POV Lilly Black
-Mamo, nie ma takiej opcji. - fuknęłam rozgniewana do granic możliwości w stronę rodzicielki. - Myślicie, że będę z nim w związku? Dobrze się czujecie?
-Córeczko, ale my to robimy dla dobra firmy i ciebie. Będziesz żyła na poziomie, miała pieniędzy pod dostatkiem. Ten mężczyzna będzie w stanie spełnić każdą twoją zachciankę. - powiedziała moja mama.
-Chyba z bardzo dużym naciskiem na słowo firma, bo z moim dobrem nie ma to nic wspólnego. Nie wezmę ślubu z obcym facetem, bo wy macie jakieś widzi mi się!
-Lilly Black, nie krzycz na mamę! - zwrócił się do mnie mój ojciec, ze słyszalną dezaprobatą w głosie.
-Dlaczego nie rozumiecie, że jestem za młoda na jakikolwiek ślub? Chcę skończyć studia, zacząć pracować, zwiedzić trochę świata i czerpać z młodości garściami, a nie być pod dyktando jakiegoś oblecha! Dajcie mi ludzie żyć do cholery! - odwróciłam się na pięcie i trzasnęłam drzwiami, zostawiając rodziców w niemałym szoku.
~*~
No i tak już od jakiegoś czasu. Dzień w dzień namawiają mnie, żebym zgodziła się wyjść za jakiegoś Loreso czy Lorenzo. Właśni rodzice chcą wydać mnie za osobę, której nie potrafię poprawnie wymówić imienia, o nazwisku nie wspominając. Najważniejszą informacją dla małżeństwa Black jest to, że jego rodzice prowadzą opłacalne dla nich interesy i srają pieniędzmi, a ich synek przejmie kiedyś pałeczkę. Powtórzę jeszcze raz bardzo istotną kwestię, a mianowicie: srają pieniędzmi.
Szkoda, że jako ich córka nie mam nic do powiedzenia, a z mojego własnego pokoju są w stanie wynieść mnie siłą, żeby tylko osiągnąć cel. Jednak tli się we mnie iskierka nadziei, że Cole i Susane się opamiętają i wrócą do swoich dawnych, czułych osobowości.
-Kochanie! Zejdź na dół. - krzyk mamy poszybował przez cały dom, aż do sypialni.
Sturlałam się z łóżka i wolnym krokiem skierowałam się do miejsca, z którego rozbrzmiał ciepły głos czterdziestolatki.
Schodząc drewnianymi schodami, skręciłam w prawo do wielkiego salonu, gdzie zastałam moich rodziców i trójkę nieznanych mi dotąd osób - dwóch mężczyzn bardzo podobnych do siebie i niską kobietę.
Trochę się zmieszałam, bo wszyscy wokół ubrani byli jak szczury na otwarcie kanału, a ja w rozciągniętej czarnej bluzie, szarych dresach, bez makijażu i w rozwalonym koku. Mężczyźni mieli na sobie czarne dopasowane garnitury, natomiast moja mama z nieznajomą, rozkloszowane sukienki w przygaszonych kolorach.
-Ktoś umarł? - widziałam jak rodzicielka zabijała mnie wzrokiem, na co tylko wzruszyłam ramionami.
-Poznaj córeczko rodzinę Di Stéfano. – zakomunikował ojciec, a moje źrenice nienaturalnie rozszerzyły się z przerażenia. W pierwszej chwili miałam ogromną nadzieję, że nie przesłyszałam, ale analizując twarze małżeństw, opuściła mnie jakakolwiek nadzieja.
-Dzień dobry. - powiedziałam skołowana, starając się unormować oddech.
-Witaj Lilly! - odezwało się starsze małżeństwo, od których na pierwszy rzut oka biło przyjemne rodzinne ciepło, natomiast od wysokiego bruneta stojącego zaraz obok, wyczułam aurę, która wzbudziła we mnie odrazę.
-Mamo, mogę cię prosić na chwilę? - sztuczny uśmiech wkradł się na moje usta, a wzrok pozostawał wbity w nienaturalnie pozbawioną emocji twarz mężczyzny.
![](https://img.wattpad.com/cover/332946010-288-k739869.jpg)
CZYTASZ
SKAZANA NA NIEGO (WOLNO PISANE)
Romance,,Jedno jest pewne. Lilly Black jest już tylko i wyłącznie moja, w każdym możliwym znaczeniu tego słowa.''