SPADEK, CZY PRZEKLEŃSTWO?

113 13 11
                                    

~♧Marinette♧~

W życiu każdego człowieka pojawia się moment, w którym zastanawia się on nad tym, co się właściwie w danym momencie odpierdoliło? Mam na myśli chwilę i pełną paletę wszelakiego rodzaju emocji jej towarzyszących.

Mówiłam już o życiu będącym jak rollercoaster.

Po usłyszeniu słów Conrada miałam wrażenie, iż mój wagonik właśnie się wyjebał i leży gdzieś pod torami.

Kiedy minął szok, czekałam tylko na reżysera jakiegoś programu typu "Wkręceni", który miałby mi powiedzieć, że byłam ofiarą wyjątkowo idiotycznego żartu.

Niestety nikt taki się nie pojawił, a ja musiałam jakkolwiek zareagować i wysłuchać konkretnych wyjaśnień.

- Okej... - wycedziłam powoli głosem tak piskliwym jak Makka Pakka lub czajnik mojej babci - Czyli jesteś synem mojej mamy z jej dawnego związku z twoim ojcem, który z nieznanych powodów zginął? Kurwa. To jest pojebane.

- Wiem - odparł, siadając obok mnie na kurewsko niewygodnym, plastikowym krzesełku.

- Jezus, czyli ty jesteś moim bratem? - złapałam się za głowę, będąc przytłoczoną łączącymi się ze sobą informacjami.

- Ehe. W sumie to zawsze chciałem mieć małą siostrzyczkę - wyszczerzył się, aby jakkolwiek dodać mi otuchy, jednak skutek był wręcz przeciwny. Jego mimice brakowało szczerości. To był najsmutniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam.

- Ale... - przez dłuższą chwilę zastanawiałam się nad stosownością tego pytania, lecz doszłam do wniosku, iż raz kozie śmierć - Dlaczego nasza... eee... mama cię oddała?

- Nie wiem - spuścił głowę - Może była młoda i bała się macierzyństwa, a nie chciała popełniać aborcji?

- Może.

Zdecydowanie musiałam poukładać sobie wszystko w głowie. Nie sądziłam, iż kiedykolwiek miał nadejść moment, w którym zastanawiałabym się nad tym, czy wogóle znałam swoją matkę.

***

Dziwnie było stać w pustym mieszkaniu Wielkiego Strażnika Miraculów i widzieć czajnik, w którym nikt już nie zaparzy wody na herbatę lub gramofon, z którego nigdy nie puści się muzyki. Ściany salonu wciąż jeszcze były przesiąknięte wonią przeróżnych ziół i kawy. Wkrótce też ona miała wywietrzeć, a po Fu pozostaną tylko wspomnienia...

- I co dalej? - spytałam cicho, spoglądając w kierunku Conrada, obracającego w dłoniach opakowanie po UNO, w które często grywał ze swoim dziadkiem.

- To znaczy? Co masz na myśli? - uniósł brew.

- Kto zostanie strażnikiem? Ty?

Zielonooki westchnął, odkładając talię na półkę. Poprawił swoje przydługie włosy, a następnie podszedł bliżej do mnie.

- Przepraszam... - szepnął, przyciskając mnie do siebie - To miałem być na początku ja... On już miał się zrzec, ale zabroniłem mu. Po prostu zdawałem sobie sprawę z tego, iż nie dałbym rady. Naprawdę, ja... Nie wiedziałem, że...

- Że?

- Że wybrał ciebie.

O kurwa.

***

Zanosiło się na deszcz. Chłodny, wilgotny wiatr rozwiewał moje włosy. Całe szczęście magiczny kostium chronił mnie przed niską temperaturą.
Złożyłam ręce, ustawiając się w zamkniętej postawie. Wypatrywałam swojego przyjaciela, który wyjątkowo się spóź...

Us two against the world ~ MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz