napływające ciepło na moją twarz, jak on tak może... Rzucać takie teksty od tak sobie! Pewnie mówi to każdemu! Oburzyłem się jeszcze bardziej. Za pewne miał już dużo omeg. Wkurzyłem się na tę myśl sam nie wiem czemu. Ah dlaczego nagle zabolało mnie w klatce piersiowej? Przecież to nie tak, że go kocham! Znamy się zaledwie 3 dni! I to nie możliwe, żeby już mi na nim zależało. Po za tym ja...nie wierzę w miłość...już nie... Nie uwierzę w te wszystkie miłe słówka.

—Chciałbyś gdzieś wyjść - zapytał Sato spoglądając mi w oczy. Szczerze? To nie mam najmniejszej ochoty, wolę siedzieć w domu. Zdala od ludzkiej fałszywość, zdala od toksyków i zdala od ty wampirów energetycznych. Tylko w domu mogę odzyskać wszystkie siły i czuć się komfortowo.

Dwa Serca (a/b/o)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz