~♧Marinette♧~
Zdecydowanie w mojej głowie był jeden wielki uczuciowy rozpierdol. Nie dość, że przerażało mnie to, iż moja miłość do Adriena tak zbledła, że niemal jej nie ma, to jeszcze to, że...
Jasny... A raczej czarny chuj.
Do tego Luka, którego zakumizowano przeze mnie. Tragedia...
– Wszystko okej, Biedrąsiu? – spytał troskliwie mój towarzysz.
– Czuję się jak podczas lekcji niemieckiego – odparłam.
– Czyli jest źle...
Kolejny zasrany wybuch. Odskoczyliśmy w dwie różne strony. Biegłam wzdłuż korytarza, mając świadomość, iż oprócz ze złoczyńcą, biłam się też z samą sobą i własnymi uczuciami.
Nagle wpadłam niemal wprost na zadyszaną Chloe.
– Nic się nie stało? – zlustrowałam ją wzrokiem od stóp do głów i doszłam do wniosku, iż ewidentnie coś się stało.
– Nic. Załatwiłam wszystko. Co da...
– UWAŻAJ! – krzyknęłam, gdy dostrzegłam zakumizowanego, biegnącego w naszym kierunku.
Problem z tym, że... To nie był Luka. To był ktoś zupełnie inny.
Co tu się...
Wepchnęłam blondynę do jednego z pomieszczeń. Zaczęłyśmy przytrzymywać drzwi, aby je jakkolwiek zablokować przed kolejnym zakumizowanym, który walił w nie z całej siły. Nagle usłyszałyśmy coś, czego żadna z nas wolała wtedy nie słyszeć. No tak... Obie wcześniej wykożystałyśmy swoje moce.
Została nam obydwu minuta.
– O Boże... – jęknęła – Czy on nie przestanie napierdalać? JEST GORSZY OD JEHOWYCH!
– Nie – odparłam – Chyba, że uda mu się nas zabić.
– Wiesz, że cię kocham, i że jesteś moją jedyną przyjaciółką... – zaczęła. Ciekawa, czy nadal nią będę, gdy zobaczysz mnie bez maski... – Ale jak coś ma nas zeżreć, to ciebie najpierw.
– Miło, nie powiem, że nie – udało mi się pochwycić kija od szczotki, którego włożyłam między klamki, co tymczasowo zablokowało drzwi.
I w tamtym momencie obie przeszłyśmy przemianę zwrotną.
***
~♤Adrien♤~
– O Boże... – jęknąłem, gdy jakiś zupełnie nowy złoczyńca bombardował mnie z broni, której amunicją były gumy balonowe – MOŻESZ DAĆ MI SPOKÓJ, PANTOFLARZU?!
– Oddaj mi swoje miraculum, inaczej...
– Nie zesraj się – przerwałam mu, robiąc umiejętny unik, podczas którego zapewne wyglądałem tak pociągająco, że aż zrobiło mi się przykro, że mnie Kropeczka nie widziała.
Po tamtym pokazie umiejętności, godnym striptizerek z klubów, ruszyłem wzdłuż korytarza na poszukiwanie swojej (mam nadzieję) przyszłej żony. No i ewentualnie taniej podruby pszczółki Maji, a raczej jej wersji z filmów, które się ogląda w trybie incognito.
Ci chwilę słyszałem wybuchy, co oznaczało, iż pierwszy ze zakumizowanych pedałopodobnych (nie, że mam coś do LGBTQ+, jak najbardziej je akceptuję, ale lepszego wyzwoska nie wymyśliłem) tworów.
– Pocałuj mnie w dupę! – warknąłem do złoczyńcy, którym była dziewczyna całującą wszystkich, których widziała na drodze.
– Z wielką chęcią! – zawołała, zaś ja walnąłem się z otwartej dłoni w czoło.
CZYTASZ
Us two against the world ~ MLB
Fanfiction"Niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają, mimo wszystko." Minęły dwa lata od pierwszego ataku na Paryż. Zarówno Marinette, jak i Adrien dzięki swoim sekretnym tożsamościom mogą się rozwijać, choć szkoła czasem bywa barierą nie do pokonania. Ich...