15.

224 16 6
                                    

POKÓJ BYŁ CICHY JAK KROKI CORY WEWNĄTRZ,mały uśmieszek na ustach Jane, gdy patrzła na Corę.
"Co?" Alec uśmiecha się do siebie.
gestem zaprasza Corę, aby usiadła. Cora z wahaniem siada, Felix i Demetri za nimi.

„Twój mały klan musiał sprawiać kłopoty, kiedy cię nie było”. Brunetka unosi brew, krzyżuje ramiona i odchyla się z powrotem na swoje miejsce.

„O czym ty mówisz…” „Ugh. Po prostu przejdź do sedna, Alec”. Felix jęczy, kopiąc nogami na stół. Alec wzdycha, przewracając oczami na zniecierpliwienie przyjaciół.

" Cóż... jest armia... "
" Bella jeszcze się nie przemieniła. "  Jane wtrąca się, nagły ból powoduje, że Felix wygina plecy. Cora szybko go odrętwia, a jego ból pozostaje.

„Przestań obrażać ludzi, to nie takie trudne”. Jane mruży oczy, prowokując Corę, by ponownie się wtrąciła.

„Jeśli Bella nie zostanie przemieniona, zabijemy ją”.  stwierdziła Jane, a ludzie wokół niej przesłuchiwali ją w milczeniu.

" Cóż, wkrótce powinna zostać przemieniona. Czy to wszystko, co miałaś do powiedzenia? ' kpi brunetka, opierając smukły policzek na dłoni.
„Nie. Aro też chciałby zobaczyć twojego noworodka, kiedy wróci z podróży. "

Uczucie zdenerwowania opadło w żołądku Cory i chociaż nikt inny nie mógł tego stwierdzić, Felix miał podejrzliwy wyraz twarzy.

'  Kiedy on wraca? "  Cora zastanawia się, a jej umysł knuje plan, gdy rozmawiają. „Za kilka dni. Sugeruję, żebyś pozwoliła karmić się  noworodkowi, musi głodować”. Alec odpowiada, podnosząc książkę do rąk i czytając nonsens. „Zabiorę ją na karmienie. Nie chcę, żeby widziała... bałagan, który wy robicie”. Demetri wybucha głośnym śmiechem, klepiąc Corę po plecach.

„Stajemy się lepcy, kiedy jesteśmy głodni”. „Zawsze jesteś lepki, czy to znaczy, że zawsze jesteś głodny”. Cora żartuje, śmiejąc się nerwowo.

Gdy strażnik rozmawia między sobą, Cora wymyka się, biegnąc do swojego pokoju.

Alice ją obserwuje! Nie możesz tak po prostu powiedzieć jej wszystkiego!”
Jane karci grupę, po czym odwraca się i wychodzi z pokoju.

Margaret jest zszokowana, gdy drzwi się otwierają, nie spodziewając się, że zobaczy swojego twórcę z tak pełną niepokoju twarzą. "Co?"  pyta zaciekawiona Margaret, zamykając książkę, którą czytała. " Jezu! Czy czytanie to wszystko, co tu robisz ? "  wykrzykuje Cora, kładąc dłoń na głowie.

"Co jest nie tak?" Uzdrowiciel podnosi wzrok, lekko marszcząc brwi.

" Musimy cię stąd zabrać. " Ona
szepcze, siadając przed
Margaret . "Aro wkrótce wróci i... on nie może wiedzieć o tobie. Zmusi cię do dołączenia do jego klanu i nigdy nie będziesz mogła  go opuścić." Głos Cory jest pełen niepokoju, co powoduje niepokojące uczucie spoczywające w żołądku noworodka. " Ale jak? Demetri... "

„Tak, on cię znajdzie. Wiem. Najpierw zabierzmy cię do Cullenów. Musimy dowiedzieć się więcej o twoich zdolnościach. Jest jeszcze coś, czego nie wiemy”. Cora przestaje mówić, gdy słyszy odległe kroki, a ucisk w jej klatce piersiowej się pogłębia.

„Udawaj, że nigdy nic nie powiedziałam”. Cora wpycha książkę z powrotem do rąk noworodka, siada po drugiej stronie pokoju i krzywi się, gdy bierze jedną do swojej. „Te książki są takie nudne! Prawda, Margaret?” Margaret potrzebuje chwili, by odpowiedzieć, a niepokojące uczucie nią wstrząsa.

„Um… Nie. Myślę, że są świetne!” Margaret kaszle, na razie udając.

„Tak, cóż, pewnie nie czytałaś zbyt wielu
dobre książki...” Jane otwiera drzwi, zerkając na Margaret, po czym jej wzrok pada na Corę, a jej wyraz twarzy rozluźnia się w mikroskopijnym stopniu.

RED • jane volturi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz