ŻYCIOWE DECYZJE

95 8 111
                                    

GENERALNIE TO NA SAMYM DOLE MAM BARDZO WAŻNY KOMUNIKAT DO WAS.

A NAWET 2.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~♧Marinette♧~

Nie miałam ochoty na żadne śniadanie. Od razu włożyłam na siebie ciemne, luźne jeansy oraz oversize'ową koszulkę i wybiegłam z domu. Umówiłam się z Conradem, że urwę się z ostatnich lekcji, aby zobaczyć jego szkołę, gdyż wtedy wypadał Dzień Drzwi Otwartych.

W ławce usiadłam sama, lecz po chwili (ku mojemu nieszczęściu) dosiadł się do mnie pewien idiota, którego zostawiłam po tym, jak postanowił mnie znienacka pocałować.

Aby wyraźnie pokazać, iż byłam na niego za to wkurwiona, ostentacyjnie odwróciłam głowę w inną stronę. Niestety, ale napotkałam się ze wzrokiem Alyi, siedzącej po drugiej stronie klasy. Szybko go odwróciła, zaś ja poczułam dziwne ukłucie w sercu. Byłyśmy jak siostry, a teraz? Nawet patrzeć na mnie nie chciała...

Nagle zobaczyłam przed sobą niedbale złożoną karteczką, którą podsunął mi zielonooki. Ciekawość wygrała, więc chwyciłam ją i rozwinęłam (wzdychając dla podkreślenia efektu "mam to w dupie").

Przepraszam.
Możemy o tym porozmawiać?

Dłuższą chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią, jednak ostatecznie postanowiłam zapisać jakże dojrzałe oraz poetyckie:

Nie, lol.

Ja wiem, że ja jestem dojrzała. Ja o tym po prostu wiem.

***

Na przerwie obiadowej usiedliśmy we trójkę razem z Chloe. Dziewczyna rzecz jasna udawała przy tym, iż robi nam wielką łaskę, ale wiedzieliśmy, że to tylko pozory.

Taka już była.

Ja za to totalnie ignorowałam obecność Adriena, skupiając całą swoją uwagę na blondynie. W pewnym momencie przeniosłam wzrok na siedzącą nieopodal Laylę. Nie wiedzieć czemu krew zawrzała w moich żyłach.

Właściwie to... Czemu by nie zareagować na to, co zrobiła?

Przecież i tak nie mam nic do stracenia.

Wstałam i z uniesioną głową ruszyłam w kierunku ich stolika. Moi przyjaciele popatrzyli najpierw na siebie, potem zaś na mnie. Bourgeois zachęcała mnie swoim wzrokiem, zaś tamten idiota wręcz przeciwnie.

Kiedy tamta kłamliwa szmata na mnie spojrzała, posłałam jej fałszywy uśmieszek.

– O, cześć Layla! Miło cię widzieć – zawołałam przesłodzonym głosem.

– Oh, Marinette. Kochana, nie udawaj już. Wszyscy wiemy jaką jesteś naprawdę.

– Szczególnie ty – przewróciłam oczami – Bo przecież znasz mnie od zawsze i przeprowadziłyśmy miliardy prywatnych rozmów! A wiesz co? Chodź, porozmawiamy sam na sam.

Dziewczyna przeczesała palcami równo przyciętą grzywkę, a następnie kiwnęła głową, zapewne wielce zaciekawiona moją nagłą zmianą postawy z biernej na czynną.

Odeszłyśmy dalej od wszystkich, a następnie ja kontynuowałam:

– Super się czujesz z tym, że uwierzyli w tą całą twoją szopkę, no nie?

Us two against the world ~ MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz