~♧Marinette♧~
- BOŻE NO PO PROSTU UMRĘ! TAK CHOLERNIE SIĘ CIESZĘ! - piszczała, niczym czajnik u mojej babci, Alya.
- Nie zesraj się - mruknęłam, nie podzielając jej entuzjazmu.
Może dla większości perspektywa imprezy, organizowanej na dachu jednego z budynków, a mianowicie tego, w którym mieszkała Alix, była cudowna, lecz ja czułam się tym przytłoczona. Dobijały mnie te wszystkie parki, planujące wspólne spędzenie tego wieczoru na prowizorycznym parkiecie. Żenada.
Boże, co ja mówię?
Przecież sama tak chcę.
Ile bym dała, żeby potańczyć z nim chociaż przez minutę. Żeby spleść dłonie na jego karku, czuć dotyk na swojej talii i wirować do jakiejś wolnej piosenki.
Ale oczywiście, mogłam tylko marzyć.
- No tak, bo oczywiście kochana Marinette nie potrafi zaprosić blondaska do tańca - kpiła dziewczyna - Dlategi teraz będzie się wyżywać na innych. Lila mówi, że bezczynność nie popłaca.
- Mam w dupie to, co mówi ta kłamliwa żmija.
- Boże! - jęknęła - Daj jej wreszcie spokój, Marinette. Ona jest serio okej. Naprawdę boczysz się od roku, bo ROZMAWIAŁA z Adrienem?
- Nie - odparłam zgodnie z prawdą - Boczę się, bo nie daję się jej zmanipulować i widzę jaką jest naprawdę.
- Czyli chodzi o Adriena.
Moja mama ewisentnie miała rację: Z głupim się nie dyskutuje. Nie przemówisz komuś do rozsądku, gdy ten go nie ma. Nikt nie wpakuje sobie niczego do mózgu, jeśli takowego nie posiada.
***
- Nie - powiedziałam, chcąc brzmieć poważnie i stanowczo, ale oczywiście musiało wyjść odwrotnie. Moja intonacja głosu przypominała Pou'a, odmawiającego jedzenia, a mimika wkurzoną na rodziców pięciolatkę, za to, że nie chcą kupić jej lodów.
- Tak - odpowiedziała tak już po raz chuj-wie-który. Przestałam liczyć po czternastym - I założysz ten seksowny outficik.
Mulatka wskazała na leżącą na łóżku kreację. Była to obcisła, pasteloworóżowa sukienka w białą kratkę. Do tego miałam uszykowane wisiorek z motywem truskawki i pasującą bransoletkę oraz czerwone trampki.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie.
- Tak.
- Ha! - zawołała, unosząc ręce w triumfalnym geście.
- Kurwa - przeklęłam swoją podatność na takie żarty.
- A teraz ubierz tę dziwkarską kieckę. Wiem, że chcesz - oblizała teatralnie usta, unosząc brwi, a ja zdążyłam przeklnąć jej przysłe dzieci, wnuki, psa, kota i tresowaną muchę.
***
Nie wyglądałam najgorzej. Ubranie opinała moje ciało, podkreślając talię i krągłe biodra.
Tak, powinnam przejść na dietę, bo inaczej moja dupa rozpierdoli wszystkie spodnie, osiągając level Kim Kardashian.
CZYTASZ
Us two against the world ~ MLB
Fanfiction"Niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają, mimo wszystko." Minęły dwa lata od pierwszego ataku na Paryż. Zarówno Marinette, jak i Adrien dzięki swoim sekretnym tożsamościom mogą się rozwijać, choć szkoła czasem bywa barierą nie do pokonania. Ich...