Moja wina

85 2 0
                                    

Minęły dwie godziny od zdarzenia z Haikiri, siedziałam w domu ze Scottem i Stilesem
w salonie, zastanawialiśmy się jak sprawić aby monstrum wróciło do mitologi i gdzie
się teraz właściwie znajduje, ponieważ rozpłynął się w powietrzu. Rozmawialiśmy na
ten temat aż Scott zapytał o Petera

- Więc ty i Peter, tak? - zapytał
- TY I HALE? - oburzył się Stiles
- Jezu Stiles nie drzyj się, głowa mnie boli – powiedziałam – Ale tak, jakoś tak wyszło
- Spaliście razem? - zapytał mój brat
- Co? Nie, dlaczego tak myślisz? - zapytałam
- No bo nie było cię w domu na noc, a do kliniki przyjechaliście razem – wyjaśnił Scott
- Nie nie spaliśmy ze sobą – powiedziałam
- Jeszcze – zaśmiał się Stiles na co przewróciłam oczami.

Rozmawialiśmy jeszcze o tym i szukaliśmy w mitologii czego ten potwór może ode
mnie chcieć, chociaż ja to doskonale wiedziałam, bo czego innego chce posłaniec
śmierci, nagle zadzwonił do mnie Derek, powiedział, że coś się dzieje z Breaden i
zapytał czy mogę przyjechać mu pomóc, od razu odpowiedziałam że będę za kilka minut i pojechałam do nich zabierając ze sobą apteczkę i kilka leków.
Dojechałam na miejsce, otworzył mi Peter, nie zdziwiło mnie to, uśmiechnął się tylko do mnie i
wpuścił do środka. Na łóżku ujrzałam krwawiącą na niebiesko Breaden a obok niej
panikującego Dereka, który widocznie nie wiedział co jej jest, niestety ja też nie za
bardzo wiedziałam, powiedziałam że najlepiej byłoby ją zawiezć do Deatona on będzie
wiedział co robić tak też zrobiliśmy. Byliśmy już na miejscu w lecznicy, zadzwoniłam do
mamy ona też się przyda, ponieważ Deaton nie zajmował się zwykłymi ludzmi, takimi jak on sam i w tym przypadku Breaden a ja sama sobie rady nie dam. Mama przyjechała w mgnieniu oka, zajeliśmy się dziewczyną i jakimś cudem udało nam się najpierw sprawić że jej krew przybrała normalny kolor i zatamowaliśmy krwawienie.
Następnie Breaden z Derekiem pojechali już do zwykłego szpitala z moją mamą i tym sposobem zostałam sama z Peterem, pojechaliśmy do jego mieszkania, ponieważ tam był mój samochód, Peter nalegał abym została z nim bo się martwi i nie chce abym była sama, więc zostałam, bo szczerze sama się bałam. Siedzieliśmy na kanapie się obejmując, aż zapytałam
- Peter, myślisz, że to moja wina, że coś się stało Breaden?
- Jasne, że nie, przecież jak ją opatrywałaś to było wszystko normalnie, dopiero później
zaczęła krwawić na niebiesko
- Myślę, że to ja nic po prostu nie zauważyłam
- Y/n to nie twoja wina – powiedział łapiąc mnie za podbródek przyciągając do siebie i
mnie całując
- Dziękuję..

Szkarłatna Wiedźma (Teen Wolf)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz