Ciąg dalszy

66 6 3
                                    

Po tej sytuacji nie widziałam już Fabiana. Później tylko doszły mnie plotki, że trafił do domu dziecka. Współczułam mu, ale to dobrze, że już się nie widzieliśmy...
Moja waga stanęła w miejscu kiedy doszłam do 45 kg i w ten sposób ją zostawiłam. Pamietam, że po całej kwarantannie wróciliśmy do szkoły i pragnęłam się nią zająć chociaż szczerze mówiąc mimo mojego zaangażowania nie osiągałam jakichś wyjątkowych wyników. Trochę było mi przykro, gdyż inni z klasy nawet się nie uczyli a mieli super wyniki. Ja codziennie siedziałam po kilka godzin przy książkach narzucając sobie ogromną presję. Bardzo mnie to męczyło... I tak mijały miesiące roku szkolnego aż do listopada...

Ten dzień był jak każde inne. Funkcjonowałam normalnie. Wszystko było tak jak zawsze i nic się nie psuło. Wieczorem położyłam się spać zmęczona po ciężkiej nauce. Zasnęłam ale po godzinie obudziłam się z brakiem tchu. Miałam duszności. Oddychałam tylko do połowy. Duszę się, duszę się. Boje się. Co się dzieje. Takie myśli wtedy chodziły mi po głowie. Nie chciałam budzić mamy. Myślałam, że to przejdzie. Nie przeszło... musiałam obudzić mamę. Niestety ona nic nie poradziła. Starała się mnie uśpić, głaskała po głowie, bała się. Ja jednak nie zasnęłam i siedziałam na jej łóżku do rana...

Poza KontroląOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz