7.Przeszłość.

41 3 7
                                    

  Nastał kolejny dzień. Skoro jest już po egzaminach mogłem w spokoju spać i nie iść do szkoły. Na całe szczęście, bo nienawidziłem tam chodzić.

   Zaczęło się jakoś na początku gimnazjum, kiedy to zacząłem inaczej patrzeć na różne rzeczy. W tamtym czasie odkryłem, że mój wianuszek "przyjaciół" był tak naprawdę niczym innym jak kłamstwem. Niektórzy uznali, że będę ich 'przepustką' jeśli coś przeskrobią, inni chcieli mieć fame, że zadają się z następną głową wioski, a jeszcze kolejnym chodziło o hajs, bo "przecież prezenty na urodziny i inne święta będą wypasione" - tak, naprawdę usłyszałem coś takiego od dwójki dziewczyn, które należały do "paczki".

  Kiedy jednak zdałem sobię sprawę co jest grane urwałem z nimi wszelki kontakt, nie chciałem takiej fałszywej znajomości. Było mi przykro, wiadomo z dnia na dzień okazało się, że od zawsze byłem tak naprawdę sam. Przecież oni chcieli tylko korzyści z zadawania się ze mną.

  Zacząłem wtedy zastanawiać się czy nie jest coś ze mną nie tak. Czy to nie moja wina i czy nie byłem poprostu naiwny. Stwierdziłem tyle, że za głupotę się płaci i postanowiłem się tym nie przejmować, ale... następnego dnia w szkole okazało się, że nie będę mógł zamieść tego pod dywan. Z szanowanej osoby stałem się... wyrzutkiem? Śmieciem? Sam do końca nie wiedziałem czym. Nagle zaczęto wysyłać mi liściki i wyzywać.

  Wiele osób stwierdziło, że się zmieniłem. Wcześniej byłeś dużo fajniejszy- ile razy ja to już słyszałem? Chyba od każdej napotkanej osoby.

    Ale to nie wszystko. Pewnego dnia spotkałem chłopaka, miał na imię Din. Na początku świetnie się ze sobą dogadywaliśmy. Po pewnym czasie zaproponował mi związek. Bez namysłu zgodziłem się. Miałem wtedy jakieś 13/14 lat i była to dla mnie nowość.

  Chodziliśmy ze sobą pare miesięcy do pamiętnego grudniowego dnia. 23 grudnia, dzień przed wigilią byliśmy na "randce" jednak okazało się, że Din jest... bratem Arii, była to jedna z  dziewczyn, które się do mnie przymilały, oczywiście była taka jak inne, chciała tylko drogich prezentów i tyle. Sam nie rozumiałem i chyba nigdy nie zrozumiem jak można tak wykorzystać innych.

  Din oznajmił, że chciał znaleźć na mnie jakieś haki. Nigdy mnie nie kochał, a nawet nie lubił. Znając życie, Arii nagadała mu samych okropnych rzeczy na mój temat. Na koniec usłyszałem tylko: nudny jesteś, już mi się nie chce udawać...  Jesteś NIKIM. ZA KOGO TY SIĘ WOGÓLE UWAŻASZ, CO? MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ LEPSZY OD INNYCH?  Nie odpowiedziałem.

  Wróciłem do domu, walnąłem się na łóżko i... zacząłem płakać. Mimo, że znałem go krótko to jednak naprawdę zależało mi na nim. No i był moją pierwszą miłością, znaczy chyba. Bo nawet teraz nie ogarniam czym ona właściwie jest.

   Po przerwie świątecznej zmieniłem się jeszcze bardziej. Pofarbowałem włosy na ciemny granat z domieszkami fioletu, tak to jest jak eksperymentuje się samemu w domu, ale będąc szczerym nawet spodobał mi się ten kolor.
   Przekułem sobie uszy i zacząłem nosić kolczyki. Zakładałem też pierścień klanu lodu, którego wcześniej nie ubierałem. Uważałem to za zbędne, nie chciałem się wywyższać i tak bez tego było o mnie głośno.
   Ubierałem się przeważnie na czarno, sporadycznie gościł biały czy szary, ale inne kolory znikły.

  Przyznaję w tamtym okresie chwyciłem mega załamkę. Ale po pewnym czasie przestałem czuć smutek, złość, bezsilność nastała PUSTKA. Na początku było 'fajnie' pozbyłem się tych wkurzających i destrukcyjnych uczuć. Potem...było jeszcze gorzej. Czując pustkę sam byłem pusty, tak czułem się jakbym był skorupą bez zawartości.

   W szkole jak to w szkole dalej mnie zaczepiali tylko tym razem nie reagowałem. Spoglądałem tylko im w oczy i po chwili sami odpuszczali. Stoczyłem się. Byłem na pierwszym miejscu, byłem tak zwaną "elitą" a teraz? Teraz to nikt ze mną nawet nie gada, ale to dobrze przynajmniej mam spokój i nikt mnie nie zaczepia tak jest lepiej. Zdecydowanie lepiej...
   Właśnie wtedy polubiłem samotność. Może i mój uśmiech znikł z twarzy, ale ja sam go nie odczuwałem. Zacząłem próbować różnych rzeczy. Znalazłem wiele zajęć, które umilały mi czas.
   
    W pierwszej kolejności wziąłem się za malowanie. Nie szło mi to tak najgorzej. W podstawówce na plastyce zawsze miałem piątki, więc problemu z tym nie miałem. Było czasochłonne ale to na plus w końcu miałem go sporo.

Dwa Serca (a/b/o)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz