Rozdział 1

1.2K 25 1
                                    

Jak co dzień wstałam rano, żeby pobiegać z Royem, dobrze by było z nim biegać o normalnych godzinach, a nie o 5. Niestety potem mam szkołę, a Roy uczelnie, nie jest on moim trenerem ani przyjacielem po prostu jest kolegą do biegania. Mogłabym to robić sama, ale boję się wychodzić z domu kiedy jest ciemno, z nim tak naprawdę nie rozmawiam, obydwoje mamy słuchawki, jedynie biegamy koło siebie.  

Po powrocie wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w mundurek z logiem szkoły, zrobiłam lekki makijaż i związałam włosy w koka. 

W kuchni zastałam mojego tatę Thomasa i mojego brata Noah'a matka pewnie już w pracy, mimo tego, że jest dopiero 7. Ona jest już w pracy od 6, czasami się z nią mijam rano, kiedy wracam z biegania. Tato za to ma pracę od 9, ale jest rannym ptaszkiem i zazwyczaj to on robi nam śniadanie. W tym momencie siedzi, popijając kawę i rozmawiając z moim dziewiętnastoletnim bratem.

 Widzę, że dziś nie mam co liczyć na śniadanie, więc podchodzę do szafki, biorę miskę i płatki i z lodówki mleko. Nie rozumiem ludzi, którzy wlewają najpierw mleko, potem wsypują płatki. Zawsze płatki potem mleko. Zasiadam do stołu i zaczynam jeść, chciałam ten poranek minąć bez żadnej rozmowy, ale jednak po chwili słyszę: 

- A ty Chiaro, o której dzisiaj kończysz? - Słyszę pytanie z ust mojego brata. 

- O 15:30. 

- Mogę cię odebrać ze szkoły, bo ja dziś kończę wykłady o 15.

- Nie musisz, wrócę z Charlotte. 

Z Charlotte mój brat spotykał  się rok temu, niestety z marnym smutkiem, bo po jakimś czasie dowiedziałam się, że zdradził ją z Jennifer potencjalną dziwką z mojej szkoły. Nie spodziewałam się tego po nim, ponieważ zawsze ją wyzywał od dziwek, a jednak sam z niej skorzystał. Od tamtej pory unikają siebie jak ognia, a Charlotte od tamtej sytuacji nie brała, żadnej relacji na poważnie zawsze jest tylko szybki seks na imprezie, a potem nara. 

W jakimś stopniu ją rozumiem, ale nie, wiem czemu to, robi jak jej się, pytam, odpowiedz, jest taka sama, czyli "robię to dla przyjemności, nie wtrącaj się w to" czasami mam tego dość, bo mimo tego, że mam się nie wtrącać, widzę, że robi się z niej druga Jennifer.

- Pomyślałem, że moglibyśmy pójść do pizzerii, ale skoro nie to nie.  

- Nie udawaj, że nagle chcesz być kochającym braciszkiem, po prostu powiedź, czego chcesz.

- No dobra potrzebuję kilku dziewczyn na wyjazd. Wiesz czego, oczekuję? 

- Oczywiście, wyrachowanej dziwki, ale takie to sobie sam załatwiaj. Ja się w to nie mieszam. 

- No weź, dam Ci kasę. 

- Nie potrzebuję, mam pełen pakiet. 

- Sam sobie załatwię, cześć -Po czym wstał od stołu i wyszedł. 

Spojrzałam na ojca, wiedząc, co zaraz usłyszę, sam jego wzrok na to wskazywał "nie musisz być dla niego taka wścibska"  

- Ma kontakty do lasek, które zazwyczaj bierze na te swoje "wyjazdy" więc niech do nich dzwoni, ja nie będę  niszczyć sobie reputacji.  -Powiedziałam, wstając od stołu i odnosząc do zmywarki brudne naczynie.  Po zabraniu telefonu z blatu i schowaniu drugiego śniadania do plecaka, rzucając krótkie "cześć" do ojca wyszłam na zewnątrz, widząc, że już czeka na mnie Charlotte w swoim Audi A7. 

- Wsiadaj szybko, bo jeszcze muszę zdążyć do Lois'a zaliczyć sprawdzian ustny. 

- Już, już wsiadam, przecież mamy jeszcze 30 minut do rozpoczęcia zajęć. 

- No tak, ale u niego to wiesz miliony pytań nawet nie z tego tematu, byleby nie dać tej 5. 

- Racja, ale wystarczy tylko uczyć się systematycznie i byś miała te swoje piątki. 

- Nie każdy jest tak idealny jak słynna Chaira Davies. - Jakby wiedziała jak, to tak naprawdę wygląda nigdy, by tego nie powiedziała. 

Po tych słowach już żadna z nas się nie odzywała, dopóki nie dojechałyśmy na parking  szkoły. Charlotte wysiadła jako pierwsza i rzucając krótkie "do potem" ruszyła na dziedziniec tego pierdolnika. 

- Ty jesteś Chiara Davies? - Usłyszałam za swoimi plecami. Odwracając się powoli, dostrzegłam chłopaka o brązowych włosach i oczach tak jasnych jak woda. 

- Tak to ja a coś się stało? 

- Troy cię woła -Mówiąc te słowa wskazał za siebie gdzie dostrzegłam Troy'a oraz jego paczkę nic nowego widząc ich z papierosem na terenie szkoły. Ciekawiło mnie tylko to, czego ode mnie chciał. 

Podeszłam więc do nich, zapominając o tamtym chłopaku. 

 - Słyszałam, że chciałeś usłyszeć mój głos? 

- W zasadzie myślałem, że dasz mi dupy za garażami jak twoja przyjaciółka, ale widzę, że na ciebie trzeba będzie dłużej zaczekać. - Powiedział i uśmiechnął się arogancko, słysząc śmiech jego przydupasów. 

Wiedziałam, że Charlotte się z nim pieprzyła, mówi mi o każdym, z kim się prześpi, żeby właśnie takie słowa nie robiły dla mnie wrażenia. 

- To sobie trochę poczekasz, bo ja nie zamierzam być jak te wszystkie laski, które dosłownie wlatują ci do łóżka z myślą, że będziesz ich chłopakiem. 

- Ajjj zabolało, ale wiesz co, nie dziwi mnie to, że taka laska jak ty nie ma chłopaka. Widać nikt nie lubi laseczki, która nie ma nic ciekawego do zaoferowania. 

- Nie każdy leci tylko na cycki Troy. - Mówić to odwróciłam się na pięcie i w tle słysząc śmiech tych popaprańców z jego elitki ruszyłam do szkoły.  


***********************************************************************************************


Witam wszystkich, którzy przeczytali pierwszy rozdział mojej książki :) 

Z góry przepraszam za wszystkie błędy jeśli jakieś zauważycie, piszcie je, od razu postaram się je jak najszybciej naprawić. 

Jeśli moglibyście zostawić gwiazdkę, byłabym wdzięczna, to daję dużą motywację. 


Do następnego gwiazdeczko :) 






Czterech braci Chiary Davies  -ZAWIESZONA-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz