TAJEMNICA UJAWNIONA

136 12 83
                                    

~♧Marinette♧~

Podsumowując ostatnie dni: Conrad to wnuczek Fu, byłam na imprezie, z której uciekłam, żeby tańczyć z typem w lateksowym stroju kota, któremu nałogowo łamałam serce przez seksownego blond modela rodem z filmu Disney'a... Wprost idealny tydzień, czyż nie?

Jezu jak ja kocham swoje życie.

To była ironia, rzecz jasna.

A jak się okazało nie był to koniec wrażeń...

- Twoi rodzice są piekarzami - zaczął blondyn, wkładając niesforny kosmyk swoich przydługich włosów za ucho - To znaczy, że... MASZ PYSZNE JEDZENIE KIEDY TYLKO ZECHCESZ?!

- Nie, deklu - mruknęłam - To dobre jest tylko dla klientów. Ja żywię się czerstwym chlebem i faszerowanymi kurzem szczurami.

- Widać - odpyskował, a ja trzepnęłam go w bark - No co? Jesteś tym, co jesz, a wyglądasz jak szczur.

- Dobrze, że nie jak ty - chociaż był to pocisk rodem z przedszkola, ja i tak uniosłam dumnie głowę.

- Nie wierzę... - jęknął łapiąc się za głowę - Nie dość, że ratatuj, to jeszcze napuszony.

- Spierdalaj.

Droczyliśmy się przez następne dziesięć minut, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Piekarnia mojego ojca została otwarta już jakieś sześć godzin wcześniej i jak widać interes szedł pełną parą. Ciągle ktoś wchodził lub wychodził. Kiedy popchnęłam szklane drzwi, poczułam zapach świeżego pieczywa. Zapach domu.

- Cześć tato! Cześć mamo! - zawołałm na wstępie, wpuszczając przyjaciela do środka.

- Jezu... Aż zgłodniałem - mruknął blondyn, napawając się wonią chleba.

- Hej, kochanie! - moja mama wyłoniła się z zaplecza, trzymając tacę pełną świeżych ciasteczek z nutellą - Jak tam w... O.

Zatrzymała się gwałtownie, gdy zobaczyła stojącego za mną Conrada. No tak. Zapomniałam o dziwnym podejściu mojej rodzicielki do jakichkolwiek samców, przyprowadzanych przeze mnie.

Nigdy nie zapomnę, jak potraktowała Nino, gdy odwiedził nasz dom wraz z Alyą...

Zdecydowanie nie byliśmy gotowi na pogawędki o trójkątach.

I nie, nie chodziło o geometrię.

- Hehe... To jest Conrad. Conrad Dawson - kiedy powiedziałam pełne imię i nazwisko tamtego idioty, momentalnie łakocie wraz z stalową tacą wylądowały na podłodze - Mamo? Wszystko okej?

- Jasne, że tak - uśmiechnęła się miło.

- Okeeej... Z góry mówię, że to tylko KOLEGA, więc nie życzę sobie odstraszania moich znajomych darmowym WDŻ-em - upomniałam się, na co granatowowłosa przewróciła oczami. Dostrzegłam jednak, iż jej twarz była wyjątkowo blada - Na pewno dobrze się czujesz?

- Przeziębiłam się - pociągnęła nosem - Pewnie mam znowu gorączkę. Pier...dzielona zima. Dobrze, że się kończy. Możecie iść do siebie.

Popchnęłam blondyna w kierunku schodów, gdyż chwilowo się zawiesił. Kiedy w końcu jego procesor zaczął normalnie funkcjonować, ruszył za mną. Niemalże przy klapie, będącej wejściem do mojej sypialni, odwrócił się i zawołał:

- Miło było panią poznać!

***

~♤Adrien♤~

Jak to miałem w zwyczaju, po codziennej rundce wokół Paryża w stroju superbohatera, wróciłem do swojego nudnego jak lekcja geografii pokoju.. To wcale nie tak, że miałem bibliotekę książek, płyt i gier video, wraz z najnowszą konsolą.

Us two against the world ~ MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz