Rozdział 4

655 13 2
                                    


POV Lilly Black

Nim się obejrzałam nastał weekend. Dzisiaj była sobota ,a więc pozostało mi aby odliczać godziny do tej przeklętej randki.

Otworzyłam szafę żeby zobaczyć czy jakiekolwiek ubrania nadają się do założenia na kolacje z mężczyzną . Przekładałam po kolei wieszaki to w jedną to w drugą. Jęknęłam z frustracji ogarniającej moje ciało.

Stwierdziłam, że nie będę się męczyć i zacznę od makijażu. Nie zrobiłam nic specjalnego podkręciłam tuszem rzęsy i nałożyłam rozświetlacz. Następnie znowu podeszłam do szafy .

-Daje ci ostatnią szansę szafo- powiedziałam do tej suczy i otworzyłam drzwiczki na oścież.

Wyciągałam po kolei ubrania aż natrafiłam na kombinezon z lekko szerszymi nogawkami . Przyłożyłam go do swojego ciała i stwierdziłam, że chyba to jest to czego szukałam. Rozebrałam się i zdjęłam stanik, który nie będzie mi potrzebny. Materiał zachowywał się jak druga skóra, lekko opinał biodra przy okazji uwydatniając je . Wyprostowałam włosy , a następnie spryskałam się perfumami. Podeszłam do lustra spoglądając na swoje odbicie. Nie jest najgorzej-pomyślałam. Przejechałam błyszczykiem usta i gotowa wyszłam z domu.

                                                                                           ~*~

Oczywiście nie obyło się bez goryli Lolka. Jeden chyba miał na imię Dario, otworzył drzwi samochodu żeby pomóc mi wejść do środka.

-Przepraszam, ale czy mógłbyś powiedzieć gdzie jest Lorenzo?-zapytałam.

-Szef czeka na Panią w restauracji.-odezwał się mężczyzna.

I tyle by było z naszej konwersacji-pomyślałam. -Jak można zatrudniać takich gburów, chociaż ich szef też taki jest.

W pewnym momencie auto się zatrzymało. Dario wyszedł z auta , a następnie podał mi dłoń abym mogła wysiąść. Podniosłam wzrok i wtedy zrozumiałam, że chyba nie do końca odpowiednio się ubrałam. Lorenzo zaprosił mnie do jednej z najbardziej ,,dzianych'' restauracji w Nowym Yorku. Miałam ochotę wystawić go i wrócić pieszo do domu.

Gdy weszłam do środka zdziwiłam się, bo raczej w takiej restauracji jest pełno biznesmenów lub też  innych dziwnych  menów. Sala była pusta tylko oprócz jednego miejsca. Na środku stał stolik przy którym siedział Lorenzo. Dookoła pomieszczenia porozstawiane były świece oraz pełno kwiatów. Jednak to nie do końca mnie interesowało, gdyż pewien samiec palił moją skórę swoim wzrokiem.

Usiadłam przy stoliku po czym w końcu się odezwałam:

-Dzień dobry

-Pięknie wyglądasz- całkowicie zignorował to co do niego powiedziałam. Jeżeli tak ma wyglądać nasza rozmowa to przysięgam, że na serio wydłubię mu oczy.

-Dziękuję-odpowiedziałam lekko się uśmiechając.

Po chwili kelnerka przyniosła nam jedzenie, które pachniało z kilometra. Zanim zaczęliśmy jeść zapytałam się Lorenzo:

-Czemu ta restauracja jest pusta?

-Jest pusta ,bo nie chciałem się dzielić tą chwilą z innymi.-no nie powiem zamurowało mnie jednym słowem. Spodziewałam się innej odpowiedzi, ale jednak się przeliczyłam.

-Rozumiem-odparłam cicho. Stwierdziłam, że podejmę ciężki temat przerywając naszą jakże interesującą rozmowę.- Lorenzo..-odezwałam się.

Mężczyzna uniósł swój wzrok znad talerza i skupił swoją uwagę na mnie.

-Wiesz o tym doskonale, że bardzo zależy mi aby kontynuować edukację i chciałabym cię poprosić abyś nie niszczył tej jednej cząstki mojego życia . Nie chcę mieć jeszcze kaszojadów.- aby uwierzytelnić prawdziwość moich słów zrobiłam minę kota w butach.

-Naprawdę to słodkie jak próbujesz mnie namówić do zmiany zdania, ale zastanowię się nad tym i dam ci znać.-odpowiedział ze śmiechem mężczyzna.

-Zrób coś z tym, bo ja już naprawdę nie mam siły na kłótnie z rodzicami.-Lorenzo jednak zupełnie zignorował to co powiedziałam na rzecz wpychania do buzi dużej ilości makaronu.

Po udanej kolacji Lorenzo odprowadził mnie do samochodu. Kiedy miałam wsiąść zrobił coś co mnie kompletnie zaskoczyło. Złapał mnie za dłoń przyciągając drugą ręką moje biodro. Przyłożył do mojego czoła wargi i zostawił na nim lekkie muśnięcie.

-Mam nadzieję, że podobało się.-powiedział

Nie odpowiedziałam tylko lekko się uśmiechnęłam i odjechałam spod restauracji.

Kiedy przeanalizowałam całą naszą rozmowę podczas powrotu do domu doszłam do wniosku, że za wiele się o nim nie dowiedziałam. Wiem, że jego ulubiony kolor to czarny(no kto by się spodziewał), lubił czytać książki, a to się ceni więc ma już jeden plus, zajmuje się firmą i kilkoma innymi działalnościami. Jednym słowem myślałam, że jest totalnym bezmózgiem, ale jednak chyba coś ma w tej głowie.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.

Dziękuję za dzisiaj L.

SKAZANA NA NIEGO (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz