Rozdział 10

510 12 1
                                    


POV Lilly Black

-LILLY WIEM, ŻE TAM JESTEŚ OTWÓRZ TE DRZWI!!!

Moje ciało spięło się na dźwięk znajomego głosu wydobywającego się zza drzwi.

-To chyba jakiś żart- wyszeptałam.

-Uwierz mi chciałbym żeby tak było.

- OTWÓRZ NATYCHMIAST TE DRZWI ALBO JE WYWAŻĘ!

-SPIERDALAJ stąd albo zadzwonię na policje-wykrzyczała Emma.

Rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Chodziłam po pomieszczeniu bojąc się w tym momencie o swoje życie. Z jednej strony jakbym otworzyła drzwi dzięki temu nie ucierpiałoby na tym mieszkanie, a z drugiej nie chcę go widzieć na oczy. Trudno odkupię drzwi..

Lorenzo nie dawał za wygraną nadal krzyczał uderzając pięścią w drzwi. Po chwili Emma wstała i wystrzeliła z kuchni niczym rakieta. Nie wiedziałam co się dzieje.

Pobiegłam za nią żeby zobaczyć co ma zamiar zrobić. Otworzyła drzwi i powiedziała:

-Gościu tobie odpierdala kurwa, rozwalisz mi zaraz drzwi..-odezwała się pierwsza nie pozwalając dojść do głosu Lolkowi.

-Jest Lilly?-zapytał zdyszany.

-A kto pytał?

-Jest tu czy nie- zacisnął szczękę sprawiając, że jeszcze bardziej się uwydatniła.

-Nie jestem upoważniona aby przekazywać takie informacje-próbowała powiedzieć opanowanym tonem. Całe ciało Emmy dygotało ze złości wiedziałam ,że jeszcze chwila i nie wytrzyma.

Kiedy chciała zamknąć drzwi Lorenzo włożył stopę pomiędzy blokując ich zamknięcie.

-Nie waż się ich zamykać.

-A co ty moja matka, że będziesz mi mówił co mam robić..-odezwała się próbując zamknąć jedyną rzecz, która oddzielała mnie od mężczyzny.-spierdalaj stąd ona nie chce cię widzieć.

-Czyli tu jest..-stwierdził. Pchnął mocniej drzwi przez co rozległ się głośny huk. Emma upadła na tyłek mówiąc coś pod nosem ,,Jebany jaskiniowiec, zero kultury''.

Wchodząc do pomieszczenia zabrał mi oddech, przez niego zapomniałam jak się oddycha. Nie wiedziałam czy mam skakać przez okno czy może schować się jak małe dziecko pod łóżko.

-Lilly-odezwał się zniżając swój głos do granic możliwości- chodź tu do mnie.

-Ja nie pies.. może jakieś ładne słowo?-powiedziałam z przekąsem.

-Lilly..-warknął.

-Idź stąd ja nie chce z tobą rozmawiać rozumiesz ? Bo mam wrażenie, że mówię po chińsku. Nie chcę słuchać twojego tłumaczenia wyssanego z palca. Wracaj do siebie Lorenzo.-powiedziałam.

-Wracamy do domu Lilly..

-Jakiego domu? Naszego?-zaśmiałam się.

-Tak, do naszego domu.

-Nie widziałam go w życiu na oczy ,więc ja nigdzie się nie wybieram.-powiedziałam podchodząc do wyspy aby włożyć sobie czubatą łyżkę lodów. Kiedy poczułam smak wanilii, która rozpływała się w moich ustach to aż jęknęłam z przyjemności wywołanej jedzeniem. Usłyszałam jak mężczyzna wciąga powietrze. Odkręciłam się do niego i wyjęłam łyżkę z ust.

-Co tu jeszcze robisz? Zwijaj bazar-powiedziałam z pełną buzią opierając się plecami o blat.

Podszedł do mnie kładąc dłonie na blacie. Dotknął nosem czubek mojego, a wtedy poczułam zapach tytoniu, który wręcz parował z Lorenzo.

-Odsuń się..

-Bo co?-wyszeptał prawie stykając się z moimi ustami.

-Bo jajco.. odsuń się

-Jak sobie życzysz

Myślałam, że się odsunie , ale jednak się przeliczyłam. Złapał moje nadgarstki przyciągając do siebie. Poniósł mnie po czym przerzucił na ramię jak worek ziemniaków.

-Postaw mnie LORENZO!!!-krzyczałam wymachując nogami.-EMMA MOJE LODY, ZAMROŹ JE! JA PO NIE JESZCZE WRÓCE OBIEUCUJE TO!

SKAZANA NA NIEGO (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz