W szkole było dziś spokojnie... Znaczy nie do końca spokojnie, krzyki na lekcji, bójki na przerwach, znowu drwiny ze mnie... Ale przyzwyczaiłem się, więc dzień jak co dzień.
Po lekcjach miałem trochę czasu, a dzień był ciepły i słoneczny, więc do domu wybrałem drogę przez park.
Idąc tamtędy nagle zobaczyłem Lokiego. Miał zieloną koszule i czarne dżinsy. Szedł i rozmawiał z jakimś facetem... Czy to ten sam co ostatnio? Nie wiem, ale tym razem postanowiłem się przywitać.
- Hej Loki! - krzyknąłem podbiegając do nich. Obok mojego przyjaciela stał... Mike? Ten z biura? Z marketingu?... Zobaczyłem, że spojrzał na Lokiego z dziwną miną sekundę po tym co się przywitałem. Poza tym przyrzekłbym że Loki coś trzymał... Ale chyba mi się wydawało...
- O hej Peter... Ja... Właśnie spacerowałem i spotkałem Mike'a, pamiętasz go? - zapytał psotnik a ja pokiwałem głową.
- Hej... - powiedział Michael trochę jakby niezadowolonym tonem. Miał brązowe, lekko falowane włosy do uszu, był całkiem dobrze zbudowany, lekko niższy od Lokiego, wyglądał na koło 30 lat, a ubrany był w granatowe dżinsy i, tak jak Loki, zieloną koszule.
- Dziękował mi właśnie że rozwiązaliśmy sprawę podpalenia, mówił, że i tak nie lubił tego Willa, więc dobrze że go zamknęliśmy, teraz jest lepiej w biurze- uśmiechnął się dziwnie Loki.
- Ale... - zacząłem, lecz czarnowłosy mi przerwał. Przecież to nie Will podpalił biuro tylko Jones...
- Szkoda oczywiście że to nie Kamila - zaśmiał się w trochę dziwny sposób.
- Dobra, skoro już ci podziękowałem, to sobie pójdę, nie przeszkadzam - powiedział Mike i może tylko mi się wydawało, ale miałem wrażenie że mówi to jakimś niemiłym tonem.
- Czekaj...- powiedział Loki patrząc jak się odwrócił - Chciałem jeszcze zapytać... Jak Kamila? Nie zabiłeś jej jeszcze? - znowu się zaśmiał w ten sam dziwny sposób. A może to jego normalny śmiech... Czy ja w ogóle słyszałem jak on się śmieje? A tak, u mnie... Wtedy to był prawdziwy śmiech, prawda? Brzmiał naturalniej... Zresztą nie ważne...
- Jeszcze nie, ale mam wielką ochotę - powiedział Michael tym samym tonem - Zresztą nie tylko ją.
Na chwilę zapadła niezręczna cisza, ale przerwał ją Loki pytając mnie
- A ty się nigdzie nie spieszysz?
- Nie, dziś mam chwilę... Więc możemy porozmawiać, z panem Mikem też, skoro akurat go spotkaliśmy - uśmiechnąłem się do niego, ale wtedy zdałem sobie sprawę, że on znał mnie jako detektywa... Może nie powinienem mówić "pan"... Ale Mike nie zwrócił na szczęście na to uwagi. Na chwilę znowu zapadła cisza.
- Chyba nie ma o czym rozmawiać... panie Peter - powiedział po chwili Mike, akcentując moje imię jak Draco akcentował "Potter". Czyli jednak zwrócił uwagę... Odwrócił się znowu i poszedł.
Wtedy usłyszałem jakieś strzały, huk i krzyki. Spojrzałem porozumiewawczo na Lokiego, a on na mnie.
- Muszę iść, pogadamy później- powiedziałem i pobiegłem w stronę krzyków. Jednak gdy przybyłem nic się tam nie działo... Nie zdążyłem? Jak tak szybko się wszyscy uspokoili? Nie mogłem nic znaleźć, żadnych śladów jakiejkolwiek afery... więc po jakimś czasie wróciłem do parku, ale Lokiego już tam nie było dlatego poszedłem do domu. Ale wciąż męczy mnie co to było... To na pewno brzmiało jak strzały i krzyki...
________________________________
Szukałam na Pinterescie faceta, który by wyglądał tak jak chciałam żeby Mike wyglądał, ale to było strasznie trudne xD nie było nikogo dobrego xD
Ale jak już się prawie poddałam to zobaczyłam jakiegoś typka co okazał się aktorem i wsm od biedy pasuje, więc proszę bardzo oto nasz Mike:
Trochę poważnie wygląda na wszystkich zdjęciach jak na Mike'a xD więc wyobraźcie sobie że się uśmiecha po prostu XDD
CZYTASZ
Loki & Peter Parker~Chat
De TodoPewnego słonecznego dnia Peter Parker wyjął telefon i z totalnej nudy stwierdził ze napisze do kogoś, do kogo Stark mu zabronił LOKI'EGO LAUFEYSONA nie wiedział ze jego życie zmieni się o 360° [czaisz żart? XD] *** Do 37 rozdziału książke piszę raz...