17.

86 10 0
                                    

CORDELIA SIEDZIAŁA W
BIBLIOTECE,
mając nadzieję na odrobinę ciszy i spokoju. Ona jednak nie czytała. Po prostu siedzę i patrzę przez duże okna. To było raczej piękne. Cisza. Promienie słońca wpadają przez szklane okna, powodując, że na skórze Cory pojawia się połysk.

Tęskniła za rodziną, ale tęskniła też za kotem. Bardzo tęskniła za swoim kotem. Niechętnie zaczęła krzyczeć, wiedząc, że Jane ją usłyszy, ponieważ nie była zbyt daleko.

" JANE! PRZYJDŹ TUTAJ! " Cora krzyczy, chichocząc pod nosem na widok przerażonej miny Jane, gdy weszła.

" Co? Coś się stało? "  Zmartwienie w jej głosie sprawiło, że serce Cory zakwitło, ale pokręciła głową, że nie.

"  Mam jedną prośbę, tylko jedną " Jane mruży oczy i siada obok swojego partnera.

" A co by to było? "  Jane zauważa diabelski wyraz twarzy Cory i przygotowuje się.

" Chciałbym jedną rozmowę telefoniczną, którą będziesz mogła nadzorować, jak chcesz "  Zapada cisza, gdy Jane obserwuje pełną nadziei minę Cory. "  Jeden
rozmowa telefoniczna nie zaszkodzi. Prawidłowo? "

" Dobrze… ” Wyciąga telefon i podaje go Corie, po czym wstaje i pochyla się nad jej ramieniem, intensywnie obserwując.

Telefon zaczyna dzwonić.

" Przypomnienie, nie przeszkadzaj! "
I połączenie zostało odebrane, a znajomy głos sprawił, że Jane warknęła.

" Cześć? "

" Cześć! "  Edward prawie upuszcza telefon, jego oczy są szeroko otwarte, gdy spogląda na rodzinę.

"  Cora, wszystko w porządku? "

"  Właściwie radzę sobie wspaniale " Mówi. Słychać uśmiech w jej głosie, co powoduje, że Cullenowie się odprężają, a na ich ustach pojawiają się miękkie uśmiechy.

"  A tak przy okazji, masz głośnik, ale chciałbym cię o coś zapytać " Edward unosi brwi, wiedząc, kto był w tej chwili z Corą. Kiedy mówił, jego głos był napięty.

" Co to jest? "

" Czy możesz, PROSZĘ, przynieść mi mojego kota, Octavię… "

"  Myślałam, że nazwałaś ją Luna? " Cora słyszy z daleka słowa Belli i przewraca oczami.

"  Luna to głupie imię "  Jane mówi do telefonu.

" Widzisz! Jest. Ale czy mógłbyś, PROSZĘ, CAŁKIEM, znaleźć sposób, żeby sprowadzić tu mojego kota, do mnie " Cora błaga z nadzieją w głosie.

Nagle mówi Carlisle.

"  Tak, Cora. ​​Za kilka dni ją do ciebie odprowadzimy "  Ta informacja powoduje, że Cora uśmiecha się szeroko, a szczęście tańczy w jej żołądku.

" Dziękuję, tato. Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku? " Na chwilę zapada cisza, zanim odpowiada.

" Tak, wszyscy mamy się dobrze. Czy teraz dobrze sobie radzisz? Czy czujesz się komfortowo? Czy jesteś szczęśliwa? "  Uśmiech Cory nieco słabnie, chociaż Jane tego nie zauważa. Myślała o swojej przyszłości, o tym, co nadejdzie.

" Wszystko idzie cudownie. Zmieniłam kogoś! "

"CO?" Emmett wybucha śmiechem, słysząc nową informację.

" Tak! Choć jest trochę nudna. Nie wiem, czy aż tak bardzo ją lubię "

" Dam sobie z nią radę… "

" Nie, Jane. Nikogo nie zabijesz " Cora przerywa jej, mrużąc lekko oczy.

" Dzięki "  To powoduje uśmiech Cullenów. Cora właśnie namówiła Jane, żeby ją wysłuchała.

RED • jane volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz