Prolog

1.1K 56 25
                                    

Śmierć jest raczej rzeczą o której nikt nie chce mówić, jest niczym jedna z tych rodzinnych tajemnic o której świat nie może się dowiedzieć, o której po prostu się nie mówi. Śmierć kojarzy nam się tylko z samymi przykrościami, zabiera nam najważniejszych ludzi i pozostawia z pustką oraz smutkiem. Śmierć kojarzy nam się z ciemnością, strachem, smutkiem, żalem, złością, goryczą i wieloma innymi negatywnymi emocjami, jest jedną niewiadomą. 

Dlaczego w takim razie są ludzie, którzy się jej nie boją? Nie boją się spojrzeć śmierci w oczy. Tańczą z nią erotycznego walca, podczas którego jeden błąd w ruchu, jeden zły krok, prowadzi do śmierci. Bawią się z nią w chowanego, starając się ukryć, ale przed śmiercią przecież nie mogą się ukryć. Bawią się z nią w ganianego myśląc, że zdążą przed nią uciec, jednak nie wiedzą, że jest najszybsza, że potrafi nawet przegonić życie, więc jakim cudem marny człowiek ma jej uciec? Bawią się z nią myśląc, że to oni rozdają karty. Grają z nią w szachy, myśląc iż jako piersi wypowiedzą "szach mat".

Podczas istnienia ludzkości, znalazło się wielu śmiałków, którzy bawili się z śmiercią, jednak nieważne co, to zawsze ona śmiała się jako ostatnia. Śmiała się patrząc na każde starania tych śmiałków myślących, że ją pokonają. Dzieliła ich nawet na dwa typy śmiałków.

Pierwszy typ śmiałka, był bardzo pewny siebie, zasiadając z nią do stołu, gdzie mieli rozegrać swoją małą gierkę. Byli tak śmiali, że brali życie za partnera, ale nawet życie bało się śmierci. Grali tak pewnie, że nie zauważali swoich małych błędów, które za to śmierć widziała i wykorzystywała. Byli tak śmiali na początku, że gdy przychodziło na ostateczne ujawnienie swoich kart wiedzieli, że przegrali, wiedzieli, więc błagali o litość. Potrafili postawić życie drugiej osoby, byleby śmierć okazała im litość. Zasypywali ją prezentami, a kim byłaby śmierć, gdyby ich nie przyjmowała, tylko po to by zaspokoić swoje ego, swoją parszywą duszę.

Drugi typ śmiałka był wręcz erotyczny. Brali śmierć za swoją najlepszą i za jednym razem najbardziej niebezpieczniejszą kochankę. Sypiali z nią, przeżywając coraz to upojniejsze noce. Słodkie a za jednym razem pikantne pocałunki, zostawały na ich ciałach. Delikatny a za jednym razem parzący dotyk, potrafili odczuwać codziennie, nie potrafiąc o nim zapomnieć. Czekali na koleją noc z nią. Była uzależniająca i ci którzy raz spróbowali, nie mieli nigdy dość, wręcz pragnęli więcej. Była jak narkotyk, najpierw przyjemna, gdyż dawała im ukojenie, spokój, relaks. Skupili się na tych przyjemnych rzeczach, że nie wiedzieli iż powoli ich zabijała, dlatego gdy stawali przed ostateczną decyzją, błagali o więcej. Zrobiliby wszystko byleby to się nie kończyło, jednak ona sprawnie to kończyła słodkim i pikantnym pocałunkiem.

Tyle ile było śmiałków, tyle samo było wersji śmierci oraz legend na jej temat. Po mimo tego każda wersja mówiła o tym iż jest ona mroczna, egoistyczna, nie zwracała uwagi na uczucia innych, ale była także piękna. Po mimo legend, nikt nigdy nie wiedział jak dokładnie wyglądała, a tym bardziej czy posiadała imię, dlatego ludzkość sama postanowiła nazwać ją śmiercią, końcem, zatraceniem, godziną śmierci czy też wiecznym spoczynkiem.

Nikt nie wiedział jednak, że ci którzy stanęli z śmiercią twarzą w twarz, wiedzą iż nosi ona imię Hwang Hyunjin.

———————————
Niespodzianka?!

Przyznam szczerzę, że te opowiadanie było spontaniczne, chodź pomysł narodził się już wcześniej. Mimo tego cholernie się w nie wkręciłam, więc mam nadzieje, że wam się spodoba oraz zachęca do przeczytania.

Miłej nocy/miłego dnia☀️

When the death falls in love ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz