03.

192 12 0
                                    

BASEJOWY I JEST TO CORA
Nie podekscytowani. Nigdy nie była dobra w sporcie i bez względu na to, jak bardzo się stara, zawsze kończy się źle. Jej rodzina nie ocenia, ale to nie ma znaczenia. Cora nie uważa tej gry za zabawną.

Ale będzie patrzeć z boku. Teraz to jest zabawne. Edward zaprosił Bellę, a Cora była podekscytowana, że ​​ będzie miała z kim porozmawiać, gdy wszyscy inni będą się bawić.

„Rosalie jest już gotowa”. Cora z uśmiechem przegląda bejsbolowy strój Rosalie. "Zabić."

"Zabić?"

"Jesteś stara" Rose patrzy na nią z urażoną miną, ale Cora tylko się uśmiecha i odwraca.

" Podekscytowana zabawą z człowiekiem? " Rosalie krzywi się na tę myśl. „Ona nie jest taka zła, Rosalie. Po prostu bardzo pachnąca”.

"Ona jest człowiekiem!" Rosalia odpowiada,przeczesując swoje złote kosmyki włosów. " Gdybyś znalazła Emmetta i nie miał zamiaru się wykrwawić, czy po prostu go porzuciłbyś? "

"Dobrze"

„Nie. Nie zrobiłbyś tego”. Rosalie zezuje na nią przez chwilę. Cora uśmiecha się do niej i składa pocałunek na wierzchu jej dłoni. „Hej, kochanie…” Cora kpi z męża Rosalie, a Rose nie może powstrzymać uśmiechu na jej okropne wrażenie.

Wszyscy biegną na puste pole. „Czekając na Edwarda i Bellę”. Mamrocze Jamie, trochę znudzona, że nie ma co oglądać.

Wszystkie się ożywiają. Po powąchaniu
ludzkie podejście.

"Wreszcie." Jasper przewraca oczami, lekko ją odpychając. Cora odwraca się z urażoną miną.

" To nie jest zbyt miłe, Jazz. "  Uśmiecha się w jej kierunku, wysyłając w jej stronę uspokajające fale.

"Nienawidzę cię." Ona warczy.

"Ja też cię kocham." Przewraca oczami i odwraca się, by zobaczyć Rosalie i Carlisle'a bawiących się kijem.

„Cieszę się, że tu jesteś. Potrzebujemy arbitra”. Esme otacza ramię Belli.

" Ja też istnieję, wiesz. "  Cora żartuje, podbiegając do nich.

„Ona myśli, że oszukujemy…” Esme przewraca oczami, patrząc na swojego syna. " Wiem, że oszukujesz. "

" Tak, Emmett, pamiętaj ten czas, kiedy… "

" Obiecałeś, że nie powiesz! "  Emmett przerywa jej, wskazując oskarżycielsko palcem. Cora unosi ręce w żartobliwym geście poddania się, po czym podąża za Esme i Bellą.

„Zadzwoń do nich tak, jak ich widzisz, Bello. Cora pomoże”.

"Dobra." Bella mamrocze, jej oczy skupiają się na polu.

Błyskawica uderza, grzmot jest głośny w chmurach. Alice patrzy w niebo, życząc sobie uśmiechu. "Już czas."

„Wreszcie! Rozpocznijmy tę imprezę!” Cora krzyczy z uśmiechem.

Rosalie uderza pierwsza, uderzając piłkę z całej siły i uśmiechając się złośliwie, gdy leci głęboko w las. Zaczyna biec, ale niedługo potem Edward znika w lesie.

„Teraz rozumiem, dlaczego potrzebujesz grzmotu. "

" Musi być home run, prawda?” Cora
uśmiecha się w jej stronę. "Hm. Nie sądzę. "

„Edward jest bardzo szybki”. Esme kończy za nią.

Chwilę później piłka wylatuje spomiędzy drzew. Esme łapie go, ledwo zdążywszy, zanim Rosalie dotknie podstawy. Esme spogląda na Bellę i Corę. „Wyszedłaś”. Bella mówi z zakłopotaniem na twarzy.

RED • jane volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz