Chapter 10 ~ Jealousy and light of moonlight

788 49 107
                                    

!Uwaga w rozdziale może pojawić się opis 18+ więc jeśli ktoś nie czuje się komfortowo, może je pominąć!
——————

Zazdrość. To była jedyna emocja jaka od wczoraj towarzyszyła Hyunjinowi. To była jedyna emocja jaka otuliła i owładnęła, każdą część jego ciała. Wryła się jak cholerny pasożyt. Był zaplątany w jej sieci i nie umiał się wydostać. Był jak malutki diabełek, który czerpał radość z negatywnych emocji, a w tym wypadku była to zazdrość. Wplątał się w sieć zazdrości i nie mógł z niej za cholerę wyjść.

Nigdy nie był o nic, a tym bardziej o nikogo zazdrosny. A teraz? Był zazdrosny o istotę ludzką i to nie byle jaką, bo był nim sam piegusek. Nienawidził widoku obcych dłoni na jego ciele, dłoni które nie były jego. Nienawidził widoku rumieńców na piegowatej twarzy, których to on nie był sprawcą. Nienawidził widoku zawstydzonego blondyna, bo to nie on powodował jego zawstydzenie. Nienawidził widoku Felixa, który wpatrywał się w Chrisa, jak na najcudowniejsze dzieło stuki, jak na najpiękniejszy kwiat, jakby był powodem jego egzystencji. Nienawidził wzroku pełnego zachwytu i adoracji, która nie była w jego stronę. Nienawidził błysku czekoladowych tęczówek, które nie patrzyły na niego. To wszystko doprowadzało go do szału.     

Felix miał prawo robić te wszystkie rzeczy, tylko w jego stronę i nikogo innego. Był skłonny odebrać życie wszystkim, byle tylko on był jedyną osobą, którą Felix adorował. Był skłonny zabić samo życie. Można powiedzieć, że był synem szatana, jego dziełem, więc nic nie byłoby wstanie go powstrzymać. Z przyjemnością patrzyłby na krew na swoich rękach, która należałaby do jego przyjaciela. Z przyjemnością patrzyłby jak magiczna dusza, jego przyjaciela rozpada się na kawałki.

Piegusek nieświadomie uratował życie, przed takim zakończeniem. Uratował go, opuszczając jego gabinet. Po opuszczeniu jego gabinetu, nie widzieli się do tej pory. Oznaczało to, że od wczoraj skutecznie ignorował blondyna. Zazdrość nie była niczyją przyjaciółką, więc jeśli targnęło się na jej sumienie, skutecznie nakłaniała do ignorancji. Nie wiedział czy piegus wrócił do domu czy też został w zamku. Nie wiedział co robił, z kim był czy gdzie przebywał.

Humor od samego rana miał beznadziejny i na szczęście każdy wiedział, że lepiej nie wchodzić mu w drogę, bo mogło to się zakończyć źle. Unikał tym konwersacji z kimkolwiek i mógł w spokoju zająć się śmiertelnikami, a następnie robotą papierkową, dotyczące dłużników i paktów, którymi aktualnie się zajmował, a bynajmniej starał się.

Złość i odgrywające się sceny z wczorajszego dnia z Felixem i Chanem w roli głównej, nie dawały o sobie zapomnieć, wścibsko się nad nim znęcając i śmiejąc. Wiedział, że to wszystko nakręcało zazdrość. Karmiło ją. Był śmiercią i mógł posiadać wszystko i wszystkich, a on był zazdrosny o tą jedną konkretną osobę.

Miał dość męczących go myśli, przez które nie mógł się skupić. Wstał gwałtownie, a krzesło na którym spoczywał, przewróciło się. Przejechał gwałtownie dłońmi po biurku, tym samym zwalając z niego wszelkie rzeczy, które odnalazły swoją drogę na podłogę. Miał ochotę zniszczyć wszystko co znajdowało się w jego gabinecie i zapewne doszłoby do tego, gdyby nieproszony gość, nie wszedł do środka, a następnie oplutł swoimi ramionami jego talie.

-Odjedź stąd Jeongin - powiedział ostrzegawczo, jednak uścisk wręcz jeszcze bardziej się zacisnął, świadczące o tym iż ich właściciel nie miał zamiaru odpuścić.

-Powiedz o co chodzi i dlaczego twój gabinet wygląda jak burdel

-Nic

-Skończ pierdolić Hwang, nie znam się od dziś i wiem, że coś nie gra. Inaczej nie siedziałbyś od wczoraj w gabinecie i nie olewałbyś Felixa - powiedział pewnie i widząc zaciskające się dłonie Hyunjina, wiedział, że trafił w sedno.

When the death falls in love ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz