Rozdział 17

460 9 2
                                    

POV Lorenzo Di Stefano

Po powrocie z kolacji wróciliśmy do domu po czym od razu stwierdziliśmy jedno głośnie, że idziemy spać. Lilly nawet nie protestowała kiedy kładłem się obok niej. Miałem nadzieję, że już nie jest na mnie zła, chociaż myślę, że jej brak reakcji był spowodowany lotem oraz tyloma wrażeniami, które zrzuciły się na nią jednego dnia. Kiedy miałem się przekręcić w stronę dziewczyny i objąć jej ciało usłyszałem dzwonek telefonu. Spoglądając na ekran zobaczyłem, że dzwoni Dario. Wstałem jak najciszej aby nie obudzić kobiety biorąc ze sobą telefon . Wyszedłem z sypialni przymykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni.

-Coś ważnego?-zapytałem.

-Szefie, ogólnie to złapaliśmy gościa, który chciał podpalić magazyny.-powiedział.

-Jak to kurwa podpalić? Wiecie kto to jest?

-Właśnie w tym jest problem, że facet nie chce powiedzieć. Jedynie ciągle powtarza, że w końcu zapłacisz za wszystkie błędy w sensie szef.

-Jeżeli nie będzie chciał odpowiadać to kurwa po prostu odcinajcie mu palce czy coś i macie wyciągnąć od niego wszystko, bo chyba za leżenie to ja wam nie płacę.-kiedy powiedziałem ostatnie słowo usłyszałem dźwięk zbijającego się szkła. Podnosząc wzrok obawiałem się, że zobaczę ją. Kręciła głową powtarzając, że to nie może być prawda. Bez słowa rozłączyłem się po czym zacząłem powoli iść w jej stronę.

-Lilly, spokojnie-powiedziałem do kobiety starając się ją uspokoić-nic się nie dzieje, podejdź do mnie skarbie. Spokojnie-powtórzyłem kolejny raz starając się być opanowanym.

-Ty jesteś-powiedziała ledwo słyszalnie- jesteś, jebanym mafiosą. Ja pierdole, nie wierzę..-powiedziała łapiąc się za głowę, starając zapewne ułożyć w głowie to co usłyszała.-Kurwa to nie może być prawdą, to mi się śni mam rację?-nie odpowiedziałem na jej pytanie, bo i tak to już nie miało sensu. Złapałem kobietę za dłonie po czym przycisnąłem ją do swojego torsu oplatając szczelnie ramionami.-ZOSTAW MNIE!-krzyczała uderzając pięściami o moją klatkę piersiową. Łzy nie przestawały płynąć z jej oczu, drapała mnie po przedramionach zostawiając czerwone ślady.

- Oddychaj-powtarzałem kobiecie aby starała się w końcu chociaż trochę rozluźnić, bo wiedziałem, że jej złość w niczym nie pomoże.

Kiedy Lilly w końcu przestała krzyczeć posadziłem ją na kanapie okrywając kocem, który leżał na fotelu.

-Dlaczego to robisz?-zapytała cicho.

-Co robię?

-No to.. odcinasz ludziom no wiesz

-To moja praca-odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie chciałem już jej więcej okłamywać.

-Przecież masz firmę po rodzicach..-odparła.

-Tak, mam firmę kwiatuszku, ale ona jest tylko drugim dochodem dzięki któremu legalnie zarabiam.

-Czyli ty tak naprawdę jesteś gangsterem?-zapytała niedowierzając.-to mi się nie śni?

- Kwiatuszku jestem gangsterem i tego nie zmienię-powiedziałem ścierając łzy z jej policzka.

-Nie możesz być tylko szefem ogromnej firmy?

-Chciałbym, ale nie mam wyboru.-odparłem.-z przejęciem firmy wiąże się także bycie mafiosą.

-To twój tata też był nim?

-Tak, był nim mój tata, dziadek, pradziadek.. cała moja rodzina.

-Czyli rodzice oddali mnie gangsterowi aby wziął ze mną ślub okłamując mnie, że jest tylko i wyłącznie szefem jakiejś tam firmy , a na dodatek spłaci długi mojego ojca, który jest skończonym debilem.

-Najwidoczniej tak jest Lilly. Ja nie zmienię tego kim jestem. Wiesz doskonale o tym też, że nie pozwolę ci odejść, bo jesteś moja w każdym znaczeniu tego słowa..-wyszeptałem. Nie odpowiedziała tylko schyliła głowę w dół starając się ukryć, żebym nie widział, że płacze. Dotknąłem mokrego od łez policzka po czym zjechałem opuszkami palców muskając delikatnie jej miękką skórę, poniosłem jej podbródek mówiąc-Spójrz się na mnie.-przyłożyłem wargi do jej ciepłego czoła składając pocałunek.

-Lorenzo...-zaczęła kobieta.- mogę się do ciebie przytulić-zapytała starając się ukryć zakłopotanie. Wiedziałem , że nie jestem najlepszą osobą do której mogłaby się przytulić ,ale prócz mnie nikogo tu nie było.

-Jeżeli tego w tym momencie  tego potrzebujesz to chodź-odpowiedziałem starając nie pokazać jej, że jestem kompletnie zaskoczony tym co przed chwilą usłyszałem. Przybliżyła się do mnie kładąc głowę na moim ramieniu. Objąłem ją ramionami przyciągając jak najbliżej siebie. Wplotłem palce w jej włosy i zacząłem je delikatnie przeczesywać , a kiedy zobaczyłem, że jej oddech się wyrównał sam pozwoliłem sobie na sen.

SKAZANA NA NIEGO (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz