ZAGINIONY KLEJNOT

159 12 88
                                    

~♧Marinette♧~

Siedzieliśmy obok siebie na rozłożonym kocu. Ja i Adrien. Ten Adrien, do którego zdjęć wzdychałam każdego dnia. Ten Adrien, którego plan dnia znałam na pamięć. Ten Adrien, w którym byłam do szaleństwa zakochana...

Tamta upojna chwila oczywiście nie mogła trwać długo.

Nagle poczzłam zimno, a po chwili zdałam sobie sprawę z tego, iż ja i chłopak moich snów zostaliśmy ofiarami ataku przy pomocy butelki wody.

- POJEBAŁO WAS?! - krzyknęłam, zrywając się na równe nogi - JEST POCZĄTEK LUTEGO, DO CHOLERY!

- Tak i tak - odparła zadowolona z siebie Alya - Skończyło się cackanie z wami, gołąbeczki. Będziecie cali mokrzy...

Po chwili poczułam pchnięcie. Nagle znalazłam się pod gładką taflą wody, płytkiego jeziorka, przy którym zorganizowaliśmy piknik. Całe szczęście, że choć miałam miesiączkę, nie zmieniłam koloru wody na krwisty, a zbiornika w Morze Czerwone, gdyż intuicja podpowiedziała mi, aby założyć tampona zamiast podpaski.

Odepchnęłam się od dna, wynurzylam i wstałam na równe nogi, kaszląc. Obok mnie to samo również robił tak samo przemoczony tak jak ja blondyn.

- NIE ŚMIEJCIE SIĘ TAK, BO ZARAZ SKOŃCZYCIE TAK SAMO - zagroził zielonooki swoim pięknym, melodyjnym głosem...

Wzdrygnęłam się, prawie znowu wywalając, gdy chwycił mnie za dłoń i zaczął ciągnąć w kierunku brzegu.

- Udawaj, że już się suszymy, okej? - szepnął, a ja kiwnęłam głową.

Zgodnie z jego planem wyjęliśmy ręczniki z torby Nino (jak się okazało, cały incydent został wcześniej zaplanowany) i przykryliśmy nimi ramiona. Ja dodatkowo rozpuściłam włosy, aby szybciej wyschnęły.

- I co? Dupy wam zmarzły? - spytał rozbawiony mulat, co rozpoczęło prawdziwą wojnę.

Adrien bez zapowiedzi ruszył na chłopaka, ten zaś nawet się nie obejrzał, a wylądował w wodzie.

Poszłam w ślady blondyna, i gdy wszyscy skupili uwagę na szukającym w wodzie swoich okularów,
wepchnęłam Alyę do jeziora.

Już po chwili wszyscy, przemoknięci co do nitki, kąpaliśly się w wodzie. Nie miało już dla mnie znaczenia to, że był środek zimy, a temperaturę wody uznanoby za ciepłą tylko na Alasce. Miałam głęboko w poważaniu, iż mogłam się rozchorować.

I przede wszystkim na chwilę zapomniałam o onieśmielającym uczuciu do Adriena. Przez ułamek sekundy przestałam się go bać, przez co w przeciągu jednej, króciutkiej chwili, dostrzegłam pęknięcie w jego idealnej masce super-modela. Nie rozumiałam dlaczego, ale miałam wrażenie, iż ten Agreste spod maski, wydał mi się być bliższy, niż mogłam przypuszczać...

- Marinette? - zwrócił się do mnie blondyn - Nie przemarzłaś? Cała drżysz..

- NIE! - mimowolnie zamiast odpowiedzieć normalnym tonem, krzyknęłam - JEST CUDOWNIE! JESTEM WOLNA! WOHOOO!

Już po chwili wszyscy ochlapywaliśmy się wodą, drąc przy okazji mordy w niebogłosy.
Zapewne słyszeli nas gdzieś w Londynie, ale mam to w dupie. Co z tego, że ludzie dookoła patrzyli na nas jak na uciekinierów z wariatkowa? Było super i to się liczy. W tle słyszałam puszczany z głośnika Nino utwór Lost Frequencies...

Decisions as I go, to anywhere I flow
Sometimes I believe, at times I'm rational
I can fly high, I can go low
Today I got a million, tomorrow, I don't know
Stop claiming what you own, don't think about the show
We're all playing the same game, laying down alone
We're unknown and known, special and a clone
Hate will make you cautious, love will make you glow
Make me feel the warm, make me feel the cold
It's written in our story, it's written on the walls
This is our call, we rise and we fall
Dancin' in the moonlight, don't we have it all?

Us two against the world ~ MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz