Rozdział 3

693 14 0
                                    


POV LIlly Black

Miałam już dość słuchania ciągłych uwag mojej rodzicielki na temat tego jak wyglądam bądź jak powinnam się zachowywać. Wiem, że jest to spowodowane tym jak się ,,nieodpowiednio'' zachowałam podczas kolacji.

Nie podoba mi się pomysł z wyjazdem do Włoszech, przecież jak spędzę z tym gburem chociaż jedną minutę to wydłubię mu oczy i upiekę je na patelni. W tym momencie naprawdę nie mam ochoty spędzać z nim ostatnich dni mojego wolnego czasu, który miałam spędzić w inny sposób.

W momencie kiedy stwierdziłam, że warto by było podnieść tą swoją ciężką dupę i ruszyć się po całym dniu użalaniu się nad sobą dostałam wiadomość od mojego wykładowcy.

,,Dzień dobry Pani Lillianno mamy dla Pani propozycję , ponieważ otrzymaliśmy pismo z Uniwersytetu w Hiszpanii, gdzie odbywała się wymiana i czy była by Pani chętna , aby przenieść się na stałe do Hiszpanii oraz kontynuowanie dalszej edukacji w tamtym kraju? Musi Pani podjąć decyzje do końca roku studenckiego.                                                                                                                         Z poważaniem Adam Wilson''.

-O ja pierdole- nie mogłam uwierzyć w to co właśnie zobaczyłam. Z jednej strony to jest dla mnie ogromna szansa aby rozwinąć się i poznać inną kulturę, a z drugiej wiem, że mogę tylko o tym pomarzyć, gdyż mój los jest i tak już przesądzony.

Odłożyłam telefon na bok po czym udałam się do kuchni aby w końcu coś zjeść .

                                                                                                 ~*~

Wieczorem postanowiłam, że chyba trzeba zacząć powoli zakopywać wojenny topór między mną, ą moimi rodzicami. Wzięłam mój ulubiony kocyk i zeszłam do salonu gdzie siedziała moja mama. Usiadłam obok niej przykrywając się po sam nos grubym materiałem.

-Mamo..-odezwałam się cicho.

Kobieta spojrzała się na mnie odwracając wzrok od książki.

Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam dalej- ogólnie to chciałabym was przeprosić za to jak się zachowałam podczas kolacji u państwa Di Stefano. Zrozumcie też mnie.. to nie jest łatwe wziąć ślub z facetem, którego tak naprawdę się nie zna.

Kiedy zrozumiałam co powiedziałam stwierdziłam, ze chyba nie było sensu się produkować, bo po minie mojej matki mogę jedynie wywnioskować, że ma totalną wyjebkę. Nie no cudownie jest mieć taką wspaniałą mamę-pomyślałam w głowie.

Wstałam , a następnie  zdjęłam z siebie koc po czym poszłam do mojego pokoju uprzednio zamykając drzwi. Usiadłam na krześle i złapałam się za głowę nie wierząc, że ja naprawdę wychowałam się w domu wariatów.                                                                                                                         Szczerze to wolałabym już siedzieć z tygrysami w klatce niż być w tym domu. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Spodziewałabym się wszystkiego , ale nie jego.. stał tam oparty o framugę drzwi.

-Co chcesz Lolek?-odezwałam się pierwsza bo wiedziałam, że raczej nie otworzy swojej buzi.

-Chciałem cię zobaczyć piękna – uśmiechnął się po czym puścił mi oczko niczym najprawdziwszy fuck boy wszechczasów.

-Z tym uśmiechem i puszczaniem oczka to możesz się zaraz zawrócić i iść tam skąd przybyłeś- odpowiedziałam z przekąsem wyginając wargi w coś na kształt zażenowania.

Mężczyzna pokonał dzielącą nas odległość i pochylił się ku mnie mówiąc:

-Zapraszam cię w ten weekend na kolację i nie przyjmuję odmowy- wyszeptał.

Otworzyłam szeroko oczy i nie wierzyłam własnym uszom. Lorenzo zaprosił mnie chyba na randkę.

-W sensie, że randka?- zapytałam.

-Tak, randka.

O mój słodki jezu ruchwica aka Lolek zaprasza MNIE NA RANDKĘ!!

SKAZANA NA NIEGO (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz