18.

109 11 2
                                    

CORA WJEŻDŻAJĄC DO MIASTA SPOGLĄDA NA ZNAK
WITAJ W FORKS, a ogarnia ją nostalgia. Kiedy biegli przez las, poczuła pod stopami mokrą trawę.
Poczuła krople wody kapiące
z mokrych liści drzew.

Tęskniła za domem.

Jane nie mogła powstrzymać się od spojrzenia na nią zmartwiona. Nie martwiła się o Corę, ale wiedziała, że ​​jej powrót do Forks może wszystko zmienić. Dlatego Jane próbowała trzymać ją z daleka. Miała nadzieję, że Cordelia zapomni o swoim poprzednim życiu i sabacie, ale wiedziała, że ​​Cora nie chce odpuścić.

Cora kochała Cullenów.
Kochała ich najbardziej na świecie. Wspierali ją we wszystkim i pomogli przetrwać ten pożar życia.
Ale gdyby zginęli, gdy armia zaatakowała… Jane nie mogła powstrzymać się od uśmiechu na ten pomysł.

Cora wciągnęła powietrze, a jej nozdrza wypełnił nowo narodzony zapach. Byli blisko walki. Kiedy kontynuowali bieg, Cora
została nagle zatrzymana, gdy wpadła na czyjeś ramię. Cora była zdezorientowana, kto ją zatrzymał, gdy nagle ramiona zarzuciły jej na szyję. Następuje panika. Oczywiście ten noworodek był od niej silniejszy. Mógłby ją natychmiast zabić.

Ręce na jej szyi rozluźniają się i słychać krzyki, gdy wampir drga na podłodze, a dar Jane rozdziera go jak nożyczki papier. Krzyki ustają, a gdy noworodek podnosi głowę, nawiązuje kontakt wzrokowy z panną Jane Volturi, która patrzy na niego z nienawiścią w oczach.

" A kim jesteś? Kto cię stworzył? " Pyta, mrużąc na niego oczy. Ogarniający go strach, gdy powoli się wycofuje, nie odpowiadając.

" W porządku. Ponieważ nie chcesz… współpracować "  Jane chwyta go za głowę, używając swojego daru, aby poczuł maksymalny ból, po czym zrywa mu ją z ramion.

Diabelski uśmieszek pojawia się na jej ustach, gdy rzuca głowę i ciało Felixowi.
" Przynieś to " Wydaje polecenie Feliksowi, po czym spogląda na Corę.

" Zostań blisko "

Podchodzą bliżej bitwy i wkrótce cała piątka idzie przez las z ludzką prędkością. Chcieli dramatycznego wejścia.
" Czy zawsze chcecie dramatycznych
wejść? ” Cora mamrocze, chwytając sukienkę, żeby się nie ciągnęła. Demetri chichocze, zanim zacznie mówić.

" Tak. To dość zabawne "  Jane ucisza duet, gdy wychodzą za linię drzew, a Cullenowie stoją obok płonącego stosu ciał. Patrzą, jak Felix podchodzi, wrzuca odciętą głowę i ciało do ognia, po czym ponownie kieruje swoją uwagę na... Jane.

Edward mruga i spogląda za Jane, by zobaczyć Corę. Uśmiecha się, gdy nawiązują kontakt wzrokowy. Cora podchodzi i widzi, że Jane patrzy na nią z góry i mówi jej, żeby poczekała. Więc ona to robi. Wszyscy zdejmują kaptury jak jakiś przerażający kult, a Edward nie może powstrzymać się od chichotu na myśl o Corie.

" Imponujące. Nigdy nie widziałam sabatu, który uniknął ataku na taką skalę w nienaruszonym stanie " Jane przerywa głośną ciszę, wpatrując się w każdego z nich.

" Mamy szczęście " Stwierdza Carlisle, zerkając na Corę i uśmiechając się lekko.

Była szczęśliwa, że ​​jej rodzina żyje, ale w powietrzu czuła delikatny wilczy smród.

Szczęście? Noworodki zostały poszarpane. Cora prycha, ignorując ostre spojrzenie, jakie posłał jej Alec.

" Wątpię w to " Cora przewraca oczami. Dlaczego w ogóle tu byli? Wydawało się, że to była po prostu... bezsensowna rozmowa.

" Wygląda na to, że przegapiliśmy
ciekawą walkę " Głos Aleca z przebiegłym uśmieszkiem na ustach. " Tak... Nieczęsto zdarza się, że jesteśmy niepotrzebni "

RED • jane volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz