Szkarłatna Wiedźma (Teen Wolf)

Suknia

Zrobiłam Peterowi moje popisowe śniadanie, omleta z warzywami nadziewanego
pastą paprykową, szybkie, pyszne danie, zanim się przeprowadziłam do taty robiłam takie Scottowi jak miałam 10 lat, bardzo lubię gotować.

- Nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale to najlepsze co w życiu jadłem, a jestem dość wybredny – powiedział starszy
- A dziękuję bardzo, kiedyś robiłam takie bratu zanim się wyprowadziłam, miałam 10 lat
- Co ty? Nauczyłaś się gotować w takim wieku? - zapytał ze zdziwieniem
- Tak, bardzo lubię gotować a zwłaszcza dla kogoś, to jest akurat mój własny wymyślony przepis
- Właśnie czuję, nikt by takiego dobrego nie wymyślił prócz ciebie
- Ponownie dziękuję – zobaczyłam że Peter się ubrudził – Peter masz trochę papryki przy ustach
- Gdzie? - próbował bezradnie wytrzeć kawałek pasty
- Przy kąciku – Nie nie tu – Z drugiej strony – usiadłam obok niego przecierając jego
kącik ust ręcznikiem – Już
- Dziękuję, to była poważna walka między mną a tą papryką, zostałem pokonany, jesteś moją wybawczynią – zaśmiałam się i zobaczyłam że jest 12
- Peter?
- Tak?
- Mam pytanie
- Zamieniam się w słuch
- Bo mam w samochodzie kilka ubran i myślałam że może pomożesz mi wybrać co
mam założyć
- Wiesz, najlepiej ubierz w czym się dobrze czujesz i ci wygodnie, ale jasne skoro chcesz mojej pomocy to ja chętnie, chociazż będę miał dylemat
- Dlaczego? - zapytałam
- Bo ty we wszystkim wyglądasz świetnie
- Matko przestań – rzuciłam w niego poduszką
- Rumienisz się? Pokaż! - zaczął mnie gonić
- NIE! - uciekałam.

Przestalismy się już ganiać przyniosłam swoje ciuchy i przymierzałam pierwszą opcję,
potem drugą, trzecią i tak jeszcze trzy razy, aż w końcu razem wybraliśmy jedną pozycję.

- Dobrze się w niej czujesz? - zapytał Pete
- Tak, to chyba ta jedyna
- Wyglądasz w niej oszałamiająco, chyba zemdleje – zaśmiałam się na słowa starszego
- Dobra no to ta – była to ciemno-zielona, satynowa, długa sukienka z koronkowym wykonczeniem dekoltu i rękawami. Była piękna.