Rozdział 17

169 10 2
                                    

                                          Przepraszam z góry za to, że nie było rozdziału w sobotę, ale nie mam weny         na pisanie co postaram się w najbliższym czasie naprawić i napisać na przeprosiny dla was           rozdział i w środę go wstawić, ale naprawdę nie obiecuję, że to wyjdzie.   

                                                                                               ***  

- Jesteś moją córką chrzestną. 

To ja mam chrzestnego?  Rodzice powtarzali mi, że mój ojciec chrzestny powiesił się na pasku od spodni dwa tygodnie po swoim ślubie i tydzień po moim roczku. Nigdy nie chodziliśmy na jego grób bo mówili mi, że nie jest po drodze. 

- Mój chrzestny nie żyje od jakiś siedemnastu lat więc o czym ty pierdolisz? - Takiego zastępczego ojca się nie spodziewałam. 

- Tak Ci powiedzieli? no wiesz mi powiedzieli, że zmarłaś śmiercią łóżeczkową i nie pozwolili mi przyjść na twój grób bo o rzekomym pogrzebie poinformowali mnie po fakcie.   

 Super kolejny wuj do kolekcji. 

- Fajnie to sobie upozorowali co nie creatura?

Odezwał się głos, który słyszałam przez dwadzieścia lat bez zmian z tą samą nutką sarkazmu ale jednocześnie nawet go nie widząc wiedziałam, że mały uśmiech wpłynął na jego usta, gdy się odwróciłam zobaczyłam mojego brata. Wyglądał bez skazy, żadnych obrażeń ani obtarć, wyglądał jak w dzień kiedy widziałam go po raz ostatni czyli ponad dwa tygodnie temu. 

Nie mogłam się powstrzymać, żeby do niego nie podbiec i go przytulić. Gdy poczułam zapach jego charakterystycznych perfum nie miałam wątpliwości, że to sen czy moja wyobraźnia on naprawdę tu był ze mną i obejmował mnie swoimi rękoma, w których od dzieciaka czułam się najbezpieczniej i nikt mi tego nie zabierze. 

Chociaż nie byliśmy jakoś blisko z moim bratem, wtedy poczułam się jak w domu, nie powiem rzadko kiedy lubiliśmy się z moim bratem bo była między nami trzy letnia różnica, ale w jednym zawsze byliśmy zgodni. Tą rzeczą jest fakt, że jeśli drugiemu działa się krzywda to byliśmy dla siebie, tak po prostu czasami były to jakieś wyjścia z domu albo siedzenie u jednego czy u drugiego w pokoju. Mało rozmawialiśmy zazwyczaj leżeliśmy, a w tle leciała muzyka. 

Było tak kiedy na przykład matka wypiła za dużo i stwierdziła, że wyżyje się na nas bo, przecież i tak nikomu nie powiemy, bo uchodzimy za rodzinkę idealną wśród ludzi. I tak było do czasu, aż któregoś dnia nie przyszła do naszego domu policja ze zgłoszenia od któregoś z sąsiadów.  

- Co ty tutaj robisz? przecież miałeś być w szpitalu Gdzie rodzice? są tutaj? - Zadawałam mu pytania, które najbardziej mnie dręczyły. Nie chciałam, żeby ktoś to usłyszał więc powiedziałam mu cicho na ucho. 

- Rodziców tu nie ma, a mój wypadek to fikcja dowiesz się wszystkiego od Arrona. Jest zaufaną osobą to on zorganizował to wszystko. - Mówił mi szeptem Noah. 

Jezu jak dobrze, że mu nic nie jest. 

- Dobra, a więc o co w tym wszystkim chodzi? - Spytałam odsuwając się od brata, ale dalej stojąc koło niego, kiedy on tu jest wolę stać koło niego. Czuję się wtedy bardziej bezpiecznie. 

- Już skończyliście ze sobą rozmawiać? - Zobaczyłam na twarzy z tego co powiedział mi Noah, Arrona skupienie i lekki uśmiech, który był bardzo podobny do uśmiechu ojca. Czy oni są braćmi?  

W odpowiedzi skinęłam mu głową. Co odwzajemnił i spojrzał się na chłopaków nad czymś rozmyślając. 

- Czy ty i mój ojciec jesteście braćmi? - Postanowiłam przerwać tą niezręczną cisze jaka się zrobiła i postanowiłam usiąść i napić się wody, która stała nieopodal mnie. 

- Skąd takie pytanie? Ale odpowiadając tak, jesteśmy braćmi, ale jest jeden haczyk. 

- Jaki? - Nalałam wody do szklanki i spojrzałam w skupieniu na twarz wuja.  

- Taki, że jesteśmy od innego ojca, ale od tej samej matki, którzy mam nadzieję, że palą się w piekle. - Złapał za dwie ręce i ułożył je w gest modlitwy. 

- Oh czyli nie tylko nasi są takimi super rodzicami? to chyba dziedziczne. - Powiedziałam sarkastycznie przy tym uśmiechając się jak jakaś nawiedzona lalka. 

- Tak chyba tak. Noah opowiedział mi co nie co z waszego dzieciństwa i wyglądał gorzej od mojego chociaż ja byłem przygotowywany do bycia szefem oddziału w Minneapolu. 

- Czyli ty też masz swój gang i takie tam? 

- Coś tego typu o na przykład chłopaki z którymi miałaś imprezę w domu mieli Cię pilnować, a potem dostaje wiadomość, że leżysz w krzakach obok twojego domu we własnych wymiocinach. To jest chyba najlepsza sytuacja jaką dało mi się usłyszeć od swoich szpiegów. 

- No ale to nie moja wina, że pomieszałam trawkę i różne trunki. - Zaczęłam się tłumaczyć, aż zobaczyłam, że chrzestny ciśnie ze mnie bekę w najlepsze. Fajnie, że mu  o tym powiedzieli chociaż miało to zostać między nami. 

- Mam też nagranie jak te różne trunki były zerowane. - Dodał przez śmiech patrząc w swój telefon. 

- Nie no serio? to miało zostać między nami no chłopaki - Zaczęłam mieć pretensję do chłopaków, ale kiedy spojrzałam w ich stronę byli cali czerwoni i im wcale nie było do śmiechu. 

- Oni nic mi nie wysyłali miałem podgląd u was w domu, a oni o tym nie wiedzieli, dlatego wyglądają jak wyglądają. 

- Też się śmieje chuj wie z czego sam nastolatkiem był to powinien wiedzieć, że to są najlepsze przygody jakie mogą istnieć. - Mamrotałam pod nosem. 

Bo sytuację po pijaku są najlepszymi wspomnieniami.  


************************************************************ 

Rozdział jest jaki jest, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. 

Dajcie znać co o nim myślicie ---------------->>>>>>>>>>>>>> 


Do następnego Gwiazdeczko :)  




Czterech braci Chiary Davies  -ZAWIESZONA-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz