Gdy się obudziłam pierwsze co zobaczyłam przed oczami był pysk mojego psa i jego czarne oczy, uśmiechnęłam się na wspomnienie o chwili kiedy go kupiliśmy od hodowcy. Rodzice kupili go dla nas, żebyśmy mieli jakieś zajęcie kiedy oni są w pracy.
Nie wyszło bo Noah w wieku czternastu lat poszedł na imprezę i nie było go przez trzy dni, odnalazł się w innym mieście oddalonym o pięć godzin drogi samochodem.
Za to dla mnie ten mały czarny piesek był zbawieniem bo kiedy mój starszy braciszek chodził na imprezy ja uczyłam malca sztuczek dzięki temu to mi ufał najbardziej, a co się z tym wiąże tylko ode mnie brał jedzenie jak i jakieś smakołyki.
Wolę zwierzęta od ludzi, ludzi zazwyczaj omijałam, aż do szkoły średniej wtedy musiałam przygotować się na to, że bez ludzi i zgranego zespołu chuja zdziałam i tak oto powstała paczka czwórki dzieciaków z jednej z najbogatszej dzielnicy w mieście.
- Puk puk, księżniczko już dziewiąta - Weszła do pokoju gosposia, która od poprzedniego razu kiedy pracowałam dla Ethana dalej jest w jego ekipie wewnętrznej.
Ethan ma dwie ekipy jedną, wyjściową, czyli w tym przypadku tamtą czwórkę zjarańców i ekipę wewnętrzną, czyli taka gosposia służba, która kręci się wokół domu z bronią, sprzątaczki oraz osoby gotujące.
Gosposia w tym domu wie najwięcej z całej służby.
- Wiem wystarczy, że pies zaczyna lizać mnie po twarzy, a wiem, że jest godzina śniadaniowa, już wstaję. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Cristina jest prze miłą kobietą i nie wiem co robi z takimi mężczyznami w tym domu.
- Wstawaj, wstawaj bo chłopaki Cię szukają. - Oparła się o framugę drzwi i przyglądała się mi z uśmiechem i miłością, która płynęła z jej oczu.
- Jacy chłopacy?
- Bruno, Roy i Paul podobno masz z nimi gdzieś jechać, podsłuchałam pod gabinetem Ethana.
- Cała ty. Jak ich znajdziesz powiedź, że czekam przy moim samochodzie.
- Dobrze tylko uważaj. - pogroziła mi palcem i obróciła się na pięcie i wyszła z mojego pokoju ruszając biodrami.
I jak tu jej nie kochać?
Mimo tego, że jest gosposią ma tu większe przywileje niż powinna, często służba mówiła, że sypia z Ethanem, ale jak zauważyli, że coraz mniej osób jest w ich szeregach przestali o tym rozmawiać, po prostu to uszanowali. Osoby, które znikały nie były przypadkowe sama zabiłam dwie osoby w piwnicy, żeby pokazać mojemu wujowi, że jednak nadaję się na coś więcej niż siedzenie przed komputerem i sprawdzanie kamer w kontenerach na wypadek jakby ktoś miał ukraść chodź by jeden gram koki.
Osoby znikały tylko te, które mówiły kłamstwa na temat Ethana i Cristiny. Chociaż nie powiem sama im kibicuję.
- Idziesz? - Moje myśli przerwał Bruno, który nie wyglądał jak zawsze jego oczy mówiły mi, że coś tu nie gra one nigdy nie były takie smutne jak dzisiejszego poranka.
- Tak, jasne coś się stało? - Zapytał kierując się schodami na dół.
Na dworze było w miarę ciepło w końcu za kilka dni jest czerwiec, a od pojawienia się w tym domu minęły trzy dni i dzisiaj zamierzam ukraść obraz.
- Nie, dlaczego po prostu musimy pojechać w jedno miejsce. - Wskazał na samochód przed nami dokańczając swojego papierosa.
Wsiadając na tylnie siedzenie powiedziałam ciche cześć i spojrzałam przez okno. Odkąd dowiedziałam się dla kogo pracują niewiele z nimi rozmawiam zbudowałam między nami mur i jest mi z tym dobrze. Jeśli pracują dla takiego człowieka nie zamierzam się z nimi komunikować.
Dla mnie to tylko praca na chwilę, która jest jak każda inna jestem tu kilka dni i znikam, za to oni pracują dla niego na stałe.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce zobaczyłam, że podjechaliśmy pod jedną z restauracji. Ciekawie czy należy do nas czy jest tu umówione spotkanie z człowiekiem wujka.
Wchodząc większość osób zwróciła na nas uwagę, w sumie co się dziwić skoro podjechaliśmy samochodem, który znaczy należność do mafii bo tylko ludzie Ethana jeżdżą takimi samochodami każdy w okolicy to wiem. Na dodatek chłopaki ubrani byli na elegancko czarna koszula do tego spodnie tego samego koloru i tego samego koloru okulary na nosie, w tym ja ubrana w kolorową sukienkę za kolano z uśmiechem na twarzy.
Szliśmy w stronę siedzącego na zewnątrz restauracji mężczyzny, czemu nikt mi nie powiedział, że jedziemy załatwiać interesy, a nie jedziemy na nie wiem, na przykład plaże?
- Witaj szefie. - Chłopacy skinęli mu głową więc i ja to zrobiłam mimo tego, że nie wiedziałam z kim mam do czynienia i dlaczego zwrócili się do niego szefie.
Kiedy ten ich szef spojrzał w moją stronę cała czwórka wymieniła ze sobą spojrzenia po czym skupili całą swoją uwagę tylko na mnie. Nie no super mi to wyszło.
- Yyy dzień dobry? - I jak na zawołanie wszyscy wybuchli śmiechem, ja nie wiem co tu robię, a Ci się ze mnie śmieją faktycznie super zabawa.
- Ona nie wie kim jestem? - Spytał się mężczyzna, mam teraz czas, żeby przyjrzeć się mu z bliska na oko był koło pięćdziesiątki ubrany elegancko i jebane czarne okulary na nosie co oni mają z tymi okularami skoro nawet słońce nie świeci tylko zbiera się na burze.
- Nie nie wiem kim Pan jest też tu jestem.
- Kiedy ostatni raz Cię widziałem nie byłaś taka pyskata tylko leżałaś w łóżeczku. - Popatrzał na mnie takim wzrokiem, że aż musiałam usiąść.
Co kurwa jakim łóżeczku?
************************************************************
Dzisiaj trochę później niż zazwyczaj rozdział, ale korzystam z pięknej pogody w polsce puki jest.
Dajcie znać co myślicie o rozdziale. Kim może być tajemniczy mężczyzna? ---------->>>>>>
Do następnego Gwiazdeczko :)
CZYTASZ
Czterech braci Chiary Davies -ZAWIESZONA-
Roman pour AdolescentsChiara Davies miała 17 lat, kiedy w jej życiu pojawiła się czwórka chłopaków z pod ciemnej gwiazdy. Każdy się ich bał za to ona sama nie wiedziała dlaczego, bo przecież dla niej byli mili. Za mili wszystko zaczyna się komplikować, kiedy zaczyna ich...