Chapter 8 ~ Tell me about the death

566 39 54
                                    

Felix mógł śmiało przyznać, że mógłby zaprzyjaźnić się z Jeonginem, który okazał się być uroczym i przyjacielskim chłopakiem. Miał wyśmienite poczucie humoru i okazało się, że mieli z sobą naprawdę dużo wspólnego. Zapewne, gdyby chłopak jeszcze żył, wraz z Hanem, zaprzyjaźniłby się z nim, zostając małą paczką przyjaciół.

Jeongin był młodym chłopakiem, a mimo wszystko tak szybko pogodził się z śmiercią. Czyż nie było to dość nie sprawiedliwe? Zawsze mówi się o bliskich zmarłego, którzy nie pogodzili się z śmiercią bliskiej im osoby. Którzy rozpaczali, nienawidząc śmierci jeszcze bardziej, za odebranie im kogoś bliskiego. Byli osobami którymi martwiło się najbardziej. Ale co z osobą, która opuściła ten świat? Czemu to jej się nie współczuło? Czemu nikt nie zadawał sobie pytania czy ta osoba pogodziła się z odejściem? Czy była na to gotowa? Czemu to zawsze o tej osobie się zapominało w pierwszej kolejności?          

Ludzie nienawidzili śmierci, ale czy ktoś pomyślał o tym, iż to ona, może się zajmować ich bliskimi? Ludzie potrafili tak szybko nienawidzić, że potrafiło to być przerażające. Wynosili wnioski po jednej rozmowie, po jednym spotkaniu, po jednym spojrzeniu. Widzieli tylko w odcieniach czerni i bieli, a po zanim istnieją przecież inne kolory. Czemu w takim razie na stracie skreślać kolory? Czemu skreślać całą paletę kolorów, bo nie spodobał ci się ten jeden konkretny? Czemu ludzie się nie edukowali, tylko nienawidzili na starcie? Czy właśnie tak było łatwiej? Czy łatwiej było nienawidzić, niż kochać? Czy łatwiej było nienawidzić, niż nie rozumieć?

-Felix siedzisz zamyślony od dziesięciu minut i trzydziestu sekund - westchnął rudowłosy, a wzrok pełen troski otulił ciało pieguska, jakby to miało sprawić, iż jego przyjaciel będzie bezpieczny.

Za to Lix poczuł się głupio, miał poświęcić czas swojemu przyjacielowi, a zamiast tego po raz kolejny się zamyślił. Prawda była taka, że odkąd pojawiła się śmierć w jego życiu, posiadał większe skłonności do przemyśleń. Zaczynając od błahostek kończąc na tych poważniejszych.

-Tak bardzo cię przepraszam Hannie - powiedział skruszony i znalazł odwagę, aby spojrzeć przyjacielowi w oczy, jednak widząc te zmartwienie, pożałował.

-Naprawdę zaczynam się o ciebie martwić. Jeśli potrzebujesz trochę czasu dla siebie, to mi o tym powiedz i dam ci tyle przestrzeni ile będziesz potrzebował

Jeśli Felix myślał, że jeszcze chwile temu miał ogromne wyrzuty sumienia, tak po słowach jego wiewiórczego przyjaciela, wyszły one poza skale. Swoją siłą przebiły coś, co niby miało być tak twarde, a jednak okazało się być zrobione z kruchej porcelany.

-Hannie, jesteś moim najlepszym przyjacielem, moim bratem i nigdy nie myśl, że potrzebuje od ciebie przestrzeni, bo nawet jeśli milczę, potrzebuje cię jak nikogo innego, a twoja obecność dużo mi pomaga - wytłumaczył spokojnie i spojrzał się niepewnie na rudowłosego, który uśmiechnął się delikatnie i w mgnieniu oka przyciągnął go do swojego boku, przez co cicho się zaśmiał, opierając głowę na jego ramieniu.

-Nie pozbyłbyś się mnie nawet po mojej śmierci - mruknął rozbawiony.

-No nie! Myślałem, że będę miał spokój i już obmyślałem plan na zabicie cię, a tu klops - powiedział udając zawód przez co dostał lekko w tył głowy.

-Klops to masz w tej swojej farbowanej głowie - fuknął - Chce ci przypomnieć, że jesteś moim mężem, a jeśli dam ci rozwód to zostaniesz starym dziadem, którego nawet koty nie zechcą, więc się pilnuj - pogroził mu palcem.

-Oczywiście, mój kochany mężu - zaśmiał się cicho i już po chwili zawitała cisza, która zagrzała sobie miejsce między nimi, a oni pogrążyli się w swoich własnych myślach.

When the death falls in love ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz