Właśnie podjechaliśmy pod dom mojego wuja Ethana ciekawe czy wiedział o tym, że jego posłuszne pieski tak naprawdę pracują dla kogoś innego. Skoro wziął ich do pilnowania mnie musiał w jakiś sposób im zaufał, cóż w takim życiu nie można ufać nikomu dowiedział się o tym, kiedy zaufałam mu a ten oddał mnie swoim "przyjacielom" biznesowym. Od tamtej pory miałam nie zaufać nikomu, nawet rodzinie bo nawet ona może nas zdradzić. To wszystko co się działo za czasów, kiedy z nim przebywałam pod jednym dachem miało dać mi do zrozumienia, że nawet jeśli ktoś jest rodziną nie znaczy, że trzeba iść razem z tą osobą, aż nas zdradzi.
I właśnie od tamtej pory czuwałam cały czas pokazał mi, że wrogowie przyjdą w najmniej oczekiwanym dla nas czas, kiedy się tego nie spodziewamy. Jesteśmy w rozsypce po stracie bliskiej osoby albo idzie nam chujowo w życiu, interesach czy jak na mnie w szkole.
Zapomniał o tej zasadzie, a teraz sam ją wykorzystał przeciwko osobie, która może go zniszczyć w kilka minut, jebany skurwiel ma tupet.
- Wysiadasz czy będziesz tak siedzieć i się zastanawiać nas sensem życia? innej drogi nie będziesz miała, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem dostaniesz jedno miasto pod opiekę. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. - Powiedział Arron z lekkim uśmiechem na ustach i mimo, że znam tego faceta tylko kilka godzin pierwszy raz zobaczyłam w nim coś czego nie ujrzałam przez siedemnaście lat swojego życia. Miłość. W jego spojrzeniu płynęła miłość czysta i szczera i mimo tego, że byłam podejrzliwa co do każdej nowo poznanej osobie. Tej potrafiłam zaufać.
Łamiesz zasady - powiedział głos w mojej głowie.
- I chuj - Kurwa powiedziałam to na głos. Jesteś bardziej tępa niż sądziłam.
- I chuj?
- Tak i chuj. - Odpowiedział i chwyciłam za klamkę, wychodząc z auta.
Ujrzał jego. Stał tam, cały na czarno po środku, a wokół niego stali jego goryle z bronią.
Jakże miło ujrzeć rodzinkę w komplecie, może po raz ostatni, ale cóż no takie życie jak to mawiała świętej pamięci babcia.
- Zmieniłaś strony? Sprzeciwiasz się swojemu jedynemu wujkowi? jedynej rodzinie? - Odezwał się głos, którego tak bardzo nienawidzę, ale jednocześnie jestem wdzięczna.
- Zmieniłam i nie wmówisz mi, że nagrania mogą wypłynąć bo ich nie masz. - Skurwiel był takim chujem, że nagrywał wszystko co ze mną robił, oczywiście w takim sposób, aby nie było widać, że to on jest na tych nagraniach. Chwile wcześniej skasował wszystko co miał na laptopie. Za to niektóre nagrania oraz papiery zachowałam dla siebie. Może kiedyś mi się przydadzą - pomyślałam.
- Zapomniałaś, że przy mnie jesteś gównem, które mogę sponiewierać w jaki chce sposób. - Kpina to był jego aktualny wyraz twarzy.
- Miło Cię znów widzieć Ethanie - Odezwał się głos zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Arrona stojącego za mną a obok niego znajdował się Paul obok mojego brata Milan, a koło mnie znajdował się Bruno.
- Arron? przecież ty nie żyjesz. - Stwierdził dopiero teraz spoglądając na osoby znajdujące się za mną.
- Zmartwychwstałem dla tego widowiska! - Podszedł do mnie zawieszając na mojej szyi swoje ramie. I to było? miłe?
Coraz bardziej zaczynam się do nich przywiązywać to mi nie wyjdzie na dobre. Pierdol zasady to twoje życie nie Ethana - Głos w mojej głowie zaczynał mnie wkurwiać.
- Chyba mam dwubiegunowość.
- To jest wtedy kiedy nie możesz wyrobić na toalecie? - Bruno jebany Bruno.
- Ja pierdole - Tylko tyle i aż tyle, a ja już miałam uśmiech na ustach w tak zjebanej sytuacji.
*********************************************************************************************
Jak odczucia po rozdziale? ----------->>>>>>>>>>
Do następnego Gwiazdeczko :)
![](https://img.wattpad.com/cover/333680451-288-k126236.jpg)
CZYTASZ
Czterech braci Chiary Davies -ZAWIESZONA-
Teen FictionChiara Davies miała 17 lat, kiedy w jej życiu pojawiła się czwórka chłopaków z pod ciemnej gwiazdy. Każdy się ich bał za to ona sama nie wiedziała dlaczego, bo przecież dla niej byli mili. Za mili wszystko zaczyna się komplikować, kiedy zaczyna ich...