Rozdział 19

153 9 0
                                    

Zbierając swoje rzeczy i wstając od stołu, poczułam wzrok osób siedzących w restauracji zwrócony w naszą stronę. Przebiegając wzrokiem po pomieszczeniu dojrzałam znajomą twarz, siedziała kilka stolików dalej ubrana cała na czarno z czapką na głowie. Znakiem rozpoznawalnym był tatuaż na szyi, był to napis jednak z tej odległości nie mogłam go przeczytać, jeszcze te oczy były w kolorze zieleni pomieszanej z czernią. Żyjąc siedemnaście lat widziałam je tylko raz, teraz mogę zadawać sobie tylko jedno pytanie, gdzie? 

 Wychodząc z restauracji mój chrzestny z tego co powinnam wierzyć niby nim był odszedł na chwilę pewnie płacąc za szkody oraz szkocką. Wsiadając do samochodu Arrona poczułam dziwną niepewność, co jeśli zrobi mi krzywdę i nie zawiezie po sprzęt? chciałam jechać tak jak tu przyjechałam czyli z chłopakami, ale nie ponieważ mój zastępczy ojciec mi nie pozwolił.

Muszę poszukać tego chłopaka, który jakby chciał być nie zauważonym i nas szpiegował. Tylko po co skoro może zginą z pierwszej lepszej broni, którą mają schowani chłopaki za paskiem od spodni. Na moje szczęście też mam kilka niespodzianek, których nigdy nie ściągam no chyba, że się kąpie wtedy leżą obok mnie odkąd powiedział mi Ethan kiedy dołączę do jego zespołu wrogowie będą polować też na mnie, a przez to, że jestem dziewczyną to zazwyczaj jesteśmy bezbronne, dlatego Tiffany odkąd mnie poznał dawał mi prezenty w postaci noży i kilku naszyjników bądź pierścionków z trucizną dla bezpieczeństwa kiedy poczuję, że coś jest nie tak wsypuje to do napoju towarzysza, a on w kilka chwil zasypia i budzi się kilka godzin później w sali do tortur. 

 Jedyne za co dziękuje tego skurwysynowi to to, że jego robota nie poszła w las teraz po tych dwóch latach kiedy nie czułam takiego zagrożenia ze strony ludzi, którymi się aktualnie otaczam i nie zapowiada się na najbliższy czas by coś w tym kierunku się zmieniło. Siedzi w tym mój chrzestny, wujek i nie wiadomo czy Noah też się w to nie wplątał, ale ja mam zajebistą rodzinkę. 

**** 

Dojechaliśmy na osiedle jednego z programistów Arrona, jechaliśmy tutaj dłuższy czas przez co mogłam sprawdzić dokładnie jego pracownika. Miał wiele wad jako programista powinien dbać o swoje dane tymczasem on i jego żona wstawiali regularnie swoje oraz dzieci zdjęcia na instagram nie wiem jak trzeba być głupim jeśli się pracuje z tego ci się dowiedziałam dla człowieka, który  stale ma  nowych wrogów mieć w dodatku konto publiczne. Chociaż dla zwykłej osoby włamanie się komuś na konto nie jest dużym wyzwaniem. Wystarczy kilka filmików na youtube, by wiedzieć co robić. Trzeba być samobójcą. 

w dodatku konta bankowe czy inne konta założone na portalach społecznościowych również nie były jakoś mocno chronione. Dziwne. 

- Arron byłeś przy nim kiedy szukał dla ciebie jakiś informacji? nie wiem włamywał się do kamer? cokolwiek. - Spojrzał się na niego bo było to dla mnie dość dziwne być tak internetową osobą i nie zabezpieczyć się w żaden sposób. 

- Nie, zawsze powtarzał, że potrzebuję swojej przestrzeni do robienia takich rzeczy, a co? - Spojrzał się przez ramie spoglądając na mnie i w między czasie wyciągając broń ze schowka samochodu. 

- Wydaje mi, się że to nie on robił dla ciebie te rzeczy. Masz więcej tej broni? - Umiałam się posługiwać bronią jak kucharze w ekskluzywnych restauracjach nożami, czyli bardzo dobrze. 

 Sięgnął po drugą broń, którą wyciągnął z pod siedzenia samochodu podając mi ją. Nie pytając. 

- To w takim razie kogo mam odjebać za zrobienie chujowej roboty? - Spytał zajeżdżając na tyły budynku w, którym mieszkał Adrien. 

- Od tego jesteśmy, aby dowiedzieć się tego od niego co prawda mogłabym prześledzić wiadomości w dniach, w których kazałeś wyszukać informacji czy co ty tam mu kazałeś robić, aleee tak będzie o wiele ciekawiej. - Powiedziałam łapiąc za klamkę i wysiadając z samochodu. Arron zrobił to chwilę później. 

- Czyli chcesz go torturować z tego co zrozumiałem? 

Ruszyliśmy w stronę budynku przeskakując przez niewielki błot i kierując się w stronę tylnych drzwi. 

- Dobrze zrozumiałeś. Przekaż swoim ludziom, aby przeszukali dokładnie budynek jeśli znajdą dzieci niech ich zabiorą z dala od tego domu. - Kopnęłam drzwi wchodząc do środka kierując się plecami przy linii ścian, nie byłam samobójcą, nie dzisiaj. 

- Umiesz robić takie rzeczy? 

 - Jesteś straszną ciamajdą w tych sprawach zauważyłam jak możesz być szefem oddziału mafii skoro dopytujesz się o każdą rzecz. - Spojrzałam na niego i zauważyłam jak w jednej chwili wszystkie kolory z jego twarzy odeszły stał z bronią wyglądając bardzo dobrze, jednak chwyt na broni miał jakby pierwszy raz trzymał broń w ręce. Znów coś mi tu nie gra. 

- Po prostu dziwi mnie fakt iż siedemnastolatka potrafi robić niezły zamęt i pomyśleć, że rzuciłaś to dla szkoły. Zmarnowany talent. 

Rozglądałam się po domu nie zauważając żywej duszy .Nie ma ich. kurwa. 

- Gdybyś był gwałcony przez trzy lata w tej branży też byś w końcu odszedł i chciał wrócić do normalnego życia. - Powiedziałam zawracając i wchodząc do garażu, ostatnia nadzieja. Pusto, zwiali albo są na rodzinnych zakupach jak przystało na szczęśliwą rodzinkę. 

- byłaś gwałcona? - Szedł za mną jak cień przyglądając się każdej czynności jaką wykonywałam. 

- Tak, i to wiele razy dzięki za troskę, a teraz zwijka nie ma ich zostaw tu swoich ludzi, a my jedziemy do domu bo muszę załatwić swój interes. 

- Jasne. 

Tylko tyle zdążył powiedzieć zanim wyszłam na zewnątrz kierując się w stronę samochodu. Muszę zapalić - pomyślałam i jak na zawołanie wyłonił mi się jakiś koleś otwierający nową paczkę fajek. Świetnie. 

- Cześć, poczęstujesz? - Spytałam przyglądając się jego zbudowanej sylwetce. Arron ma dobrze zbudowanych ludzi to trzeba przyznać. 

- A ty tooo? - Podając mi paczkę wzięłam jedną i zapalniczkę, odpaliłam papierosa zaciągając się tym cudownym smakiem. Brakowało mi tego. 

- Nie powinno Cię to interesować, dzięki. - Powiedziałam kierując się w stronę drogi skończę akurat palić. Arron zabierze mnie po drodzę. Nie chce mi się na niego czekać.  


 ********************************************************************************* 

Witam po przerwie, wracam do was z nową energią i pomysłami. 

Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał ;) 


Do następnego gwiazdeczko:) 


Czterech braci Chiary Davies  -ZAWIESZONA-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz