Rozdział 5

373 6 1
                                    

- Prosimy o zapięcie pasów. Za chwilę podejdziemy do lądowania. Dziękujemy za wybranie naszych lini lotniczych. - Usłyszałam miły głos stuardessy.

Tak dawno nie byłam w domu. Cieszyłam się, że na 3 tygodnie odetnę się od pracy. Nie to że jej nie lubię, bo tak nie jest, ale ludzie w niej to już zupełnie inna kwestia. Nawet nie chciałam myśleć o tych wszystkich krzywych spojrzeniach kierowanych w moją stronę. Na szczęście nie muszę się z tym wszystkim w najbliższym czasie mierzyć.

Gdy odebrałam bagaż i skierowałam się w stronę wyjścia od razu w oczy rzuciła mi się niska, szczupła, brunetka, która była moją mamą. Podbiegłam do niej na przywitanie, a ona uścisnęła mnie mocno. Pomimo, że chorowała nie było tego po niej widać, wciąż była bardzo piękną kobietą.

- Kochanie tak się cieszę, że cię widze. Bałam się, że za bardzo ci się spodobało miejskie życie i zapomnisz o starej matce.- Zaśmiała się.

- Przecież wiesz, że nigdy bym nie zapomniała. Po za tym za bardzo kocham nasze miasteczko by o nim zapomnieć.

Wyszłyśmy na parking a następnie wsiadłyśmy do samochodu. Mama przez całą drogę wypytywał mnie o życie w mieście. Gdy wspomniałam o Percym jej oczy się zaświeciły. I celowo zadawała takie pytania by się jak najwięcej o nim dowiedzieć. Gdy dojechałyśmy do domu zrobiło mi się cieplej na sercu, tak strasznie tęskniłam za tym miejscem. Dom nie był duży ale nie był też mały. Weszłam do niewielkiego przedpokoju i zostawiłam tam torebkę z walizką. Następnie przeszłam do salonu połączonego z jadalnią. Przez okno tarasowe wpadały promienie słońca, co sprawiało, że dom był jeszcze bardziej przytulny. Weszłam do małej kuchni w której kiedyś spędzałam bardzo dużo czasu na gotowaniu, zdecydowanie powinnam powrócić do tego hobby. Wyszłam na taras i spojrzałam na plaże oraz ocean znajdujące się za domem.

- Zapomniałam ci powiedzieć. Ciocia i wujek Moon przyjdą dziś na kolacje. Bardzo się cieszą, że przyjechałaś.

- Naprawdę? To wspaniale tęskniłam za nimi.- Tak na prawdę nie byli naszą rodziną, a ciocia Ellie była po prostu najlepszą przyjaciółką mamy.- O której przychodzą?

- O 5.

- Pójdę więc wziąć prysznic. Będziesz potrzebować pomocy w kuchni?

- Nie dam sobie radę, idź odpocznij.

Wzięłam walizkę i udałam się na górę do swojego pokoju. Był mały ale bardzo przytulny. Na lewo od drzwi znajduje się wygodne łóżko z szafkami nocnymi i lampkami, na przeciwko znajduje się komoda z telewizorem, obok niej stało biurko. Na prawo od drzwi znajdowała się duża szafa oraz regał z książkami, a pod oknem stał fotel i lamp. Podeszłam do komody i chwyciłam pozytywne która tam stała. Dostałam ją od taty na 9 urodziny. Gdy się ją otworzyło widać było baletnicę i grała urocza melodyjka.

Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam prysznic następnie zrobiłam makijaż i upięłam włosy w koka. Wróciłam do pokoju by wybrać ubranie. Postawiłam na jeansowe spodenki a do tego czarną bluzkę z bufiastymi rękawami. Dobrałam do tego czarny pasek z złotą klamrą i zegarkiem w tych samych kolorach. Gdy spojrzałam na zegar była 16:40. Zeszłam na dół by nakryć do stołu. W chwili gdy to zrobiłam usłyszałam dzwonek do drzwi.

- Kochanie otwórz ja muszę dokończyć kurczaka.- Powiedziała mama z kuchni a ja udałam się do drzwi. Gdy tylko je otworzyłam do środka wpadła ciocia Ellie i mnie przytuliła.

- Lawan kochanie jak ja się cieszę, że wróciłaś musisz mi koniecznie opowiedzieć jak ci się tam żyje.

- Ellie puść Law bo ją udusisz. - Powiedział wujek Zed.- Cześć kochanie dobrze ze jesteś. - Powiedział delikatnie mnie przytulając.

MY WIN [Pierwsza Część Dylogii WIN]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz