Chapter 9 ~ The beauty of life

562 41 96
                                    

Felix chodził przez kilka dni jak na szpilkach. Hyunjin obiecał mu sprawdzić dusze Hana, ale wiedział, że coś było nie tak. Czarnowłosy zgodził się dopiero, gdy był na skraju płaczu, więc musiał wiedzieć więcej, niż mu powiedział. Dlatego przez te kilka dni, postanowił wszcząć swoje własne małe śledztwo i dokładnie obserwował swojego rudowłosego przyjaciela.

Nie odstępował go nawet na krok, przez co doszło do sytuacji, w której Han zastraszył go jego wiewiórczą rodziną, która niby miała go zaatakować, jeśli nie przestanie się dziwnie zachowywać i wszędzie za nim chodzić. I niech nikt nie zrozumie go źle. On naprawdę się o niego martwił, a bezpieczeństwa nigdy za dużo. Nie jeśli chodzi o osoby, które są dla nas ważne i które się kocha. Za ich bezpieczeństwo oddałby wszystko.

-Felix jak Boga kocham, jak nie skończysz za mną wszędzie chodzić, to walne cię tak, że te twoje piękne piegi odpadną - zagroził Han, gdy jego przyjaciel po raz kolejny dzisiejszego dnia, nie odstąpił go na krok, lecz po chwili złagodniał i westchnął cicho - Powiesz mi w końcu co się dzieje? I nie chce nawet słyszeć, kolejnej nic nie wartej wymówki, bo już w żadną nie uwierzę

-Martwie się - przyznał i zaczął bawić się pierścionkiem na swoim palcu - Wtedy o co zapytałeś nad rzeką Han, naprawdę mnie zaniepokoiło i bałem się, że chcesz sobie coś zrobić

-Lix-ah! Wystarczyło mi o tym powiedzieć! - uniósł lekko głos, nie mogąc uwierzyć w głupotę swojego przyjaciela. Z drugiej strony, zrobiło mu się ciepło na sercu, że piegusek martwił się na tyle, że cały czas za nim łaził, nawet jeśli było to denerwujące. Poczochrał jego lśniące włosy i przyciągnąć go do siebie, zamykając go w niedźwieckim uścisku - Komunikacja to podstawa i klucz Lee

-No wiem! - jęknął zażenowany i wtulił się w przyjaciela - Ale naprawdę się martwiłem i bałem się, że jeśli cię zapytam, to się zezłościsz lub skłamiesz

-A mówią, że to ja jestem ten głupszy w naszej relacji, a jednak farba może wyżreć komuś mózg - zaśmiał się cicho.

-Ten pierwszy raz w życiu, mogę przyznać się do swojej głupoty - powiedział unosząc ręce do góry w ramach poddania się.

-Musze to koniecznie zapisać w kalendarzu! A teraz wybacz, ale chciałbym już wrócić do domu i dziś wyjątkowo sam, więc do zobaczenia w poniedziałek promyczku - uśmiechnął się i machając przyjacielowi, jak najszybciej ulotnił się z szkoły w strachu, że Felix jeszcze się rozmyśli i za nim pójdzie.

Za to Felix po prostu, patrzył się z rozbawieniem na oddalającą się sylwetkę przyjaciela i sam postanowił udać się w jego kroki, samemu wracając do domu. Postanowił wrócić na piechotę, nawet jeśli znaczyło to godzinną podróż, zamiast tą pół godzinny krótszą lecz autobusem. O dziwo, tak jak kiedyś nienawidził powrotów w samotności czy też ciszy, tak teraz zaczął je cenić. Mógł w spokoju sobie wszystko przemyśleć, a chwile w samotności były wypełnione spokojem i stabilizacją, jakiej mu brakowało, przez te całe zamieszanie w jego życiu. Podczas tak krótkiego okresu, działo się więcej, niż przez jego całe dziewiętnastoletnie życie.

Staną bezpośrednio przed śmiercią i spojrzał jej się w oczy. W oczy, które stały się jego zgubą. Jego życie stanęło do góry nogami. Narobiło ogromnego bałaganu, a Felix już nawet nie zamierzał go sprzątać, wiedział, że by nie nadążał. Stał pośród bałaganu i patrzył jak chaotyczne robi się jego życie.

~♡~

Po godzinnym spacerze dotarł w końcu do domu. Zdążył tylko przejść przez furtkę ich małego ogrodzenia, jak małe stworzenie przylepiło się do jego nogi. Uśmiechnął się i poczochrał włosy swojej małej siostrzyczki, po czym objął ją lekko, aby pozbyć się jej z swojej nogi. Czy mu się to udało? Nie. To dziecko miało tyle siły i przylepności, jakby było jakimś małym Hulkiem, dlatego odpuścił i szedł z dziewczynką, niczym z kulą u nogi, podczas gdy ona śmiała się melodyjnie.

When the death falls in love ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz