Chapter 4 ~ It's like bad pink roses

596 49 52
                                    

Felix nie mógł zapomnieć o wydarzeniach z przed kilku dni. Nie mógł zapomnieć o większych dłoniach na jego ciele. Nie mógł zapomnieć o delikatnych, a za jednym razem przepełnionym seksapilem tańcem śmierci. Nie mógł zapomnieć o pokusie posmakowania jego ust. Nie mógł i nie chciał zapomnieć i w tym tkwił problem.

Po tym jak wrócił tego dnia do domu, cały mokry dostał porządny ochrzan jak i kazanie od swoich rodziców, którzy martwili się tym, iż ten nie wrócił zaraz po szkole do domu. Nie dawał znaku życia przez tak długi czas, a na dodatek wrócił późnym wieczorem i to cały mokry. W pełni rozumiał troskę swoich rodziców, ale uważał, że przesadzali. Skoro się martwili to dlaczego krzyczeli na niego do tego stopnia, że obudzili jego młodsza siostrę.

Od ich kłótni minęło kilka dni, a oni wciąż milczeli i unikali go jak ognia, zachowując się jakby conajmniej kogoś zabił. Naprawdę miał tego dość, ignorowali go mimo iż ten zdążył przeprosić ich z sto razy, jednak po coraz to kolejnych nic nie dających przeprosinach, poddał się i również zaczął ich olewać.  Niby czemu miałby się starać się, skoro jego rodzice się nie starają?

Przez to wszystko przyszedł dziś w okropnym humorze do szkoły. Nie miał ochoty na nic, a tym bardziej na jakakolwiek interakcje z ludźmi, nawet z swoim najlepszym przyjacielem, jednak życie wcale nie lubi pieścić ludzi i takim cudem poczuł dłoń na ramieniu, a odwracając się do intruza, zobaczył w nim swojego przyjaciela, który patrzył na niego z troską.

-Czemu nie odpisywałeś i nie odbierałeś moich telefonów, przez ostatnie kilka dni? - zapytał z troską.

-Wybacz, ale miałem bliskie spotkanie z wodą w raz z moim telefonem, którego już nie posiadam - mruknął krzywiąc się na wspomnienie zepsutego telefonu, przez swoją głupotę, gdyż zapomniał go wyciągnąć z kieszeni, gdy wskakiwał do rzeki.

-Cholera, nie za ciekawie

-Daj spokój, moi rodzice do tej pory się do mnie nie odzywają - prychnął na wspomniane zachowanie swoich rodziców.

-Co powiesz na wagary i małą randkę przy lodach?

-Temu nie mogę odmówić - lekki uśmiech pojawił się na ustach Felix, a Han nie czekając ani chwili dłużej, złapał swojego przyjaciela za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z szkoły.

~♡~

W sumie plan przyjaciół uległ w miedzy czasie lekkiej zmianie, gdyż nie skończyło się tylko na pójściu do ich ulubionej lodziarni, ale także do ich ulubionego salonu gier. Han widział smętną minę oraz beznadziejny humor swojego przyjaciela i postanowił zrobić wszystko, by uśmiech jego przyjaciela pozostał na jego ustach.

A Felix? Naprawdę doceniał starania swojego najlepszego przyjaciela, ale nie mógł nic poradzić, że czuł pustkę. Tak naprawdę pragnął tylko jednej osoby przy swoim boku w tym momencie. Była tylko jedna osoba, którą chciał zobaczyć. I nie był to rudowłosy czy ktoś z jego rodziny. Był to czarnowłosy chłopak o pięknych czarnych oczach. To w jego ramionach chciał się znaleść, chciał poczuć jego obecność.

Tak więc gdy zaczynało się ściemniać, pożegnał się z Hanem, dziękując mu za dziś i jak najszybciej wrócił domu. Jakie było jego zdziwienie, gdy zobaczył iż w domu wcale nikogo nie było. Brak jakiejkolwiek obecności jego młodszej siostry czy też rodziców. To mogło znaczyć tylko jedno, pojechali gdzieś i go z sobą nie zabrali. Zostawili go jak nic nie znaczącą rzecz, a to zabolało jak cholera.

Pierwsze łzy opuściły jego czekoladowe oczy, nie ukrywając swojego żywotu, a wręcz ukazywały ból ich właściciela. Felix naprawdę poczuł się okropnie i już nawet nie myśląc logicznie, poszedł do łazienki w której się zamknął i nalał odpowiednią ilość wody do wanny. Potrzebował go zobaczyć, dlatego otarł swoje łzy i nie zwracając uwagi na to iż wciąż znajdował się w ciuchach, wszedł do wanny i zamknął oczy, zatykając sobie nos i osunął się pod wodę.

When the death falls in love ~ HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz